timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Kolejny brytyjski serial, osadzony w dziewiętnastym wieku, wyprodukowany dla BBC. Gęsta mgła i rzadkie powietrze; zatłoczone ulice i opustoszałe uliczki; godne pożałowania występki i niewybaczalne zbrodnie. Tak można w jednym zdaniu streścić produkcję, którą w Polsce emitował kanał HBO.

Już pierwsza scena serialu intryguje, magnetyzując swoją mroczną tajemniczością. Długie ujęcia, powolna muzyka i ciemna kolorystyka bez trudu wciągają w historię. Ten klimat zostaje utrzymany przez pierwsze pięć, dziesięć, dwadzieścia, czterdzieści minut odcinka. Aż nagle widz orientuje się, że jest znudzony….

Tabu to opowieść Jamesa Delaney (w tej roli Tom Hardy), który po długim pobycie w Afryce powraca do Londynu na pogrzeb swojego ojca. Okazuje się, że ojciec pozostawił mu spadek, który ma ciasno opleść nić intryg.

Chociaż minorowa muzyka, ciemne barwy kompozycji oraz klimatyczne kadry powinny być plusem serialu, to jednak obraz jest mało urozmaicony. To wszystko sprawia, że już na początku drugiego odcinka myślimy o obiedzie. Serial może być później bardzo porywający, ale fabuła Tabu wymaga ciągłego skupienia. Za wiele tu intryg, by móc chociaż na chwilę zająć myśli czymś innym. Dlatego jeśli w naszych głowach choć przez moment zaświta kotlet schabowy, to pogubimy się w wątkach i relacjach postaci. Tak niestety było w moim przypadku. Bardzo starałam się nadrobić braki, jednak nie umiałam wkręcić się w historię drugi raz. Wolno rozwijająca się akcja jest dużym minusem serialu.

Brakowało mi także scen rozładowujących napięcie. Przez ich brak myśli wciąż uciekały do kotleta. Zamiast nich twórcy postawili na brutalne i polityczne rozgrywki. Było ich za dużo, przez co stawały się męczące. Także zbyt dużo historii z przeszłości, opowiadanych, a nie pokazanych, stanowiło czynnik nudogenny.

To wszystko sprawia, że Tabu wzbudza we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ciekawa historia, ładne zdjęcia, emocjonalna muzyka, aktorstwo na wysokim poziomie. Z drugiej, stateczność, mrok, za mało słów tam, gdzie były potrzebne i za dużo tam, gdzie można było ich uniknąć. Nasuwa mi się jedno zdanie, które kwituje serial: plan był dobry.

[wp-review]
O redaktorze

Artystka, spędzająca czas na tworzeniu i szukaniu swojej głowy, czym często doprowadza innych do białej gorączki a jedynym, który ją wtedy rozumie, jest jej pies. Umysł ścisły, skonfliktowany z humanistyczną duszą, z tego powodu często zapomina o minusach w równaniach i sprzątaniu stosów książek ze stolika. Uwielbia zieloną herbatę, zapach starych książek i widok ze swojego okna.

Wszystkie artykuły