Przewidywany czas czytania to 3 minuty.
Twitter od czasów panowania Elona Muska napotyka nowe problemy praktycznie każdego dnia. Liczba afer, które powstały wokół platformy jest już ciężka do oszacowania. Użytkownicy martwią się, albowiem losy portalu ważą się przy każdej nowej decyzji CEO. Większość z nich jest konsekwencją tego, że multimiliarder uznaje swój zakup za średnią inwestycje. Teraz próbuje odrobić straty, jednocześnie eksperymentując z nowymi rozwiązaniami. Tym razem jednak kombinowanie Muska może skończyć się dla platformy tragicznie.
Twitter – Unia Europejska wyraża sprz5eciw
Cała sprawa rozbija się o unijny kodeks postępowania w walce z dezinformacją. Jest to dobrowolna umowa, której zobowiązały się przestrzegać największe firmy działające w Europie. Założenia kodeksu są z pozoru bardzo szczytne. Chodzi o walkę z fake newsami i wszelkiego rodzaju dezinformacją. Okazuje się jednak, że Twitter ma coś przeciwko.
Kodeks nakazuje bowiem udostępnianie Komisji Europejskiej raportów dotyczących przychodów z reklam. Platforma informowałaby zatem o podziałach procentowych, a to z jakiegoś powodu nie podoba się zarządowi serwisu. O sytuacji poinformował jeden z członków Komisji Europejskiej, jednocześnie poinformował on o bardzo istotnym fakcie. Już niedługo kodeks przestanie być jedynie dobrowolną formą współpracy.
Twitter leaves EU voluntary Code of Practice against disinformation.
But obligations remain. You can run but you can’t hide.
Beyond voluntary commitments, fighting disinformation will be legal obligation under #DSA as of August 25.
Our teams will be ready for enforcement.
— Thierry Breton (@ThierryBreton) May 26, 2023
Prawo unijne zmienia się całkiem dynamicznie. Już 25 sierpnia wejdzie w życie ustawa o usługach cyfrowych. Mówi ona między innymi właśnie o walce z dezinformacją. To, co na razie przeróżne podmioty czynią dobrowolnie, wkrótce stanie się powszechnym obowiązkiem.
Twitter – Czy koniec serwisu jest bliski?
Elon Musk oczywiście nie zgadza się z unijnymi praktykami. Deklaruje się on jako bojownik w walce o wolność słowa w internecie. Naturalnie stara się również zadbać o konsekwentny wzrost przychodów firmy. UE nie idzie mu jednak w tej sprawie na rękę.
Jeżeli platforma nie dostosuje się w sierpniu do nowych zarządzeń może czekać ją grzywna w wysokości do nawet 6 procent globalnego obrotu. Co gorsza, na tym nie koniec. Jeśli serwis nadal nie zmieni reguł działania, może skończyć się to zakończeniem jego działalności w granicach Unii Europejskiej.