timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Na pewno większość z Was, drodzy czytelnicy, coś tworzy. Dzisiaj nie jest ważne co. Może to być muzyka, mogą to być wszelkiego typu filmiki, jakieś teksty, własnoręcznie zwijane szlugi czy swetry robione na drutach według własnego pomysłu. Nie jest istotne w tym wypadku dokładnie co. Liczy się to, że coś tworzymy, realizujemy swoje pasje, zdobywamy wiedzę i skillsy w jakiejś dziedzinie. Tworzymy, jesteśmy twórcami. I dzisiaj porozmawiamy właśnie o twórcach. O artystach.

Obiecywałem kilka tygodniu temu w którymś z felietonów, że do tematu wrócimy, a więc wracamy, bo jest o czym gadać. Mentalność twórcy. Emocje, jakie nim stale targają. Jego specyficzne zachowania i specyficzny punkt widzenia. Zupełnie inny niż człowieka, który nie tworzy. Diametralnie inny.

Od razu uprzedzę, że piszę to w większości na przykładzie samego siebie, i artystów, z jakimi współpracuję. Dlatego nie w każdym wypadku musi to się sprawdzać, odstępstwa i wyjątki są zawsze. Dlatego nie wysyłajcie proszę potem wiadomości, że macie ziomka, który coś tam robi i się tak nie zachowuje. Mówimy o większości. Więc zaczynajmy, przed wami 5 najczęstszych problemów prawdziwych artystów!

1. Perfekcjonizm, który prowadzi do obłędu

Twórcy, a przynajmniej większość, doskonale wiedzą, o czym piszę. Dla twórców na ogół nie istnieje stan: „Jest już naprawdę dobrze, nie muszę nic poprawiać, można wypuszczać”. Oj, nie ma tak łatwo. Zawsze doczepię się do czegoś w mojej pracy. Zawsze jest aspekt do poprawienia.

A jak już poprawiam to najlepiej wszystkie aspekty. Dłubię przy piosenkach w nieskończoność, szukając błędów, których albo nie ma, albo są niezauważalne dla innych ludzi. Obce jest dla mnie słowo stop. Utopia trochę. Prowadzi to do wiecznego niezadowolenia, braku motywacji i depresji, bo ileż można być niezadowolonym z siebie i swojej pracy?

2. Nieracjonalne myślenie, przesadna emocjonalność i ciągłe wahania nastrojów

Zdarzają się słabsze dni, to jasne. Czasami próby tworzenia kończą się fiaskiem, każdy to chyba rozumie. Tyle że mało kto potrafi racjonalnie stwierdzić, że to po prostu nie jego dzień, że wróci do pracy jutro. Częściej widzę tendencję do przesadnego zamartwiania się, stanów depresyjnych i narastającej frustracji.

Nie raz się spotkałem i nie raz doświadczyłem sytuacji, kiedy takie słabsze chwile, potrafiły rujnować samoocenę budowaną przez lata. Wychodzi – zajebiście. Nie wychodzi – nie mam po co żyć. Od wielkiej radości do wielkiego smutku. Ze skrajności w skrajność. Takie wahania nastroju niszczą człowieka błyskawicznie. No bo ile można czuć naraz?

3. Twórca, który nie umie być odbiorcą

Od kiedy zacząłem tworzyć muzykę, utraciłem umiejętność „beztroskiego” słuchania. Dzisiaj słucham analitycznie. Koncentruję się na szczegółach, często technicznych, co może zaburzać odbiór całościowy dzieła.

Utraciłem umiejętność słuchania muzyki dla przyjemności, bo zawsze chcę zauważyć jakiś fajny patent, którym będę mógł się zainspirować. Chciałoby się czasem odpocząć od tego, i posłuchać muzyki jak normalny, zdrowy człowiek. No ale cóż, nie można się teraz wycofać…

4. Szukanie swojego stylu i swoich rozwiązań na każdym kroku

To jest naturalne, twórca chce się wyróżnić, tworzyć coś oryginalnego. No i na tym cała rzecz polega, by szukać w tym wszystkim siebie. Tylko że artyści nie ograniczają się z tym do samej sztuki. Świadomie lub nie, przenoszą to do innych elementów życia.

Stąd te wszystkie dziwne stroje, dziwne fryzury lub inne elementy wyglądu, czasami dziwne zasady, poglądy i przyzwyczajenia. Chęć wyróżnienia się i pokazania, że nie idzie się z prądem, i łamie się wszystkie zasady, jest silna, i daje się we znaki w prawie każdym aspekcie życia.

5. Wieczne poszukiwania ideału, którego nie sposób znaleźć

Jest to trochę uzupełnienie punktu pierwszego. Prawdziwy artysta cały czas poszukuje nowych rozwiązań, nowych dróg rozwoju i nowych możliwości. Cały czas uczy się i zmienia. Jest wiecznie głodny nowych bodźców, rzadko osiada na laurach i mówi, że już zrobił wszystko, co było do zrobienia. Raczej stale jest niespełniony, ze świadomością o tym, że z całego oceanu możliwości przepłynął tylko małą zatokę.

Takie podejście umożliwia dokonywanie progresu, ale ma też swoją ciemną stronę, która pokrywa się znowu z punktem pierwszym. Znając skłonności do wyolbrzymiania, to dalej jest niezadowolony, wie, że mu dużo brakuje do ideału, przy którym dalej wypada blado. Mimo że z pozoru nie jest to poważny problem, to dla twórcy jest ogromny. Cały czas dąży do ideału, który jest tak samo daleko, który w ogóle nie przybliża się… A może oddala? Kolejna utopia.

Podsumowując, życie artysty nie jest proste. Osoby traktujące dzieła jak swoje dzieci, często są rozchwiane emocjonalnie, czy nawet zniszczone przez nadmiar sprzecznych ze sobą emocji. Ich wnętrze to mieszanka wybuchowa, gdzie łatwo o eksplozję. Mam nadzieję, że w miarę przybliżyłem problemy tych niezwykle kreatywnych ludzi.

Oczywiście każdy jest inny, i nie każdego to w pełni dotyczy. Można odczuwać wszystkie z powyższych problemów, można odczuwać część, a można nie odczuwać żadnego! Różni ludzie chodzą po tej planecie. Jednak jest to zbiór, moim zdaniem, najczęściej powtarzających się przypadłości, a także tych, z którymi sam się zmagam. Do następnego!

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Raper, producent, autor tekstów. Miłośnik mediów społecznościowych, dobrej muzyki i filmów oraz szczerych tekstów. Zapalony Instagramer. Wykonawca hip-hopu alternatywnego.

Wszystkie artykuły