timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Dzisiaj coś o zjawisku, jakim jest wstyd. Niesamowicie popularna sprawa, bo dotyczy niemalże każdego z nas. Ze świecą szukać osób nieodczuwających wstydu. Takie wyjątki oczywiście gdzieś istnieją, no ale nie o tym.

Teraz chciałem Wam przedstawić pewien paradoks, z jakiego ostatnio zdałem sobie sprawę. Otóż najczęściej wstydzimy się tego, co najlepiej umiemy. Totalnie bezsensowne, co nie?

No serio, jakby się nad tym zastanowić, jest to totalnie wbrew jakiejkolwiek logice. W teorii nasze mocne strony powinniśmy prezentować z dumą, niemalże błyszczeć jak po obsypaniu brokatem za ich sprawą… A jak jest, to dobrze widzimy.

Żeby nie było, ja tutaj nikogo nie wyśmiewam, bo sam nieustannie zmagam się z tym problemem, i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie coś się miało zmienić. A problem jest, zarówno u mnie, jak i u zdecydowanej większości ludzi.

Znam bardzo dużo wokalistów, i nasłuchałem się całej masy opowieści od nich. Fajnym przykładem jest historia ziomka, który podczas śpiewania kolęd z rodziną celowo fałszował, by nie wyróżniać się od innych domowników.

No ja jestem w stanie to jak najbardziej zrozumieć, tyle że TO JEST KURWA BEZ SENSU. Nie zliczę, ile razy ja srałem w gacie przed opublikowaniem czegoś, czy to któregoś z felietonów, czy to jakiegoś np. utworu instrumentalnego. Mimo że na ogół były to dobre rzeczy, szalenie bałem się pokazać je światu. Z prostego powodu, wiązało to się z tym, że będę się jakoś wyróżniał.

Czego się wstydzisz? - #SiekszyKmini

Większość moich rówieśników nie robi takich rzeczy jak ja. Dlatego puszczanie w eter tychże utworów i tekstów, siłą rzeczy powodowało, że byłem w jakiś sposób inny.

I tutaj zaczyna się ten bezsensowny wstyd, przed pokazaniem swojej wyjątkowości. Obawa przed wyśmianiem i takie tam, znany wszystkim schemat.

Przecież wszyscy to dobrze znamy: „Nie, nie zaśpiewam, nie zatańczę, nie zagram, bo się wstydzę.” Nawet jak nam ten śpiew czy taniec bardzo dobrze wychodzą, często CELOWO SOBIE UJMUJEMY, by za bardzo nie odstawać od modelu przeciętności.

Czego się wstydzisz? - #SiekszyKmini

I tak jak mówiłem, choć zupełnie to rozumiem, bo sam z tym walczę, to i tak zjawisko to jest totalnie nielogiczne. Obawa przed pokazaniem swojej najlepszej strony, czy zasłanianie tychże zalet wadami. Bez sensu.

I, mimo że dalej uważam, że niska samoocena bardzo się ceni, to sądzę, że świat dużo traci przez to, że wstydzimy się swojej twórczości, wstydzimy się tego, co w nas najlepsze. Oczywiście trzeba być wymagającym wobec siebie, ale czy ukrywanie przed wszystkimi swojego talentu w czymkolwiek pomoże?

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Raper, producent, autor tekstów. Miłośnik mediów społecznościowych, dobrej muzyki i filmów oraz szczerych tekstów. Zapalony Instagramer. Wykonawca hip-hopu alternatywnego.

Wszystkie artykuły