timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Na początku muszę przyznać, że sporo czasu zajęło mi wymyślenie tytułu. Oczywiście jak zawsze chciałem, żeby było fajnie. Żebyście wy, drodzy czytelnicy, zainteresowani szybko kliknęli i przeczytali wywiad z nowiutkim i świeżutkim wydawnictwem, odważnie wkraczającym w prężnie rozwijający się rynek gier planszowych.

No to co powinienem wymyślić? Co można wymyślić, gapiąc się w napis Lynx Games i wrednie (jak to bywa z kotami) gapiącą się na ciebie gębę mało poczciwego, ale wciąż naszego rysia?

No i wreszcie mnie olśniło. Na co komu chwytliwe tytuły? Za dobrze się bawiłem, przeprowadzając ten wywiad, żeby teraz próbować przebić jego treść, góra trzy słownym zdaniem. Zapraszam zatem do lektury, drodzy czytelnicy.

Ot, tak po prostu.

Bartek Sztobryn: Skąd pojawił się pomysł na karciankę na podstawie komiksu Lis?

Grzegorz Kaszynski: Lis to niesamowicie wdzięczne uniwersum. Komiks z dość złośliwym humorem. Kiedy zaczęliśmy myśleć o stworzeniu własnej gry i zastanawialiśmy się nad tłem, to skierowaliśmy się ku Lisowi, bo spodobała nam się zarówno pod względem fabuły, jak i warstwy wizualnej.

BS: Grając w tę grę, miałem wrażenie, że mogłaby nazywać się jakkolwiek inaczej. Na przykład, ot po prostu Warszawa.

Grzegorz Kaszynski: Fajnie, że to zauważyłeś. Chociaż klimat gry, był dla nas bardzo ważny, to nie chcieliśmy tworzyć produktu, tylko i wyłącznie dla fanów tego komiksu. Naszym celem było przygotowanie gry z fajną, prostą mechaniką, która będzie zrozumiała dla każdego. Usiedliśmy w grupie, zaczęliśmy rozmawiać. Dosyć szybko wytworzył nam się kręgosłup gry. Tak chyba możemy to nazwać. Potem poszło już z górki.

BS: Udało się osiągnąć cel?

Aaron Welman: To pokażą kolejne recenzje. Na razie chyba jest pozytywnie.

BS: Interes się rozkręcił?

Jakub Wołosowski: Cały czas się kręci! (śmiech). Choć jeżeli chodzi o gry, to tak, ewidentnie się rozkręcamy.

BS: Zdradzicie jakieś szczegóły? Coś oprócz Lisianki?

Aaron Welman: Nic z nas na razie nie wyciągniesz. No dobra. Mamy pewne tajemnicze plany, co do gier. Konkretnie dwóch. Jednak nic więcej nie powiemy.

BS: Będą tak samo złośliwe, jak Lis?

Grzegorz Kaszynski: Albo jeszcze złośliwsze. (śmiech).

BS: Naprawdę nic nie powiecie?

Jakub Wołosowski: Nie. A teraz nie gadajmy, tylko grajmy.

Co miałem zrobić? Grałem dalej. A jak dobrze się przy tym bawiłem możecie przeczytać w recenzji.

O redaktorze

Szczęśliwy mąż, dumny ojciec i aspirujący pisarz. Za dnia przeprowadza bestialskie eksperymenty na grach, nocą pisze bestseller (tak przynajmniej sobie wmawia). Z wykształcenia filozof, z zamiłowania fantasta, z duszy buntownik. Koneser gier z treścią i klimatem, zarówno tych "bez prądu", jak i takich, co trochę go potrzebują.

Wszystkie artykuły