timer
Przewidywany czas czytania to 5 minut.

Kocham swoją rodzinkę, a ona kocha mnie. Wiem o tym i cieszy mnie to, pomimo tego, że rodzice w ankietach widząc rubryczkę „Zawód” wpisują moje imię i nazwisko. Ja marzę o tym, by zostać księdzem, który udzieli ślubu mojej siostrze i uratuje niedoszłego Pana młodego… Dałbym z siebie wszystko.

Siostrzyczki natomiast śmieją się z mojej kolejnej próby odchudzania się. Rodzinka jest kochana, ale coraz częściej włączam sobie simsy, buduję dla sześcioosobowej rodzinki pusty dom z basenem, każę im się pochluptać i nie wiem czemu, ale pauzuję grę, sprzedaję drabinkę i niech się chlupoczą dalej… Ot, taka wizualizacja level up.

Dziś pokażę grę, która jest po prostu chora. Zapraszam was do recenzji gry familijnej Gloom od wydawnictwa Blackmonk Games.

Gloom

Skrót Zasad Gloom

Każdy z graczy otrzymuje 5-osobową rodzinę i 5 kart na rękę. Nie liczcie tu na Familiadę, bo Waszym celem jest Waszą rodzinę wykończyć i zabić. Jak? Wasza kolejka to maksymalnie 2 akcję, w której możecie zagrać kartę wydarzenia i się jej posłuchać lub zagrać kartę modyfikacji. Umniejszy ona samoocenę wybranemu członkowi rodziny albo poprawi humor komuś z przeciwnej rodziny, jednocześnie psując humor przeciwnikowi.

Mówiłem, że jest dziwnie? Czas Was poinformować o tym, że umniejszając samoocenę swojej rodzinie, musicie ponieść tego konsekwencję, mniej lub bardziej dotkliwie, a dodając samooceny przeciwnikom, jednocześnie im pomagacie. Jeżeli członek Waszej rodziny ma minusową samoocenę, możecie go zabić, układając kartę Nagłej Śmierci, wtedy trup jest nietykalny i dostaje tyle punktów, ile można zobaczyć. Po ukończeniu własnej tury dobieracie karty do 5 na rękę. Kto zabiję „Wirtualnie” całą swoją rodzinkę zatrzymuję grę. Uwaga! Liczą się punkty zabitych członków rodziny. Najbiedniejszy w nie wygrywa.

Gloom

Pamiętajcie

  • Kartę nagłej śmierci zagrywamy jako pierwszą akcję.
  • Zamiast wykładać 2 karty, możecie spasować, bądź odrzucić rękę LECZ do końca własnej tury nie możecie jej uzupełniać
  • Akcję rozgrywamy natychmiast, stale (dopóki akcja jest widoczna), czy zareagować na niekorzystny ruch rywala… to wszystko zależy od symboulu.
  • Najlepiej grać na zasadach story tellingu, wiec opowiadajcie historie członków swojej rodziny

Nie chcecie czytać o zasadach? Obejrzcie.

Ocena

Zacznę od wyglądu, a wygląd to 100% klimatu i 80% jakości. Ta cała czerń i mroczne rysunki idealnie pasują do gry pełnej śmierci, smutków i męk. Co do jakości, to karty są wytrzymałe a pomysł z ich przezroczystosią genialny, choć dobrze by było, gdyby się tak łatwo nie palcowały…

No trudno. Coś za coś. Wszystko to zamknięte w kompaktowym pudełku, które jest poręczne i klimatyczne, Instrukcja bardzo dobrze napisana… Chciałem Blackmonkowi podziękować za egzemplarz i za trumienkę do poskładania… jakaś sugestia z waszej strony?

Powiem Wam, że pierwsze rozgrywki testowe były dziwne, bo nie skupiałem się na regrywalności i skalowalności, ale na tym, jak ta gra jest chora, dziwna. Piszę o grach od prawie trzech lat, ale takiego mindfuka jeszcze nie zaznałem. Cel gry to zniszczyć i zabić własną rodzinę, przy okazji uszczęśliwiając rodziny obce. Kto to wymyślił?

Pomysł i tematyka szalona, a jeszcze dodając do tego storytelling, to dodajemy kolejne 100% do klimatu i z gry karcianej robimy grę imprezową O ZABIJANIU WŁASNEJ RODZINY. Nie wierzę, że takie coś powstało, ale jestem szczerze zadowolony z takiego istnego wariactwa… Jakich to ja historii się nasłuchałem.

Trochę się testowało i widzę, że mamy do czynienia z prostą i lekką grą karcianą, która nie zajmuje dużo miejsca na stole, a trwa do 40 minut. W tej grze liczy się dobra strategia, trochę myślenia i korzystanie z całej masy akcji i negatywnej interakcji, która niekiedy niszczy przyjaźnie, lecz trzeba uważać, bo psując komuś grę, jednocześnie mu pomagamy, a robiąc sobie dobrze, jednocześnie sobie szkodzimy. Ta gra jest naprawdę pokręcona.

Czy skalowalna? Nie grajcie w nią na dwie osoby, bo będziecie się nudzić. Dla mnie minimum osób, które będą dobrze bawić się przy Gloom, to 3 osoby, a takie maksimum, to 4. W pięć osób próbowałem i jakoś nie bawiła mnie ta gra.

Gdybym grał w tą grę bez storytellingu, to byłby dla mnie niezły, prosty, krótkotrwały filierek, który szybko by się znudził. Storytelling nie dość, że dodaje klimatu, to czyni ten tytuł mega wciągającym i mega regrywalnym tytułem. Ja jestem zadowolony z posiadania tej gry i polecam. Jakoś nie widzę powodów, by narzekać. Na razie jestem zakochany w tym tytule.

Na koniec

Na koniec przyznam wam się, że marzy mi się taki familijny dom z basenem i odłączana drabinką :D, ale na razie wystarczą mi simsy i gra Familijno-imprezowa Gloom, gdzie rodzinkę własną trzeba jak najlepiej wykończyć, by wygrać. Tak. Szalone umysły twórców stać, na tak szalone gry. Sam w to nie mogę uwierzyć, ale chętnie wam polecam. Mnie to wciągnęło i zszokowało, ale dało, co miało dać… Zabawę z cudzego nieszczęścia. Polecam i zmykam pisać kolejne artykuły :).

Życzymy Miłego Grania!

[wp-review]
O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły