timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Dzisiaj temat, którego chyba jeszcze w #SiekszyKmini nie było. A jeśli był, to totalnie o tym zapomniałem. Strach. I nie chodzi mi dzisiaj o strach przed rzeczywiście przerażającymi zjawiskami. Nie będę mówił też o strachu przed wielkimi przedsięwzięciami czy mega ważnymi decyzjami, które będą miały olbrzymi wpływ na przyszłość.

Dzisiaj poruszymy temat obawiania się najprostszych, dosłownie codziennych czynności. Wręcz banalnych spraw, na które prawie nikt w ogóle nie zwraca uwagi. Za przykład posłuży nam sytuacja w markecie, przy kasie. Do zapłaty 99 złotych oraz 99 groszy. Oczywiście w portfelu mamy stówę, nikt nie będzie odliczał dziewięćdziesięciu dziewięciu groszy. Dajemy tę stówę, powinniśmy dostać grosz reszty.

Wszystko ok, tylko wiadomo, jak to bywa w marketach. Pani nie ma w kasie tego grosika, no zdarza się. Pada klasyczne pytanie: „Mogę być winna grosika?”. My bez wahania się zgadzamy. Przecież straty grosza nawet nie odczujemy. I o tym chciałem dzisiaj pogadać. Znaczy nie o samym kłóceniu się o głupiego grosika, bo to akurat serio jest bez sensu.

Mogę być winna grosika? Nie, nie możesz! - #SiekszyKmini

Chodzi mi o samą mentalność, sytuacja ze sklepu to tylko przykład. Odmówienie jest dla nas niekomfortowe. Nie oszukujmy się, dla większości z nas jest. Wyłamanie się z pewnej niepisanej zasady, pewnego schematu musi być krępujące. Spojrzenie pani kasjerki, liczne spojrzenia ludzi stojących w kolejce. Musi być niezręcznie. Czyli domagając się swojego grosza, opuszczamy swoją strefę komfortu.

Idąc z wnioskami dalej, boimy się wyjść poza tę strefę. Spójrzmy prawdzie w oczy, jest to jakaś forma strachu. Nie ma się co oszukiwać, po prostu boimy się powiedzieć pani w sklepie, że grosz jest nam jednak do czegoś potrzebny ?

A teraz pomyślmy o tym, czym się zajmujemy, co tworzymy, z reguły o naszych pasjach. Powszechnie wiadomo, że nieraz w historii wyjście poza swoją strefę komfortu oraz spróbowanie czegoś nowego dawało niespotykane wcześniej, genialne i przełomowe rezultaty. Mówiąc najprościej, to nas rozwija.

Stanie w miejscu grozi niepożądaną rutyną, zniechęceniem, znudzeniem i wypaleniem. Tylko opuszczenie tej wspomnianej wiele razy już przeze mnie strefy komfortu gwarantuje nam rozwój. A kto nie idzie do przodu, ten się cofa, jak mówiło znane wszystkim chyba powiedzenie.

Mogę być winna grosika? Nie, nie możesz! - #SiekszyKmini

Myślę, że nie warto stać w miejscu. Ba, wiem, że nie warto stać w miejscu. Trzeba się rozwijać i zmieniać, inaczej skończymy w martwym punkcie. I taka sentencja tego felietonu, nie muszę już chyba nic dopowiadać.

Na zakończenie zaznaczę tylko, że powyższy tekst nie namawia nikogo do wykłócania się w sklepie o grosza, przecież wiadomo, że realnie on nic nie zmienia. Nie bądźmy chamami!  To tylko niewinny przykładzik, mający zobrazować pewne procesy i etapy, przez jakie musi przejść twórca/sportowiec/ktokolwiek, kto coś robi. Tyle. Do następnego!

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Raper, producent, autor tekstów. Miłośnik mediów społecznościowych, dobrej muzyki i filmów oraz szczerych tekstów. Zapalony Instagramer. Wykonawca hip-hopu alternatywnego.

Wszystkie artykuły