timer
Przewidywany czas czytania to 4 minuty.

Świat planszówkowy pochwalił się kilkoma edycjami kalamburów na rysunki. Mnie się udało zrecenzować Podaj Dalej, czyli rysunkowy głuchy telefon, czy Graffiti bądź Duplik, który był rysunkowym dyktandem. Dziś pokażę wam kolejną zabawę w rysowanie, gdzie trzeba będzie rysować w dość nietypowych warunkach. Zagrajmy w Inspektor Tusz wydawnictwa Egmont.

Skrót zasad Inspektor Tusz

Wszyscy gracze otrzymują swoją aktówkę i parę okularów, a rozpoczynający grę dodatkowo kostkę i pisak. Gracz wybiera KOD, jakim będzie się posługiwał i rzuca kostką, by poinformować pozostałych o tym, kto założy okulary, następnie ma ograniczony czas na narysowanie pisakiem rysunku. Jest pewien haczyk, ten kto założy okulary, nie będzie widział rysunku, a jedynie ruch pisaka, więc jest trudno.

Podkręćmy nieco atmosferę, bo chodzi o rysowanie haseł z kodu niebieskiego, bądź czarnego. Kod niebieski jest łatwiejszy, bo mamy tu hasło za 1 punkt i hasło za 2 punkty, dodatkowo możemy tak długo odgadywać, dopóty nie zgadniemy hasła za 2 punkty. Kod czarny jest trudniejszy, bo tu można punkty zyskać, jak i stracić. Mamy hasło za 2 punkty, ale też i podobne hasło czarne, które odejmuje punkt rysownikowi i odgadującemu, dodatkowo odgadujący nie ma prawa głosu w tej rundzie. Każdy punkt to jeden mikrofilm w aktówce, a gra się kończy wyczerpaniem tych mikrofilmów z banku. Najbogatszy w nie wygrywa.

Inspektor Tusz - GameBy.pl

Ocena

Zacznę od wyglądu, bo jest on dosyć miły dla oka, wszystko jest umieszczone w pudełku, czyli okulary duża baza kart z hasłami, świetnie napisana instrukcja, mazak i… czegoś mi tu brakuje. Jakiejś plastikowej tekturki do rysowania. Szkoda, że tego nie było w zestawie… komfort gry byłby lepszy.

Pomówmy o zabawie, bo ona jest. Znowu mamy do czynienia z kalamburami o dziwnym pomyśle. Musimy narysować coś, czego nie widzimy, więc nasz marny talent plastyczny zostanie dzięki temu jeszcze bardziej skompromitowany. Pomysł na zabawę, praktycznie genialny, bo dawno tak się nie ubawiłem, grając w rysowane kalambury (Jakoś nie przepadam za tego typu zabawami). Wystarczyło ograniczyć nam zmysł wzroku, by dać nam tony zabawy. Mnie się podobało, innym też. Pomówmy o innych walorach. Tak jak nie lubię zagranicznych instrukcji w grach planszowych, tak Polsko-angielska gra, a raczej pomysł na grę mnie kupił. Fajnie, że mamy tu walor edukacyjny i to tak skuteczny, że czasami Inspektor Tusz lądował jako pomoc w nauce języka angielskiego. Przyznam, że uczy i to skutecznie. Zadbano tu tez o regrywalność z dużą bazą haseł, która pozwala na mnóstwo niepowtarzalnych partii.

Inspektor Tusz - GameBy.pl

Czy jest się czego przyczepiać? Moim zdaniem tylko tego braku rysownika w wyposażeniu. Grając na zwykłej kartce, można lekko oszukać, wbijając mazak do kartki i oprócz niewidzialnego obrazka, nasze okulary widzą rowki, które psują ten cały czar rysownia na ślepo. Ścieralna tekturka nie miałaby takich cheaterskich możliwości.

Na koniec

Chyba polubię kalambury, pod warunkiem, że posiada ona nietypowe zasady i nietypową mechanikę. Inspektor Tusz właśnie taki jest. Rysujemy na ślepo, odgadujemy na ślepo i świetnie się bawimy. Powaga. Inspektor Tusz to oryginalne kalambury, które pomimo braków w wyposażeniu mogą solidnie rozbawić grających. Rysunki wykonywane na ślepo powinny być nowym kierunkiem w sztuce, a artyści powinni dostawać za to miliony. Bardzo fajny rodzinny tytuł, który przekonuje mnie do kalamburów jeszcze bardziej… Brawo Egmont.

Życzymy Miłego Grania!
[wp-review]
O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły