timerPrzewidywany czas czytania to 3 minuty.

Osiemnasty kwietnia, gdzieś tak koło godziny jedenastej w nocy. Na facebookowej tablicy wyskakuje mi nagle wiadomość o draft page’u This War of Mine Board Game. „Co to kurde jest draft page?” – myślę sobie. A tam, chodzi o planszową wersję jednej z moich ulubionych gier. Wchodzę. Jedno kliknięcie myszki (dobra kilka, bo akurat się zacięła) i już jestem. Stronka bardzo prosta, bez obrazków, bez jakichkolwiek bajerów. Po lewej stronie wpis po angielsku zachęcający do napisania komentarza i zaproponowania czegoś twórcom planszowej TWoM. Pierwszy komentarz napisany został około czterech godzin przed moim wejściem. Nie byłbym sobą, gdybym zaraz nie napisał do jednego ze współautorów, który akurat był wszedł na swój komputer.

wywiadtato1

Bartłomiej Sztobryn: Hej! Z tego, co widzę, wystartowaliście z draftem. GRATULACJE! Nie byłbym sobą, gdybym nie miał kilku pytań. Zacznijmy od tego, czym jest taki kickstarter’owy draft, a przede wszystkim, jak postrzegasz go Ty, jako współautor gry?

Odpowiedź była bardzo szybka:

Jakub Wiśniewski: HEJ i dzięki! Co to jest draft… To nic innego jak jazda próbna przed odpaleniem rakiety. Pozwala on nie tylko autorom, ale i całej ekipie, która stoi za (potencjalnym ;]) sukcesem takiego projektu, przygotować się na pełną kampanię, tysiące pytań i odpowiedzi, zweryfikowanie założeń i wprowadzenie koniecznych zmian! Już po paru godzinach dym unosi się znad mojej klawiatury.

BS: I jakie są reakcje użytkowników po tych kilku godzinach?

JW: Niesamowite! Mnóstwo słów pochwały, mnóstwo bardzo cennych uwag, trochę zimnej wody (i dobrze!) no i jak na razie zero wrogości. Czyli lepiej nie można sobie wymarzyć!

BS: Jak się z tym wszystkim czujesz?

JW: Za 7 dni rodzi się moja córka, a my właśnie rozpędziliśmy machinę, która nie zatrzyma się, aż nie osiągnie swojego celu… jak się czuję? Jakbym wszedł do szafy i wyszedł w zupełnie innej rzeczywistości, ale mam ze (za) sobą wszechmocnego Michała Oracza i mnóstwo przyjaciół. Oczywiście bardzo pomagają nam wspaniali ludzie z 11 Bit Studio, bez których pracy ta planszowa adaptacja nie miałaby racji bytu!

BS: Córeczka? To podwójne gratulacje! Pewnie czujecie niezły power do dalszego działania?

JW: A jakże! Rozpoczynając taki projekt, człowiek musi w niego wierzyć i to nie na 100%, ale na 100000000%. Inaczej to wszystko nie miałoby sensu.

BS: Co dalej w takim razie? Jakie plany i deadline’y?

JW: Dalej robimy najlepszą kampanię i najlepszą grę, jaką będziemy w stanie! Deadline’y? Nie dziękuję już jadłem! <więcej info wkrótce na naszych socmediach!>

Wolałem nie naciskać Po pierwsze: było późno, a Po drugie: jak dowiedziałem się z wcześniej Kuba, mimo że lubi rozmawiać, zwłaszcza o This War of Mine Board Game, umie też trzymać pewne tematy w ścisłej tajemnicy. Pozostało mi cieszyć się, że Klub Tatusiów Środowiska Gier bez prądu powiększy się o kolejnego członka oraz obserwować ich socmedia i to wszystkie. Zapraszam więc, w imieniu swoim i Kuby na Draft Page, na BoardGameGeek i na Facebooka gry. A póki co…

Do napisania!

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Szczęśliwy mąż, dumny ojciec i aspirujący pisarz. Za dnia przeprowadza bestialskie eksperymenty na grach, nocą pisze bestseller (tak przynajmniej sobie wmawia). Z wykształcenia filozof, z zamiłowania fantasta, z duszy buntownik. Koneser gier z treścią i klimatem, zarówno tych "bez prądu", jak i takich, co trochę go potrzebują.

Wszystkie artykuły