timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Ostatnimi czasy zademonstrowałem wam w tym serwisie, ciekawy projekt na wspieram.to. Chodzi mi o Karty hybrydowe, które niczym dobra dyskietka na pegasusa ma w sobie składankę dobrych tytułów i pozwala tworzyć gry kolejne. Zestaw kart i dwóch kostek pozwolił autorowi stworzyć grę w memory, pokera czy okręty. Zainteresowałem się tym projektem, bo uwielbiam ludzi ambitnych i pomysł okazał się intrygujący. Przetestowałem, jestem zadowolony i poprosiłem redakcję, byśmy ten tytuł objęli patronatem medialnym. Dziś poznacie tę platformę do gier bliżej, przeczytacie wywiad z autorem oraz poznacie nasze plany co do patronatu i ja się pochwalę grą wymyśloną dzięki tym kartom. Czas poznać Hybrid Cards bliżej.

A na początek „Wilcza gadka” z autorem Jackiem Tomkowiczem.

Skąd pomysł na Hybrid Cards?

Jakieś 3 lata temu ze znajomkami przekomarzaliśmy się: Co jest fajniejsze? Planszówki, czy zwykłe karty? Bez konsensusu rzecz jasna. To chyba było ziarno, bo potem nawet próbowałem wymyślić coś, co łączy karty z planszówkami, ale nic nie wyrosło.  A pomysł na te karty, to był błysk podczas gry w zwykłe macao. Więc raczej krótkie spięcie w mózgu, a nie efekt kombinowania.

Najprostszym językiem wytłumacz: Czym są Hybrid Cards?

Chyba najfajniejszego porównania użył jedne z testujących — porównał je do klocków lego w świecie gier. Niektórych aż korci, żeby wykombinować coś własnego, zamiast grać w gotowce ze stronki. A co do zasady działania samych kart, to już mam chyba wykute na blachę jak w szkole. Tak więc filozofia zwykłych kart, ale z zupełnie nową zasadą działania. Czyli kupujesz tylko karty i grasz za free w wiele tytułów, a jak masz wenę, to układasz własny. Co do działania, to napędza je prosta korelacja między kartami a kośćmi, która dynamicznie zmienia właściwości części kart.  Jak do przerzucania kośćmi dołożysz możliwość kontrolowanego przemieszczania kart w zorganizowanej przestrzeni,  to wchodzimy już w planszówkowe klimaty.

Jak i ile powstawał projekt i pomysł na Hybrid Cards?

Jak wspomniałem, sam pomysł to była gotowa fotka, która mi się wyświetliła w głowie jakieś 3 lata temu. Kombinowałem jeszcze z czterema kośćmi, z kośćmi K8 i 64 kartami, a nawet K10  i setką kart, ale matematyka była bezlitosna. Okazało się, że pierwszy strzał był najlepszy, bo 36 kart z 2 kośćmi daje optymalną ilość kombinacji. Przykładowo, w klasycznym pokerze liczba możliwych układów wynosi 2 598 960 a w odmianie na karty hybrydowe 2 120 580, więc całkiem blisko. Pomysł to jedno, a dochodzenie do jego fizycznej formy to drugie. W praniu wyszło, że kolory muszą być jednoznaczne jak dla dzieci. Mieliśmy parę ślicznych wersji robionych przez graficzkę z ASP, ale okazało się, że podczas gry nie można kombinować czy kolor jest bardziej amarantowy, czy raczej fuksja. Zwłaszcza jak okazało się, że ich reprodukcja na kostkach precyzją nie grzeszy. W końcu postawiliśmy na prostotę a fun niech będzie z samych gier.

Jakie masz plany dotyczące Hybrid Cards a może masz już inne projekty?

Przede wszystkim nie zbankrutować, bo zaryzykowałem własną kasą i rokiem wyjętym z życiorysu. Najbliższe plany to opublikowanie kilku gier i zamieszczenie ich na naszych stronach, bo wreszcie otwiera się możliwość ich testowania na zewnątrz.

Dość szybko wyszło nam, że ich lego-factor kręci wiele osób. Wpadliśmy więc na pomysł, żeby zacząć montować społeczność graczy-autorów i umożliwić im na naszym fejsie dzielenie się swoimi pomysłami na gry.  Za mniej więcej rok będziemy robić wielkie halo, bo z autorami najlepszych gier, będziemy dzielić się kasą.  Poza tym planujemy też wydawanie edycji specjalnych, może dodamy akcesoria przydatne w niektórych grach jak np. żetony.

Gdybyś miał za zadanie się przedstawić, to kim jest autor Hybrid Cards? Mówiąc slangiem teleturniejowym: Opowiedz kilka słów o sobie!

Jeszcze 3 lata temu zajmowałem się reklamą i designem, co zresztą robiłem przez całe dorosłe życie.  Na gry przestawiłem się jakieś 2,5 roku temu, gdy z głupia frant zadzwoniłem do pewnego wydawnictwa z propozycją sprzedaży swojej gry. Kupili ją niemal z buta, a po paru miesiącach 2 kolejne i zamówili jeszcze trzy. O jednej z nich było zresztą całkiem głośno przez pewną mega celebrytkę z blond lokami przyklejoną do okładki. Chociaż szczerze mówiąc, wolałbym, żeby w świat poszła raczej wiadomość, że Rainer Knizia zapytany o opinię na jej temat, odparł ze nigdy nie spotkał się z taką mechaniką. Nie mam pojęcia czy to był komplement, czy efekt uboczny mojej amatorszczyzny J.

Czym są dla ciebie gry planszowe? Co w nich kochasz, a czego nienawidzisz? 

Zaczynałem od Eurobusinesu przy piwku z przyjaciółmi. Mimo  że oszukiwaliśmy się niemiłosiernie, świetnie się bawiliśmy i dla mnie o to chodzi w grach bez prądu. Z czasem gier przybywało, a najbardziej zjechanym tytułem stał się Scotland Yard. Jak się więc pewnie domyślasz, wolę grę nad stołem niż ślęczenie godzinami z nosem w instrukcji. Męczą mnie też rozdmuchane klimatycznie block bustery. Wydajesz parę stów, robisz unboxing i cały klimat ma robić parę trolli z szarego plastiku i galaktyka z tektury w tonacji navy blue. Wiem, że mi się oberwie za to zdanie, ale mam alergię na ściemę, a na malowanie figurek jestem za stary. Nie lubię wydawać paru stów na jeden tytuł, który po jednej czy dwóch grach ląduje na półce wstydu. Pewnie dlatego, że jestem z Krakowa.

Jak oceniasz kondycję gier planszowych i ich modę w Polsce? 

Nie będę udawał, że znam na pamięć 500 tytułów. Od biedy zebrałoby się z 50, więc do roli eksperta raczej się nie nadaję.  W 2017 pierwszy raz pojechałem na targi gier do Essen i stojąc pół godziny do wejścia,  zdałem sobie sprawę ze skali zjawiska. Jest to fenomen, choć można było przewidzieć, że dopóki ludzie mają potrzebę interakcji z innymi bez pośrednictwa Tik-Toka, to będą się spotykać przy piwku jak w epoce przedinternetowej. A do tego nawet zwykłe monopoly jest dobrym pretekstem.

Też wymyśliłem grę „Było blisko”

Każdy z 4 graczy wybiera 3 liczby i 3 kolory i na tej podstawie pobiera 9 kart, tworząc z nich kwadratowe pole gry. Dokery i karty specjalne tworzą potasowaną talię ratunków. Losowo wybrany gracz rzuca kośćmi, które pokazują który kolor i która wartość jest warta 2 punkty, lecz karta, która się zgadza, dokładnie z wyrzuconymi kośćmi punktów nie zdobywa i jest eliminowana z pola gry. Wyrzuciłeś niebieską czwórkę? 2 punkty dostają właściciele kart niebieskich i kart o wartości 4, a posiadacz niebieskiej czwórki pozbywa się karty z planszy i jest bliżej eliminacji.

Ofiara na pocieszenie pobiera jedną kartę ratunku. Tę kartę musi wykorzystać albo natychmiast, albo w chwili kolejnego ataku na własną osobę. Później te karty tracą swoją ważność. Gracz, którego wyrzucone z pola gry karty utworzą linię poziomą, bądź pionową odpada z gry. Grę kończymy kiedy w grze zostaną tylko dwie osoby i podsumowują swoje punkty. Wygrywa najbogatszy w punkty, bądź ten, który remisując w punktach, stracił najmniej kart. Jeżeli remis trwa nadal, wygrywa ten, który wyrzucił największą ilość oczek w dogrywce.

Co robią ratunki?

Dokery kolorów/liczb pasujące do naszej planszy — Pozwalają uzupełnić puste pole słabszym Jokerem, który przy kolejnym ataku pozwala na decyzję czy wyrzucić dokera wskazaną przez kość, czy kartę, którą wskazały kości. Przykład? Na polu gry masz dokera „4” i wyrzuciłeś żółtą czwórkę. Decyduj czy wyrzucasz kartę „4”, czy jednak żółtą czwórkę. Te karty potrafią wydłużyć żywot uczestnika.

Dokery kolorów pasujące do planszy rywala — pozwalają zaatakować natychmiast rywala zmuszając go do wyrzucenia jednej z kart dyktowanej przez doker.

Otwarta blokada — Działa jak doker, lecz potrafi niczym doker zastąpić dowolny kolor bądź wartość na naszej planszy. Oczywiście podlega eliminacji, lecz tu każdy rzut wymierzony w ciebie zmusza do decyzji czy wyrzucić wymaganą kartę, czy jednak otwartą blokadę.

Zamknięta blokada — Działa jak doker, którego nie tak łatwo zniszczyć, umieszczony na polu gry uzupełnia jedno z miejsc i blokuje dostosowaną do niego rząd i kolumnę. Wyrzucić blokadę potrafi tylko Joker.

Symbol przerzutu kości koloru/wartości — Ofiara posiadającą tę kartę ma szansę przy pomocy maksymalnie 2 rzutów określonej kości, zmienić cel ataku. Jeżeli mu się to uda, zdobywa dwa punkty, a nowy zaatakowany wyrzuca u siebie kartę, ale nie może pocieszyć się ratunkiem.

Symbol przerzutu obu kości — Działa tak samo jak poprzednik, lecz ofiara ma tylko jeden rzut dwiema kostkami.

Dealer — Posiadacz tej karty ma okazję natychmiastowo zamienić się sytuacją z liderem i przejąc sytuację najlepszego gracza, zostawiając po sobie trudną sytuację, jaką przejmie rywal.

Joker — Ta karta potrafi wszystko. Możesz dzięki niej albo zniszczyć zamkniętą blokadę, albo skopiować jedną z właściwości innych kart ratunkowych.

Tak, ta gra jest losowa, gdzie szczęściu trzeba pomóc i ratować się od pecha, ale wybaczcie miłośnikowi gier push your luck. Ja jestem z tego tytułu zadowolony i ciesze się, że mam w sobie bakcyla do tworzenia gier.

 

Mamy patronat, a raczej mecenat nad Hybrid Cards — Co to znaczy?

Krótko mówiąc, będę za ten projekt trzymał kciuki i mocno pomagał w rozgłosie czy zdobywaniu popularności tej platformy, w którą wierzę i dzięki niej dobrze się bawię czy to jako gracz, czy jako „Twórca”. To nie jest ostatni artykuł promujący ten tytuł. W planach mam prezentację kolejnych gier własnego pomysłu z użyciem tych kart i kości i testowanie gier innych osób i tutejsze ich prezentowanie.  Będziemy informować o konkursach i całym rozwoju platformy Hybrid cards. Gwarantuję, że zrobię hałas wokół tego.

Na koniec

Jackowi Tomkowiczowi dziękuję za ciekawą rozmowę, świetny produkt w moim prywatnym odczuciu i trzymam kciuki byta platworma odnosiła sukcesy. Wam drodzy czytelnicy dziękuję za poświęcony czas i zapraszam was do korzystania z tej platformy zarówno jako obserwator, uczestnik gry, jak też jego twórca. Kto wie, może Karty Hybrydowe pokażą wam, że w każdym jest bakcyl twórcy i tworzenie gry nie jest zbyt trudne? Czasochłonne i możgożerne owszem, ale do zrobienia. Kto wie? Może w przyszłosci będę testował wasze gry :). Trzymam kciuki by tak się stało. Pozdrawiam was wszystkich serdecznie i do przeczytania :).

O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły