Lights Out/Kiedy Gasną Światła – Nocka w kinie

Przewidywany czas czytania to 4 minuty.

---

Lights Out na maratonie horrorów

Po tak ciężkim początku maratonu, jakim było Topielisko. Klątwa la Llorny , myślałam, że będę odliczać godziny do końca seansu. Miło zaskoczyłam się jednak kolejną projekcją- filmem Lights Out/ Kiedy gasną światła.

Fabuła

Osamotniona matka z dwójką dzieci, po przejściach, na codzień zmagająca się nie tylko z wychowaniem młodszego chłopca, ciężką depresją ale i… stworem z dzieciństwa, który pojawia się po zmroku.

 

Szczerze powiedziawszy, byłam z tego filmu niesamowicie zadowolona. Bardzo mi się podobało, że każdy wątek czy przesłanka miały znaczenie i wyjaśniały się na koniec filmu.  Nie dość że pomysł był ciekawy, to każdy element historii pasował do układanki. Niektórzy mogliby uznać tak małą liczbę wątków na jeden film za nudę, ja jednak stawiam na jakość- nie na ilość. +1 za skuteczne trzymanie się linii fabularnej i stworzenie spójnego całokształtu.

Nauka a horror

To jest rzecz, której brakuje mi w większości horrorów i w ogóle filmów zakrawających o zjawiska nadprzyrodzone w dzisiejszych czasach. Każdy element miał swoje pseudo „naukowe” wyjaśnienie, które było całkiem logiczne. Istotnym dla wczucia się w klimat filmu jest fakt, aby akcja nie była całkowicie niedorzeczna. Dlatego też gdy widziałam, że twórcy wyjaśniają zachodzące zjawiska, produkcja od razu mi się spodobała.

… BU!

Z dumą oznajmiam, że napięcie było budowane w sposób naprawdę dobry, gdzie nawet ja- można by powiedzieć wyjadaczka filmów grozy- na kilku scenach podskoczyłam a jak wróciłam do domu… dla pewności zasnęłam przy świeczce.

Obecności- czyli ostatnich dwóch filmów z majowego maratonu już nie będę tutaj opisywać, bo myślę że to film każdemu znany. Możliwe, że kiedyś się zbiorę i skupię w jednym artykule opis obu części.

Podsumowując

Produkcję Lights Out polecam każdemu, kto szuka odrobiny adrenalinki. Nie szukajmy tam drugiego dna, ale na horrory trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. Dobrze się bawiłam, trochę przestraszyłam i wyszłam z kina zadowolona.

 

[wp-review]