timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Woda. Ziemia. Ogień. Powietrze.
w dawnych czasach cztery narody żyły ze sobą w pokoju, jednak kiedy Naród Ognia zaatakował, wszystko się zmieniło, Tylko Awatar, mistrz czterech żywiołów, mógł go powstrzymać. Lecz wtedy, gdy był najbardziej potrzebny, Awatar zniknął. Minęło sto lat, zanim z bratem znaleźliśmy nowego Awatara, maga powietrza o imieniu Aang, jednak wielkiego talentu Aang musi się jeszcze wiele nauczyć. Ale ja wierzę, że Aang uratuje świat.

Kto tego nie zna? Każdy chociaż raz musiał się natknąć na słynny serial animowany Awatar legenda Aanga. Emitowany zaledwie przez 3 lata od 2005 do 2008 roku, zjednał sobie wielką rzeszę fanów na całym świecie. A jak to z popularnymi animowanymi tworami bywa, wcześniej czy później ktoś podejmuje się stworzenia wersji live action (np.: filmy Disneya przechodzą bardzo intensywnie przez ten okres). Już w 2010 roku powstała produkcja Ostatni władca wiatru, która niestety okazała się sromotną porażką i porzucono jej kontynuację. Teraz natomiast drugi raz podjęto próbę adaptacji tej ubóstwianej serii. No i jak tym razem się udało? Do 3 razy próba, czy dwie wystarczą?…

Fabuła

Awatar: Legenda Aanga to amerykański serial animowany stworzony przez Michaela Dante DiMartino i Bryana Konietzko. Akcja toczy się w fantastycznym świecie, gdzie ludzie mogą manipulować czterema pierwiastkami — ziemią, wodą, ogniem i powietrzem. Głównym bohaterem jest Aang, ostatni żyjący władca powietrza, który musi odkryć swoje przeznaczenie jako Awatar — istoty zdolnej kontrolować wszystkie elementy — aby przywrócić równowagę światu i pokonać Tyrana, władcy narodu Ognia, który dąży do podboju całego świata. W trakcie swojej podróży Aangowi towarzyszą przyjaciele: Katara, mag wody, oraz Sokka, jej brat.

Wizja artystyczna serialu i jej realizacja

Niestety, wizja serialu live action Awatar: Ostatni Władca Wiatru nie została zrealizowana zgodnie z intencjami oryginalnych twórców, Michaela i Bryana, którzy zrezygnowali z udziału w produkcji. To wydarzenie stanowiło dla wielu fanów poważny sygnał ostrzegawczy. Faktycznie, ci, którzy pokochali animowaną wersję, szybko zauważą znaczne różnice między wersją Netflix a oryginalną Nickelodeon. Jednak, jeśli odłożymy porównania na bok i skoncentrujemy się wyłącznie na nowej interpretacji, trzeba przyznać, że jest to solidny serial, który przede wszystkim prezentuje się estetycznie. Niezwykle podobały mi się kostiumy w tej produkcji. Widoczne jest, że poświęcono wiele czasu i staranności, aby dokładnie odwzorować to, co pierwotnie istniało tylko jako wizja na papierze.

Aktorstwo w serialu Awatar

W mojej ocenie, aktorstwo w serialu nie osiąga niesamowitego poziomu, ale jest zdecydowanie zadowalające. Widać, że większość aktorów to młode talenty, które dopiero rozpoczynają swoją karierę, co może wpływać na jakość ich gry. Niemniej jednak, należy docenić występy niektórych doświadczonych aktorów, takich jak Paul Sun-Hyung Lee oraz Daniel Dae Kim, którzy wnoszą do swoich ról wyjątkową głębię i autentyczność.

Muzyka i dźwięk

Ścieżka dźwiękowa w tym serialu jest, według mnie, absolutnie fenomenalna. Wiele utworów nawiązuje do tych użytych prawie 20 lat temu, co przywołuje miłe wspomnienia dla wielu fanów. Muzyka doskonale współgra z każdą sceną, co sprawia, że oglądanie jest poruczające i porywające. Ścieżka dźwiękowa tego serialu nie nakierowuje widza na konkretne emocje, ale wzmacnia te, które już w nas są. Dla osób, lubiących azjatyckie brzmienia, szczególnie polecam przesłuchanie sobie, dostępnej już na serwisie YouTube, playlisty z utworami z Awatara.

Podsumowanie i moja opinia

Osobiście, miałam duże obawy przed premierą tego serialu. Jako oddana fanka oryginalnej animacji, odczuwałam niepokój w związku z odejściem oryginalnych twórców. Kiedy pojawiły się pierwsze negatywne recenzje, zaczęłam zastanawiać się, czy warto sięgnąć po ten serial. Jednak moi znajomi, którzy podjęli się tego ryzykownego zadania, mieli jednolitą opinię: jest to produkcja skierowana raczej do osób, które nie są tak bardzo związane z oryginałem.
Po obejrzeniu wszystkich 8 odcinków śmiało mogę potwierdzić, że mieli rację. Serial różni się istotnie od animacji w wielu aspektach, co może być irytujące. Niemniej jednak, traktując go jako odrębne dzieło, uważam, że nie jest to produkt krzywdzący. Oczywiście, według mnie oryginał zawsze będzie lepszy, ale jeśli ktoś nie przepada za animowanymi serialami lub z innego powodu nie zamierza sięgnąć po tę kreskówkę, to wersja live action może być akceptowalnym wyborem.
Netflixowa wersja Awatara to serial skierowany do osób nie są zżyte z animacją. Nie jest to tak krzywdzący produkt jak film z 2010 roku, ale nie stanowi też oddanej adaptacji kreskówki. Warto podchodzić do niego z oczekiwaniami dostosowanymi do nowego spojrzenia na ten świat.

 

Obejrzyj w serwisie Netflix!

O redaktorze

Studentka Filologii Angielskiej. Miłośniczka mitologii nordyckiej oraz słowiańskiej. Lubi szeroko pojętą popkulturę, a w wolnych chwilach słucha videoesejów, głównie o tematyce filmowej i serialowej.

Wszystkie artykuły