timerPrzewidywany czas czytania to 3 minuty.

Nie każdy może go pamiętać. Nie każdy mógł za nim przepadać. Jednak mimo to on znów powraca. Poczciwa „maskotka” Microsoft Office, będąca spinaczem, po latach swojej nieobecności znów powraca do jakże nowoczesnego programu jakim jest Microsoft Teams.

Kim jest Pan Spinacz?

Na początek mała podróż do przeszłości. Pierwsze pojawianie się Clippiego datuje się na 1997 r. To właśnie wtedy Microsoft postanowił wprowadzić do swojego programu wirtualnego asystenta. Oczywiście każdy użytkownik mógł wybrać swojego pomocnika.

Wśród dostępnych pomagierów można było wybrać piłkę imieniem The Dot, robota o wdzięcznej nazwie F1 czy właśnie sympatycznego Pana Spinacza. Każdemu animowanemu pomocnikowi przyświecał jeden główny cel, czyli pomoc użytkownikowi.

Stąd w razie problemu, bądź pytania, korzystający z Microsoft Office mógł skorzystać z asystenta, który tłumaczył mu, co jak należy zrobić, aby rozwiązać problem. Jak można się domyśleć, Clippy był…dość nadgorliwym pomocnikiem.

Niechęć do spinacza

Jego nachalność, dawanie tych samych rad czy zadawanie kilku wręcz podobnych do siebie pytań, przynosiło wręcz odwrotny skutek. Użytkownicy zaczęli negatywnie patrzeć na wesołego spinacza. Doprowadziło to do usunięcia Pana Spinacza z Microsoft Office wraz z nastąpieniem 2007 r.

I choć przez blisko 14 lat nie widzieliśmy Pana Spinacza, tak Microsoft postanowił przywrócić swoją maskotkę do życia. Nie będzie on częścią nadchodzącego Windowsa 11, ale tłem Microsoft Teams.

Wola użytkowników

Dodatkowo firma postanowiła zbadać opinię ludzi na temat maskotki. Na oficjalnym Tweeterze Microsoftu został zamieszczony post, który był podpisany bardzo prostym zdaniem: Jeśli post dostanie 20k polubień, przywracamy Clippyego w formie emotki  w Microsoft 365.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję internautów. Wymagany próg został osiągnięty w zaledwie godzinę. Mimo tych dwóch ruchów ze strony Microsoftu, nie wiadomo, czy firma jeszcze jakieś plany co do Pana Spinacza.

Czy jest to sensowny ruch?

Co by nie mówić, wirtualny asystent był początkowo kimś, kto faktycznie mógł pomóc. Jednak kiedy użytkownik poznał dogłębnie program, ów pomocnik stawał się mniej potrzebny niż na początku. I choć Clippy mógł być irytujący pod każdym względem, tak po dłuższym czasie swojej nieobecności, stał się elementem pewnej nostalgii. Można powiedzieć, że zdanie na jego temat zmieniło się diametralnie. Bo w gruncie rzeczy Pan Spinacz nie był takim złym asystentem.

O redaktorze

Na co dzień student. Prywatnie zapalony gracz, lubiący pisać i przelewać myśli na papier. Pole zainteresowań rozciągnięte od nowych technologii, poprzez film, kończąc na książkach oraz japońskiej animacji.

Wszystkie artykuły