timerPrzewidywany czas czytania to 5 minut.

Donald Trump – prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz mistrz manipulacji

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że większość odkryć naukowych, genialnych wynalazków, czy w końcu błyskotliwych teorii wykorzystywanych jest w celach wojskowych. Wojna często napędza naukę, to w celu wygrania II wojny światowej rozpoczęły się badania i próby skonstruowania bomby atomowej. Później wiedza ta posłużyła wielu pokojowym celom, przykładem są elektrownie atomowe, niesamowicie wydajne źródła pozyskiwania energii. Co dzieje się jednak kiedy to błyskotliwe badania naukowe używa się w celach wątpliwych moralnie? Co dzieje się, kiedy najpotężniejszy polityk świata, prezydent USA Donald Trump, w swojej kampanii wyborczej stosuje takie posunięcia?

Marketingowe manipulacje

Polityka nie od dziś cieszy się złą sławą, a politycy chyba od zawsze mieli zadatki do różnego typu malwersacji, kłamstw, oszustw. Nie oznacza to oczywiście, że wszyscy ci ludzie tak robią. Kiedy jednak zakulisowe działania zazwyczaj odchodzą w niepamięć, a opinia publiczna rzadko dowiaduje się o takich rzeczach, tym razem chodzi o coś znacznie większego. Wszystko wskazuje na to, że Donald Trump, jeden z najpotężniejszych w tym momencie ludzi naszego globu, co by nie mówić, otwarty jest na naukę i wszystko, co z nią związane. Powinniśmy skakać z radości? Nie do końca.

Historia zaczęła się jak to zwykle bywa niewinnie, od prac polskiego naukowca dr. Michała Kosińskiego błyskotliwego psychologa społecznego, wykładowcy Uniwersytetu Stanforda. W swoich wieloletnich badaniach opracował on innowacyjną metodę nazywaną psychograficznym mikrotargetingowym marketingiem. Brzmi skomplikowanie? Wcale takie nie jest.

Marketing to bardzo rozległa dziedzina wiedzy, młoda, lecz bardzo mocno wpływająca na nasze życie, reklamy otaczają nas dosłownie zewsząd, krzyczą na nas z wielkich bilbordów i ekranów czy to komputerów, czy telewizorów.

Dotąd w polityce mogliśmy spotkać się z wszelkimi jego formami. Reklamy, ulotki, twarze kandydatów na wielkich budynkach, spoty reklamowe, zapowiedzi, obietnice. Nie do wszystkich to jednak trafia. A jak trafić do każdego?

Tu z pomocą przychodzi nam metoda psychograficznego mikrotargetingu. Dotychczas, reklama kierowana była do nas uwzględniając nasz wiek, płeć, ewentualne zainteresowania czy zarobki. Reklama drogich zabawek mogła więc zostać nakierowana do średnio zamożnej kobiety z dzieckiem. To jednak nie dawało pełnej skuteczności, pani mogłaby na przykład nie przepadać za klockami Lego z serii Gwiezdne Wojny. Z algorytmów nakierowanych na te właśnie cechy korzystali wszyscy. Nowa metoda opracowana przez Michała Kosińskiego daje nam wiele więcej możliwości. Żyjemy stale podłączeni do internetu, czemu by tego nie wykorzystać?

Od kiedy na Facebooku zakładamy nasze profile psychologiczne?

Dziennie zostawiamy na samym Facebooku setki wirtualnych ,,śladów’’. Są to lajki, nasza aktywność na poszczególnych profilach, komentarze, opinie, reakcje. Właśnie na ich podstawie można skutecznie stwierdzić jakie są nasze upodobania, przekonania polityczne, wierzenia, poznać nasz profil psychologiczny, jakie emocje nas poruszają, czego się boimy i nie cierpimy, a za czym skoczylibyśmy w ogień.

To samo tyczy się polityki. Jak lepiej trafić do potencjalnego wyborcy, jakie zapowiedzi i obietnice powinien usłyszeć, a jakich nie? Jakie cechy powinien reprezentować jego wymarzony kandydat? Czy ma być ostry w sprawach polityki zagranicznej, czy cenić sobie prawa kobiet, a może pokładać przyszłość w młodych?

Aż do niedawna nie dało się tego stwierdzić z tak ogromną pewnością i skutecznością. Wszystkie te błędy naprawia metoda psychograficznego mikrotargetingowego marketingu. Każdemu podaje się tylko taki przekaz, jaki skłoni go do, na przykład, zagłosowania za kandydatem. Wiadomość jest ściśle spersonalizowana. Widzimy więc tylko to, co powinniśmy. W dosłownym tych słów znaczeniu. Jeśli jako kobieta lubimy stanowczych mężczyzn, to taki obraz kandydata na prezydenta dostaniemy. Dla mężczyzn wiadomość skupi się raczej na żonie Trumpa, niż samym prezydencie.

Skuteczniejsi niż Rosja?

Firma Cambridge Analytica współpracująca ze sztabem wyborczym Donalda Trumpa oraz dostająca od niego osobiście sowite wynagrodzenie, skorzystała z tej metody, opartej oczywiście na badaniach polskiego naukowca, deklasując konkurencję i przyczyniając się znacząco do wygranej Donalda Trumpa w czterdziestych piątych wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Firma szczyci się również tym, że swoje uczestnictwo miała w skłonieniu Brytyjczyków do zagłosowania za Brexitem. Jak widać skutecznie.

Wielka polityka informacji

Jak podaje niemiecka gazeta „Das Magazin” sztab Donalda Trumpa tylko w dniu prezydenckiej debaty z Hillary Clinton rozesłał m.in. przez Facebooka 175 tys. różnych wariacji jego argumentów. Każdy do osób o konkretnym profilu psychologicznym stworzonym wcześniej dzięki informacjom pozostawionym przez nas w internecie (szczególnie: wyszukiwarka, maile, chaty, komunikatory, portale społecznościowe, wyszukiwane strony, hasła, komentarze, a nawet dane o ilości kart kredytowych), a przechowywanych wcześniej w gigantycznych bazach danych zwanych Big Data. Takie ,,bazy” podobno można kupić lub samemu stworzyć w USA całkowicie legalnie.

Algorytmy przez nich zastosowane same uczą się o ludziach poprzez miliardy danych dostępnych w Big Data. Stąd komputer wie, że liberałowie częściej chodzą w brązowych butach.

Cambridge Analytica na swojej stronie internetowej podaje, że posiada portrety psychologiczne wszystkich dorosłych obywateli USA, czyli aż 220 mln ludzi (co oczywiście jest niemożliwe do zweryfikowania). Ci ludzie każdego dnia mogli otrzymywać dostosowane pod siebie, często sprzeczne, informacje o Donaldzie Trumpie.

Wiadomości różniły się oczywiście tylko drobnymi szczegółami, tyle jednak wystarczy. Te szczegóły często decydują o podjętej przez ludzi decyzji. Na przykład w czasie wyborów prezydenckich.

Wiedząc o tym, możemy zadać sobie pytanie, czy w przyszłości nasze dzieci znać będą plakat z jednakowym przekazem dla wszystkich.

Szef Cambridge Analytica Alexander James Ashburner Nix w rozmowie z „Das Magazin” podkreślał, że rozsyłanie komunikatów było bardzo szczegółowe. Mogliśmy dotrzeć nie tylko do każdej wsi, ale nawet do konkretnego bloku – mówił Nix. W taki sam sposób rozsyłane były informacje o skandalach w aferach z udziałem Clinton, co skłoniło wiele osób, pomimo początkowej sympatii do niej, do pozostania w domach i bierności wyborczej.

Pomimo ponad pół miliarda więcej wydanego na kampanie prezydencką pani Hillary Clinton, wsparcia celebrytów, mediów i wszystkich znanych osobistości (w tym samego ex-prezydenta Baracka Obamy) to właśnie Donald Trump wygrał. Oczywiście nie można lekceważyć innych działań i rzeczy które się do tego przyczyniły, ale wszyscy wiemy jaką potęgę mają pieniądze. W tej sytuacji głównie te wydane na marketing. Jaki jednak marketing jest lepszy niż taki w którym dostaniesz to czego oczekujesz?

Metoda psychograficznego mikrotargetingowego marketingu to właśnie zapewnia. Z marginesem błędu nie mniejszym niż kilka procent. Wynik nasuwa się sam. I oto go właśnie obserwujemy. Własnymi oczami. A może i wynik przedstawia się tak, jak byśmy chcieli, ktoś dostosował go do nas na podstawie naszych drobnych śladów, nieświadomych i niewinnych drogowskazów, które zadowoleni pozostawiamy w sieci? Ogólnodostępne dla wszystkich.

Zastosowanie tego przez Donalda Trumpa w kampanii wyborczej pokazuje dokładnie w jakim kierunku zmierza reklama związana z politykami i polityką.

Drastyczne wpływanie na opinie milionów ludzi poprzez nowoczesne dokonania w nauce. Często kłamliwe przekazy, obietnice dostosowane do nas. Przy tym wszystkim niepotrzebne są bilbordy i ulotki. Tylko czy to nie oszukuje nas przypadkiem za bardzo? Gdzie leży granica manipulacji. Tak ważne decyzje powinny być podejmowane świadomie, ale jak walczyć ze swoją naturą, jeśli precyzyjne algorytmy rozłożą nas psychologicznie całkowicie na łopatki, a uśmiechnięta twarz z ekranu powie nam, co tylko chcemy?

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Fanatyk sportu i dobrze opowiedzianych historii. Miłośnik czytania oraz podróży i wszelkich przygód, małych i dużych. Od najmłodszych lat w przyjaźni z technologią i grami. Z pasji pisarz i gracz. Szczególnie zakochany w grach typu RPG i sieciowych.

Wszystkie artykuły