timerPrzewidywany czas czytania to 6 minut.

Każdego z nas otaczają tak zwane mądre głowy. Każdego. Te mądre głowy zwykle ukrywają się pod postacią zwykłych ludzi. Może nią być każdy. Twoja żona, siostra brat, matka, a nawet teść czy teściowa. Może być to również przyjaciel, choć najczęściej są to osoby ci najbliższe. Mądre głowy najchętniej żerują na młodszych od siebie — głównie, bo budują swój autorytet na własnym doświadczeniu, które z racji wieku automatycznie powinno być większe od doświadczenia ofiary. Czy mądre głowy atakują od razu? Ależ skąd! Najpierw chwalą cię, że coś robisz. Kiwają głowami. Potem czekają, czekają na twoje zwątpienie. Potem przypuszczają atak.

W mojej rodzinie mądrych głów nie brakuje. W ostatnim czasie miałem cudowną sposobność poobserwowania tego dziwnego drapieżnika rodem z fantastyki — jeżeli miałbym przyrównywać go do czegokolwiek, to powiedziałbym, że to rodzaj wampira energetycznego, który zamiast rzeczoną energią, żywi się entuzjazmem swoich ofiar, a jego bronią nie są pazury, czy kły, a słowa. Brzmi głupio prawda? A zastanów się, jak często rozmowa z taką mądrą głową pozbawiła cię chęci do realizacji czegoś. Jak często zatruty przez słowa mądrej głowy dochodziłeś lub dochodziłaś do wniosku „Mają rację, to bez sensu”. I jak często rzeczywistość to potwierdzała?

Mądre głowy często chwytają się jednego tematu. W moim wypadku był to ten właśnie portal. Podczas mojego krótkiego urlopu nikt nie posiadał się bardziej z radości na możliwość pędzenia czasu z moją rodziną niż… mój syn (miłość do dziadka jest w nim wielka). Mnie przypadła zaszczytna funkcja bycia niańką pomimo mnóstwa atrakcyjniejszych ode mnie person (w końcu syn ma mnie na co dzień, ale co tam), a po zmroku, gdy malec spał, upijania się z resztą rodziny, z którą zwykle nie spędzam więcej czasu w ciągu roku niż święta mające w tradycji zapisane uroczyste kolacje, obiady czy śniadania.

Naczytawszy się wcześniej sporej ilości coachingowych książek i przekonywany przez swoich szefów z agencji ubezpieczeniowej, że przy spotkaniu z klientem należy „nie myśleć”, postanowiłem wykorzystać tę zasadę w życiu prywatnym. Lepiej nie przewidywać, co może się stać, prawda? Tylko będę się przedwcześnie denerwować, co nie? Poza tym, co może być strasznego w luźnym piciu z kuzynostwem?

1338751413_by_lucci017_600

 

Moich rodziców zdołałem już częściowo nauczyć, że mnie nie da się przekonać do zrobienia inaczej, niż sobie postanowiłem. Jest za to zupełnie inny element, który jest wręcz niesamowicie motywujący lub demotywujący w zależności od jego wielkości. Chodzi o liczby na koncie. Wtedy myślisz „Co jeszcze? Co jeszcze muszę zrobić, żeby podratować budżet? A może powinienem z czegoś zrezygnować?”. Mnie ostatnio zaprzątają podobne myśli, zwłaszcza że niedawno wytknięto mi, że chwyciłem za dużo srok za ogon. „Piszesz powieść… nawet dwie (jeszcze internetowa — przyp. autor), piszesz dla portalu, prowadzisz… pod-kast (uwielbiam słuchać jak ludzie mają problem z wypowiedzeniem tak prostego słowa — przyp. autor) i sprzedajesz ubezpieczenia… Czy nie chwyciłeś zbyt wielu srok za ogon?”.

Jestem człowiekiem, który raczej nie zapomina język w gębie, jak jesteśmy przy starawych zwrotach i metaforach. Wtedy jednak kompletnie mnie zatkało. Nie mogłem znaleźć żadnej odpowiedzi, która by mnie uspokoiła (odpowiedzi typu „spadaj na bambus” nie działają niestety). Potem nastąpił wcześniej wspomniany wyjazd.

Jakimś cudem pomimo rzadkiego imprezowania w ciągu ostatnich lat, udało mi się usiedzieć na miejscu do czasu, aż zostałem ja i dwie bardzo bliskie mi kuzynki. Obie wiedziały, że piszę i że piszę o grach. Nachlawszy się więc by nabrać odwagi, ku mojemu zdziwieniu okazały się kolejnymi mądrymi głowami w rodzinie. Oczywiście byłem młodszy od nich — różnica wiekowa między nami to jakieś 7-10 lat. Zasady działania mądrych głów są zawsze podobne:

Zasada 1: Mądre głowy nie dają dojść do słowa. Nie dają czasu na wyjaśnienia.

