timerPrzewidywany czas czytania to 6 minut.

Rok 1961, Stany Zjednoczone. Większość z Was kojarzy ten czas z takimi wydarzeniami jak premiera filmu „Śniadanie u Tiffany’ego” czy zaprzysiężenie prezydenta Kennedy’ego. Frank Spotnitz, twórca serialu Człowiek z Wysokiego Zamku postanowił jednak przedstawić nieco inną wizję tego świata. Co powiecie na potrójny podział Stanów Zjednoczonych? Gdzie zachód okupowany jest przez Japończyków, a na wschodzie rządzi Führer III Rzeszy?

Człowiek z Wysokiego Zamku

Właśnie tak, Amazon Studios zaserwował nam ciekawą wizję świata, w którym Alianci przegrywają II Wojnę Światową, a Naziści zyskują praktycznie nieograniczoną władzę w Europie, zniewalają Afrykę i okupują 2/3 terenów Stanów Zjednoczonych. Japończycy w tym samym czasie podporządkowali sobie całe zachodnie wybrzeże. Co odgradza oba terytoria to „Strefa Neutralna”. Ziemie bez kontroli i zasad. I to właśnie tam odbywa się połowa sezonu.

Człowiek z Wysokiego Zamku - GameBy.pl

Człowiek z Wysokiego Zamku opowiada historię trójki młodych osób, których losy przypadkowo splatają się, by zmienić dzieje nie tylko Ameryki, ale także całego świata. Nie uprzedzajmy jednak faktów: Juliannę Crain poznajemy w momencie, gdy jej spokojne i poukładane życie staje na głowie. Jej zwykły dzień w San Francisco: trening Aikido, zakupy, wizyta u matki; zostaje przerwany przez zamordowanie jej siostry na jej oczach. Przed śmiercią Trudy daje Juliannie tajemnicze filmy i bilety w jedną stronę do Canon City w Colorado, które znajduje się w Strefie Neutralnej. Tylko co było tak ważnego w tych nagraniach, że kobieta była w stanie poświęcić za nie swoje życie?

Frank, chłopak Julianne, pracuje jako rzemieślnik w lokalnej fabryce replik broni. Nie jest jednak szczęśliwy z tego co robi. W duszy jest artystą i chciałby wykonywać biżuterię, jednak czasy w których żyje, skutecznie mu to uniemożliwiają.

W tym samym czasie po drugiej stronie kraju, w Nowym Jorku do lokalnego ruchu oporu dołącza Joe Blake — młody chłopak, który chce odzyskać wolność ojczyzny. Jego pierwszą misją jest dostarczenie ekspresów do kawy do Canon City w Colorado, gdzie przypadkowo spotyka Juliannę.

Człowiek z Wysokiego Zamku - GameBy.pl

Aktorzy

Główne role Julianne i Joe przydzielono Alexie Davalos oraz Luke’owi Kleintankowi — niezbyt doświadczonym, świeżym aktorom, którzy najzwyczajniej w świecie nie dawali sobie rady. Co prawda scenariusz nie daje zbyt wielkiego pola do popisu, jednak widać (szczególnie przy pani Davalos), że mimo sztywnych ram próbuje wnieść trochę serca i swojego pomysłu w rolę. Chociaż przez niewielkie doświadczenie w aktorstwie cała kreacja wyszła koślawo i nieco pompatycznie. Niektóre reakcje są przesadzone do takiego stopnia, że przychodziła mi na myśl rola Eddiego Redmaynea w „Dziewczynie z portretu”. Nie pozostając dłużnym jednak panu Kleintankowi — swoją postać próbował grać jako typowy „bad boy”, ale mimo wszelakich starań w swoich działaniach bardziej przypominał mi naburmuszonego nastolatka, czy wściekłego dzieciaka niż groźnego młodego człowieka.

We Franka wcielił się nieco starszy stażem Rupert Evans, któremu większe doświadczenie aktorskie niewiele pomogło. Przez cały sezon praktycznie nie wyróżnia się na tle innych bohaterów, co jest alarmujące, biorąc pod uwagę jego wkład w fabułę i powiązania z resztą postaci serialowych. Pojedynczą jego sceną zapadającą w pamięć jest kończąca odcinek dziewiąty, czyli przedostatni pierwszego sezonu Człowieka z Wysokiego Zamku.

Każdą ze stron konfliktu ratują dwie postacie drugoplanowe. Japońską — Ed McCarthy grany przez niesamowitego DJ’a Quallsa, natomiast niemiecką Obergruppenführera Johna Smitha, w którego wcielił się Rufus Sewell. Obaj panowie — i DJ i Rufus nadają swoim postaciom takiej głębi, naturalności i po prostu czystego charakteru, że mimo nieumyślnych starań reszty aktorów, drugi plan nie zlewa się z tłem.

Człowiek z Wysokiego Zamku - GameBy.pl

Scenariusz

Sam scenariusz napisany przez wcześniej wspomnianego Franka Spotnitza, jest oparty na książce Philipa K.Dicka pod tytułem „Człowiek z Wysokiego Zamku”. Niestety nie zapoznałem się z tą lekturą wcześniej, więc moje odczucia na temat tej historii oparte są tylko na pierwszym sezonie serialu Amazona. Fabuła nie jest skomplikowana, łatwo można zorientować się, co się dzieje na ekranie i dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Ma to swoje wady i zalety: z jednej strony widz nie jest zagubiony i bombardowany informacjami, ale z drugiej ciężko skupić się na akcji, kiedy wiemy co się zaraz stanie. Cliffhangery są umieszczane w złym czasie, przez co nie czujemy napięcia na koniec odcinka.

