timer
Przewidywany czas czytania to 4 minuty.

W czasach gier-usług, e-sportu, odgrzewanych kotletów i taśmowo produkowanych strzelanin, wielkie studia sięgają po pewien szkielet gry, sprawdzony przez lata, zakładający dobrą sprzedaż produktu.

Społeczność graczy uwielbia zwiastuny i obietnice gier niesamowitych technologicznie, trwających 100+ godzin, posiadających nieziemską, fotorealistyczną grafikę, czy rozbudowaną fabułę, która spisana na papierze, równie dobrze mogła by być sprzedawana w księgarni.

Devil Daggers jest jak protest, jak manifest twórców agresywnego futuryzmu w pierwszej połowie XX wieku, głosząc że nie trzeba hucznych zapowiedzi, obietnic, pogoni za gwiazdami. Warto czasem zejść na ziemię (bardzo ciemną i splugawioną ziemię), podejść po tajemniczy, tytułowy sztylet i ruszyć na demoniczne chordy.

W nowym stylu

Devil Daggers to powrót do korzeni, szybki first person shooter, stylizujący się na gry takie jak Doom, czy Quake. Gra nie posiada fabuły, zaawansowanego level designu, interesujących bohaterów lub modelu craftingu i ekwipunku. Dostajemy do rąk czystą formę gameplay’u, nie zaśmieconego poboczną treścią.

Najważniejsze jest tu strzelanie, a choć gra swoją oprawą przypomina klasyki z dawnych lat, to realizuje tą mechanikę perfekcyjnie, pokazując że pod maską kryje 20+ lat rozwoju gier wideo i wirtualnych, pierwszoosobowych strzelanin.

Devil Daggers - Gameby.pl

Najczarniejsze czeluście

Po uruchomieniu gry pojawiamy się na ciemnej małej arenie. W uszach gra muzyka piekła, zepsutych maszyn, dziwnych brzmień podłych czeluści. Wcześniej podniesiony sztylet, okazuje się dawać moc ciskania ostrzami z dłoni.

Nagle zmaterializowana, wysoka, ozdobiona w niepokojące rzeźby, lewitująca struktura, zaczyna wydalać w powietrze czaszki. Plugawe demony zaczynają kierować swój lot w stronę gracza. Niedługo po wystrzelaniu piekielnego pomiotu i zniszczeniu niepokojącego, latającego obiektu, pojawiają się kolejne…

Ukryta złożoność

Pierwsza śmierć nadeszła prędko, niezauważona rogata czaszka zaplątała się pod nogami i znienacka zaatakowała od tyłu. „Warto spróbować jeszcze raz” – pomyślałem, chcąc dać szanse tytułowi. Tym razem zaszedłem dalej, lecz uśmiercając gigantyczną kreaturę przypominającą pająka, nie zauważyłem jak wpadł na mnie jeden ze zrodzonych przez tą istotę, pełzający czerep.

Po pewnej ilości podejść zorientowałem się, że tak jak stałe przytrzymanie lewego klawisza myszy skutkuje ostrzałem podobnym do ognia karabinu maszynowego, tak wystrzały, jak z broni śrutowej, pojawią się gdy tylko, szybko kliknę przycisk. Gra posiada wiele takich mechanik, korzystających tak naprawdę tylko z lewego klawisza myszy, o których dowiemy się dopiero, po pewnym czasie obcowania z tytułem.

W trakcie kolejnych podejść będziemy zauważać także dobre drogi wymanewrowania przeciwników i zaczniemy używać słuchu, by domyślić się co się obecnie dzieje na skrytej mrokiem arenie. Gra nie posiada żadnego innego modelu rozwoju. Uczymy się tylko my, sami.

Devil Daggers - Gameby.pl

Chcę więcej!

Devil Daggers  to gra, w której śmierć i zmiażdżenie przez fale wrogów jest nieunikniona. Za każdym razem po zgonie pojawia się menu mówiące o liczbie zdobytych punktów, czasie jaki przetrwaliśmy, procencie celności i liczbie zabitych wrogów, stawiając nas tym samym w rankingu graczy, którzy choć raz zagrali w tytuł.

Zawsze także nasza każda, kolejna śmierć wciąga nas dalej, jest zaproszeniem, by powtórzyć rozgrywkę i poprawić błędy. Miodna rozgrywka, nauka taktyk i mechanik poprzez doświadczenia i oglądanie nagrań innych graczy, dostępnych w rankingu, sprawia że nie możemy się oderwać i jak w transie, chcemy więcej.

Gra choć mała i niskobudżetowa, swojej prostocie, a zarazem złożoności zachwyca. Każde nowe podejście cieszy tak samo i bicie swoich rekordów nigdy nie sprawiało mi takiej przyjemności.

Prosta grafika także jest plusem produkcji, bo choć starodawna i pikselowa, razem z muzyką tworzy niepowtarzalny ponury klimat, który inspiruje i śni się nocami. Grę polecam każdemu graczowi, znudzonemu dzisiejszą formułą fps-ów, szukającemu powiewu świeżości.

Życzymy Miłego Grania!
[wp-review]
O redaktorze

Zapalony grafik, rysownik i malarz. Uwielbia sztukę w każdym obliczu, nie ważne czy to malarskie dzieło sztuki, utwór muzyczny, a może niesamowita oprawa audiowizualna w grze komputerowej lub filmie. Kocha fantastykę czytaną i graną.

Wszystkie artykuły