timerPrzewidywany czas czytania to 3 minuty.

1 marca 2024 roku na platformie Netlflix zadebiutował dramat romantyczny (z naciskiem na dramat) Nazywam się Loh Kiwan. Ta produkcja została stworzona na podstawie noweli Cho Haejin I met Loh Kiwani z 2011 roku.
Fun Fact: Cho Haejin wykładała na zajęciach koreanistyki w Polsce w 2008 roku.

Fabuła filmu Nazywam się Loh Kiwan:

Po ucieczce z Korei Północnej Loh Kiwan, walcząc z przeciwnościami, ubiega się o status uchodźcy w Belgii, gdzie poznaje kobietę, która straciła wszelką nadzieję. (Netflix)

Mamy tu do czynienia z pełną napięcia i emocji historią młodego Koreańczyka (granego przez Song Joong-ki), który musiał uciekać z Korei Północnej i próbuje uzyskać status uchodźcy. Mimo że, pozornie fabuła zdaje się być dosyć przybijająca i spokojna. Ale dosyć szybko zaczyna wprowadzać elementy akcji, wraz z pojawieniem się postaci granej przez Choi Sung-eun. Marie, bo tak ma na imię bohaterka, wprowadza chaos do już skomplikowanego życia głównego bohatera. Dzięki temu zamiast zwykłego filmu dramatycznego tworzy się dramat romantyczny z elementami akcji.

 

Gra aktorska

W rolach głównych Song Joong-ki oraz Choi Sung-eun trafnie oddają złożone emocje, które towarzyszą ich postacią. Ich zdolności aktorskie pozwalają widzom wczuć się w bohaterów oraz zrozumieć ich trudności i dylematy. Postacie drugoplanowe są odgrywane poprawnie. Jedynie aktorzy w mniejszych rolach wydają się prezentować występy o średniej jakości. Ale na szczęście, i tak nie wyróżniają się one szczególnie w kontekście całej produkcji.

Reżyseria i zdjęcia według wizji reż. Kim Hee Jin:

Film jest estetycznie wykonany. Dodatkowo paleta kolorystyczna idealnie pasuje do emocji towarzyszącym bohaterom. Mimo że, przez większość czasu dominują ciemne kadry, są one dobrze doświetlone, więc nie miałam problemu z obserwowaniem akcji na ekranie. Reżyserka Kim Hee Jin sprawnie zbalansowała wątki, tworząc porywającą historię o wytrwałości, stracie i miłości. Chociaż pewne elementy fabuły były do przewidzenia, to i tak reżyserce udało się zaskoczyć mnie w paru istotnych momentach. Doceniam, że Nazywam się Loh Kiwan nie jest kolejnym przewidywalnym dramatem. Zawiera w sobie niespodziewane elementy, które tylko urozmaicają seans.

Wrażenia końcowe

Rozpoczynając seans filmowy z Nazywam się Loh Kiwan, byłam niepewna czego oczekiwać. Film zapowiadał się smutno i ciężko. Jednak w miarę oglądania zaczynałam poznawać bliżej bohaterów i im kibicować, mimo wielu trudności. Nie jest to typowy film romantyczny, nie jest to też typowy dramat czy film akcji. Nazywam się Loh Kiwan to dobra mieszanka, która nie zostawia widza na koniec z niezakończonymi wątkami czy bardzo głębokimi przemyśleniami. Polecam osobom, które szukają nietypowego filmu o miłości, interesują się tematyką imigrancką, czy po prostu chcą obejrzeć film z postaciami pełnymi determinacji i siły.

 

O redaktorze

Studentka Filologii Angielskiej. Miłośniczka mitologii nordyckiej oraz słowiańskiej. Lubi szeroko pojętą popkulturę, a w wolnych chwilach słucha videoesejów, głównie o tematyce filmowej i serialowej.

Wszystkie artykuły