timerPrzewidywany czas czytania to 5 minut.

Pan Jakub od dekady trwał w bigamii. Był w stałych związkach z dwoma kobietami, co prawda niezwykle, wręcz łudząco do siebie podobnymi fizycznie, lecz zupełnie różnymi pod względem impulsów i przysposobienia. Był on w pełni świadomy, że jego postępowanie wykracza poza przyjęte przez otoczenie normy moralne, przez co na początku starał się utrzymywać swoje rozdwojone preferencje miłosne w jak największej tajemnicy.

Przyjmował ukochane w domu tak, aby żadna przypadkiem nie natrafiła na swoją duchową rywalkę bodaj pod prysznicem lub, nie daj Boże, podczas sprzątania. Tak zleciało kilka lat aż w końcu pan Jakub spostrzegł, iż żaden sąsiad nie przychodzi do niego z niezręcznymi pytaniami, ukochane najwyraźniej nic nie podejrzewają, więc postanowił ożenić się ze swoimi wybrankami. Najpierw wziął ślub z Alicją – spokojną, flegmatyczną blondynką poznaną niegdyś w parku, która swoją aurą napełniała go naiwnym wręcz spokojem ducha i myśli.

Była łagodna na co dzień i w sypialni, ale te braki uzupełniała druga z kolei małżonka – Alicja (na rzecz rozróżnienia pań o niej narrator będzie mówił skrótowo „Ala”). Ona była asertywną, namiętną przeciwwagą Alicji. Pan Jakub nigdy nie opuszczał sypialni bez chociaż jednej rany szarpanej, lecz uniesienia erotyczne miały swoją cenę – Ala była wyjątkowo dużym obciążeniem emocjonalnym.

Nadzwyczaj często wywoływała konflikty, które jej mężowi ciążyły na sercu ze względu na bezgraniczną miłość, jaką ją darzył. W momentach zwątpienia znajdował ukojenie w ramionach Alicji, która pocieszała go, nie wiedząc nawet skąd bierze się ból jej ukochanego. W ten sposób pan Jakub wpadł w krąg wniesień i upadków emocjonalnych, który, w zależności od genezy problemu, kierował go intensywniej w ramiona jednej z wybranek.

"Mąż" - Krótka historia miłości

Podwójne małżeństwo okazało się być jedynie wstępem do jeszcze bardziej śmiałego, wręcz szaleńczego przedsięwzięcia. Otóż pan Jakub postanowił, że obie jego żony zamieszkają w jego domu. Dostały one pokoje położone na dwóch krańcach ogromnej posiadłości, tak, by dalej trwały w niewiedzy. W ten sposób mijały się ze względu na idealnie ułożone grafiki pracy i wykonywanie zawodów związanych z częstą nieobecnością w domu.

Przez to pełniły one swoiste warty u pana Jakuba, jednocześnie wciąż myśląc, że każda z nich jest jego jedyną. Co ciekawe jedynie biedny mąż wydawał się dostrzegać różnice pomiędzy swoimi żonami. Były one dla niewtajemniczonych tak do siebie podobne, że nawet na spotkania rodzinne brał on je na zmianę, i ani bliscy, ani dalsi krewni i przyjaciele nie widzieli w tym problemu. Zupełnie jakby nie byli w stanie rozróżnić dwóch kobiet.

Lata mijały, a pan Jakub ze względu na stres coraz bardziej nie przypominał samego siebie. Miał podkrążone oczy nawet gdy zapewniał, że sypia regularnie i dobrze, głos często mu się łamał, a poduszka co wieczór dostawała kolejną dawkę soli. Co było powodem tego stanu rzeczy? Nie sam sposób życia biedaka, lecz same jego partnerki.

Alicja była czuła, łagodna i przepełniona empatią, lecz nie było w niej za grosz erotyzmu, a pan Jakub wymagania w tym zakresie miał bardzo duże. Natomiast Ala, podczas gdy zapewniała mu satysfakcję w łóżku, raniła go ciągle swą ignorancją i chłodem. Często myślał, by wybrać na stałe jedną żonę, lecz każda miała defekt równy w hierarchii pana Jakuba z potencjalną cechą przeważającą na korzyść danej pani. Tak więc bigamista opróżniał coraz więcej pojemniczków na tabletki nasenne i coraz większe butelki coraz mocniejszego alkoholu.

Pewnego dnia po powrocie z pracy, wciąż ubrany w płaszcz i garnitur położył się na lodowatych kafelkach w korytarzu swojego domu i zaczął żałośnie płakać. Alicja, zobaczywszy to, wiedząc co jest w stanie pocieszyć ukochanego, przyniosła mu buteleczkę czystej wódki. Ten, pochwyciwszy ją, połknął zawartość jakby jednym haustem. Gdy Alicja odeszła pod pretekstem odebrania telefonu, zaraz po jej odejściu przyszła Ala. Dała ukochanemu butelkę wina, którą ten wypił duszkiem. Partnerka odeszła, a na jej miejscu ponownie pojawiła się Alicja. Uśmiechnęła się do męża.

– Chodź na spacer kochanie, przewietrzysz się. – powiedziała troskliwym tonem.

On bez słowa skinął potwierdzająco głową i wstał. Podał rękę żonie i nie przestając płakać poszedł za nią, w pełni oddając się nawigacji ukochanej. Poszli do lasu, błądząc wśród martwych, ogołoconych z liści i powykręcanych jakby w bólu drzew. W powietrzu dało się czuć aurę śmierci, a trzask łamanych pod stopami pary gałęzi nie był zagłuszany przez żaden postronny dźwięk.

Szli tak kilka, kilkanaście minut aż trafili do osamotnionego drzewa, jakby wyeksponowanego na łące ugniecionej trawy. Pan Jakub podszedł pod pomnik natury, odwrócił się do Alicji, która, jak się okazało po spojrzeniu w dół, trzymała sznur. Zawiązała go na szyi ukochanego, natomiast Ala, pojawiwszy się znikąd, pomogła mu wejść na podstawiony pod gałąź pieniek.

Gdy biedak spojrzał pod swoje stopy, nie czując nic poza żalem, kobiety wykopały prowizoryczny podnóżek spod jego nóg. Skonał szybko, gulgocząc ohydnie i wijąc się jak robak. Po wszystkim jego ciało zostało na gałęzi, Alicja udusiła Alę gołymi rękoma i ponownie wyszła za mąż.

Urodziła dwójkę dzieci, których nie kochała, po czym rozstała się z nowym mężem. Przez lata przyprowadzała potomstwo pod drzewo, gdzie wciąż wisiał trup. Roniła symboliczną łzę, głaskała dzieci po głowach i całowała wyryty w drewnie napis: „Autorstwa: ukochanej Alicji.”

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Początkujący pisarz, realizujący się na wielu płaszczyznach, najlepiej czujący się jednak w prozie. Pisze absurdalnie i bez sensu, ale względnie ładnie. Fan Gombrowicza i Radiohead (to dużo wyjaśnia). Ulubieniec nastolatek, casanova monogamista, przyszły laureat Nobla.

Wszystkie artykuły