timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Miałem ostatnio wiele rozkmin na temat tego, co mnie motywuje do pracy. Jest to oczywiście wypadkowa wielu czynników i powodów. Z pewnością wszyscy się zgodzimy, że niemalże zawsze istotną rolę grają pieniądze, i ogólnie ile dana czynność nam przyniesie.

To normalne, ludzkie. Ale dzisiaj odwrócimy nieco sytuację. Co byśmy zrobili, gdyby przestali nam płacić? Jaki byłby wtedy nasz stosunek do pracy, którą wcześniej wykonywaliśmy bez żadnego ale? Jak to psychologicznie działa, a jak powinno działać? Spróbuję rozkminić dzisiaj, o co w całej sprawie chodzi.

Więc tak. Utarło się, że do pracy chodzi się, by zarobić. Pełna zgoda. Pieniądze są potrzebne każdemu, samą zajawką nie opłacimy rachunków niestety. Ale czy samo zarabianie potrafi zapełnić spełnienie i szczere zadowolenie z siebie? Niekoniecznie. Oczywiście mogę się mylić, ale wydaje mi się, że sama kasa nie jest w stanie zastąpić innego, chyba ważniejszego elementu tej układanki.

Pytanie, które kieruję do siebie, a także do Was, drodzy czytelnicy, brzmi: Ile jesteśmy w stanie pracować i zdziałać, nie odczuwając satysfakcji? Myślę, że na ogół na dłuższą metę niewiele. Przynajmniej zaobserwowałem to u siebie. Pracowałem kiedyś w miejscu, którego strasznie nie lubiłem. I nie zmienił fakt, że przyzwoicie zarabiałem.

Owszem, chodziłem do pracy, natomiast niezadowolenie z dnia na dzień rosło. Kasa, która płynęła z pakowania paczek, nie uszczęśliwiła mnie. Męczyłem się tam, chodzenie do pracy było dla mnie karą. Pomimo fajnych zarobków. I teraz zestawmy to ze znanym powiedzeniem, żeby szukać zawodu pod kątem gaży, a nie pod kątem zainteresowań. A co ze szczęściem i zdrowiem psychicznym delikwenta?

Nie wyobrażam męczyć się całe życie, robiąc coś, czego nie lubię, w pogoni za kasą. Może brzmi to, jak jakiś truizm, ale autentycznie tak jest. Uwierzcie, że są bardziej dochodowe zajęcia niż pisanie dla Was felietonów ? A jednak spotykamy się co tydzień. Jest to rzecz, która daje mi spełnienie, i nie ma co z tym dyskutować. Spełnienie, które jest dużo istotniejsze niż duży przychód.

Oczywiście nie będę tutaj zgrywał purytanina czy jakiegoś cynika, który wyrzeka się dóbr materialnych. Pieniądze są potrzebne, i fajnie jak są. A jeszcze fajniej jak jest ich dużo. Ale piszę ten felieton, by przemyśleć priorytety. Robienie czegokolwiek, byle przynosiło kasę, niekoniecznie jest najlepszym podejściem. Przecież to męczy, no nie oszukujmy się.

Dlatego fajnym testem jest zadanie sobie tego tytułowego pytania. Czy nadal byś pracował, nawet gdyby ci za to nie płacili? Szczęśliwi ci, który robiliby swoją robotę dalej, dla własnej zajawy. Odczuwam taki stan, kiedy myślę o pisaniu kawałków, a także o felietonach. Podejście moje jest takie, że staram się wyciągać kasę z tego, co lubię robić. Nigdy na odwrót.

Czy nadal byś pracował gdyby ci za to nie płacili? - #SiekszyKmini

Rozwój i inne profity, jakie płyną z pisania, dają mi coś, czego nie zamieniłbym za nic innego. Pisałbym, nawet gdyby mi zabrali pieniądze. I każdemu życzę, by znalazł w swoim życiu coś, przy czym się bawi jak dziecko, i jednocześnie zarabia na siebie. To jest wygryw. A nie trzepanie milionów z roboty, która przyprawia o depresję. Nie o to chodzi.

Więc zakończymy banalnym truizmem. Banalnym, ale trafnym. Prawdziwy wygryw to pasja, na której się zarabia. Rzecz, którą by się robiło, nawet gdyby nie płacili. I takiego wygrywu życzę każdemu.

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

Jeżeli chcesz skorzystać z usług Siekszego to kliknij tutaj, a jeżeli potrzebujesz filmu to zapraszamy tu!

O redaktorze

Raper, producent, autor tekstów. Miłośnik mediów społecznościowych, dobrej muzyki i filmów oraz szczerych tekstów. Zapalony Instagramer. Wykonawca hip-hopu alternatywnego.

Wszystkie artykuły