Człowiek z Wysokiego Zamku ma wiele dziur fabularnych, ale i tak mimo tego najsłabszym jej punktem są bohaterowie. Główne postaci zachowują się irracjonalnie. Nie trzymając się ani przez chwilę zdrowego rozsądku, rzucają się w wir wydarzeń zamiast przeanalizować swoją sytuację na chłodno. Natomiast osoby drugoplanowe są przywoływane bez zachowywania jakiejkolwiek logiki, przez co niektóre sceny wyglądają, jakby scenarzyści rzucali kostką – które postaci akurat znajdą się w tym samym pomieszczeniu. Wątki poboczne, które powinny tłumaczyć nam sytuacje polityczną, wyglądają na pisane bardziej dla szkolnej sztuki, niż poważnej stacji telewizji internetowej. Dialogi sprawiają wrażenie bardziej dopasowanych z uniwersalnych tekstów niż pisanych pod bohaterów, co jest poważnym błędem jak na Amazon. Co w połączeniu z aktorstwem, jaki serwują nam odtwórcy ról, daje efekt pewnego rodzaju sztywności albo etapu przejściowego między pierwszą fazą tworzenia, a rezultatem.

Tło i ogólny koncept historii dawał wręcz niesamowite możliwości odnośnie budowania klimatu i napięcia, które niestety nie zostały wykorzystane. Okupacja, niebezpieczeństwo, inwigilacja, stres i przykładne życie aż proszą się o aurę poszarpanych nerwów, sztywnych zachowań i permanentnego poddenerwowania. Zamiast tego dostajemy parę scenek z gatunku „zagrożenie czeka za drzwiami”, „nie ufaj nikomu”, tylko po to, żeby za moment zostało nam zaserwowane krwiste „never mind” podane na tacy z „bohaterowie i tak sobie poradzą”. Nie mam pewności czy chodziło o przekaz „idea przezwycięży każdą trudność”, czy scenarzyści nie umieją przelać swoich myśli na papier. W obu przypadkach atmosfera zostaje zakłócona przez twórców, a my jesteśmy zostawiani z kolejną drewnianą scenką, jakich wiele w Człowieku z Wysokiego Zamku.

Człowiek z Wysokiego Zamku - GameBy.pl

Nastrój na szczęście ratuje trochę oprawa wizualna. Kostiumy są przepiękne i jestem nimi totalnie oczarowana. Każda postać wygląda tak, jak powinna, cywile wręcz wyciągnięci z tamtych czasów, a mundury i Nazistów i Japończyków jakby zdjęte z muzealnych wystaw. Szczególnie podobały mi się charakteryzacje tych drugich, które przez swoją wyjątkowość tworzyły piękną mozaikę od której nie dało się oderwać oczu. Poza tym jestem zakochana w miejscach i tłach. Miasta wyglądają tak inaczej, są tak oderwane od naszego świata, że sprawiają wrażenie innej planety, którą każdy ma ochotę zwiedzić. Plenery są natomiast na tyle swojskie, że ma człowiek wrażenie, jakby poznawał tamtą lokalizację.

Twórcy pod względem technicznym postawili na bezpieczeństwo. Muzyka jest praktycznie niezauważalna, co nie znaczy, że jest niesłyszalna. Odpowiedzialny za nią Henry Jackman (znany między innymi z „Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz”, „Kapitan Phillips” czy „Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów”) upewnił się, że utwory oplotą tło odpowiednim nastrojem przy jednoczesnym unikaniu pokazywania swojej obecności. Mówiąc prościej: kompozycja jest, ale jej aż tak nie słychać, co jest charakterystyczne dla Jackmana. Jednym utworem, który wybija się wśród innych jest „Edelweiss”, który grany jest na początku każdego odcinka i który z pewnością na długo zagości na moich playlistach.

Operatorsko nie ma żadnych szaleństw – Człowiek z Wysokiego Zamku jest zrealizowany iście podręcznikowo. Za zdjęcia odpowiadał James Hawkinson, który wykonał pracę również przy serialu „Hannibal” dla AXN. W niektórych ujęciach widać, że sam chciał przemycić coś więcej, coś od siebie, jednak żelazne zasady stacji Amazon skutecznie mu to udaremniały. Kamera jest miła dla oka, ale zdecydowanie wielkim plusem byłoby zostawienie Hawkinsonowi wolnej ręki, by mógł spokojnie realizować swoją wizję. Zdecydowanie wyszłoby to serialowi na dobre.
Oświetlenie zagrało, tak jak kadry i udźwiękowienie. Bezpiecznie. Nie znajdziemy nic, co wzbudzi w nas emocje, tak jak w np. genialnym „Stranger Things” czy wcześniej wspomnianym „Hannibalu”. Niestety, potencjał kolejny raz nie został wykorzystany. Światło zostało sprowadzone do roli rekwizytu zamiast być kolejnym środkiem filmowego przekazu.

Człowiek z Wysokiego Zamku - GameBy.pl

Podsumowując: Człowiek z Wysokiego Zamku to przewidywalna historia  z niewykorzystanym potencjałem technicznym. Trudno mi określić dokładny target tego serialu, więc polecam każdemu, kto poczuł się zachęcony opisem i komu nie przeszkadza spokojnie rozwijająca się fabuła bez nagłych zwrotów akcji.

Obejrzyj w Amazon Prime!

O redaktorze

Michał jest szefem redakcji GameBy.pl Od czasu do czasu zdarza mu się coś napisać, jednak na codzień pilnuje, aby wszystko miało ręce i nogi.

Wszystkie artykuły