Zasada 2: Mądre głowy nigdy, przenigdy nie zadają pytań innych niż retoryczne z mało konkretną treścią, typu „Chcesz tak właśnie żyć?” dodając do tego wzgardliwy, pełen braku zrozumienia ton.

Zasada 3: Mądre głowy zawsze odnoszą się do tego, na czym ci zależy, a co musisz utrzymać. Może to być cokolwiek: posada, mieszkanie, dziewczyna lub rodzina.

Zasada 4: Mądre głowy mówią ci, co powinieneś zrobić w trybie rozkazująco-lekceważącym. Ja usłyszałem na przykład „Bartek! Naprawdę tak chcesz żyć? Gra za grę?” (oczywiście nie dało się wyjaśnić, że początkowy tryb mojej pracy dla GameBy.pl brzmiał „Gra za recenzję”). A już najlepsze było stwierdzenie „Bartek, zastanów ty się! Zastanów ty się i rzuć te Gejmbaje!”.

jurnalist

Zrozumiałem, że jedynym możliwym wyjściem z sytuacji jest wywołać szok u moich mądrych głów. Powiedzieć coś, co zamknie im usta choć na kilka sekund. Wtedy właśnie powiedziałem. „Ej! Ale ja już rzuciłem! Już nie piszę tak!”. Mądre głowy zwykle wtedy myślą, że właśnie osiągnęły sukces — jakby ich mądrość wyprzedziła ich samych i telepatycznie zagnieździła się w twojej głowie jeszcze przed czasem. PreIncepcja normalnie! Również wtedy zadają po raz pierwszy pytanie zwykle brzmiące „O… No i dobrze. A gdzie teraz pracujesz?”

Z doświadczenia (również własnego) wiem, że większość ludzi tak naprawdę nie lubi swojej pracy. Lubi za to rosnące co miesiąc liczby na koncie, które potem i tak spadają oraz momenty, kiedy nie muszą pracować. Tak więc, na cały miesiąc pracy najbardziej lubią dni wolne, dzień wypłaty i ewentualnie piątkowe popołudnie. Mądre głowy nie są tu wyjątkiem, choć zawsze pragną radzić jak jest lepiej dla ciebie, a jeśli postanowisz wreszcie wejść do tej szufladki, co oni, pochwalić cię za twoją głupotę, która w ich mniemaniu jest mądrością. No i to okazanie zainteresowania w postaci jednego jedynego pytania.

bibsy-pl

Co miałem zrobić? Odpowiedziałem na nie: „Gejmbaje rzuciłem już dawno. A właściwie nigdy dla czegoś takiego nie robiłem. Pracuję dla GameBy.pl. Gram w gry i spotykam się z ich twórcami, z których każdy miał takie rozmowy, jak ja teraz z wami, a jednak coś osiągnął (jak na przykład Marcin Przybyłowicz — wywiad z nim możecie obejrzeć na naszym fanpejdżu). Wszyscy pracujemy ciężko i zaje*iście się przy tym bawimy (wybaczcie słownictwo, przypominam, że byłem pod wpływem — przyp. autor). I za to lubię pisać i gadać dla GameBy.pl. A wy jak bardzo lubicie swoją robotę, co?!”. Moje mądre głowy szykowały już odpowiedź, czego charakterystyczną oznaką było przyłożenie puszek z piwem do ust. Miałem na szczęście na to świetną metodę. Stwierdziłem, zresztą jak kilka osób przede mną, że narąbałem się i idę spać.

blogstar_kaczorowska_mapa_marzen

Może i ten felieton jest przydługi. Mam nadzieję, że nie nazbyt „coachingowy” czy „trenerski”. Na pewno dość daleko odbiegłem od tematu gier. Zastanawiało mnie jednak, jak wielu ludzi w branży gier i branży tematów krążących wokół gier (jak pisanie o nich) przeżyło coś podobnego i/lub przeżywa. A jeśli tak to ile razy w ciągu roku? Może codziennie? Co myśli siedemnastolatek, który postanawia na PolakPotrafi.pl przeprowadzić kampanię by stworzyć swoją grę? Co przeżywa współtwórca polskiej planszówki, która wygrywa kampanię na Kickstraterze, kiedy jeszcze przed faktem, zderzy się z takimi mądrymi głowami i na dobrą sprawę lubię czytać takie rzeczy i lubię czytać o takich ludziach. Lubię za dowcip i motywację, która dają mi do dalszej pracy.

A wy?
Za co lubicie czytać nasz portal?

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Szczęśliwy mąż, dumny ojciec i aspirujący pisarz. Za dnia przeprowadza bestialskie eksperymenty na grach, nocą pisze bestseller (tak przynajmniej sobie wmawia). Z wykształcenia filozof, z zamiłowania fantasta, z duszy buntownik. Koneser gier z treścią i klimatem, zarówno tych "bez prądu", jak i takich, co trochę go potrzebują.

Wszystkie artykuły