timer
Przewidywany czas czytania to 2 minuty.

Draft, czyli nietypowa i coraz popularniejsza mechanika gdzie nasze dobra i nasza ręka zmienia się z tury na turę, popularnym „Co moje, to twoje”. Krótko mówiąc, po wykonaniu własnej akcji oddajemy swojemu sąsiadowi własne karty i dostajemy karty od sąsiada. Ten zabieg zmusza nas do dostosowywania się do sytuacji. Dziś nie karty, a dinozaury będą obiektem, który będzie latał z ręki do ręki. Zagrajmy w Draftozaur wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Draftozaur — Skrót zasad

By przygotować grę, należy rozdać każdemu z graczy plansze oraz miseczkę. Wszystkie dinozaury wrzucamy do woreczka i możemy rozpocząć grę. Na start każdy z graczy losuje z woreczka swoje sześć dinozaurów i układa je do miseczki. Losowo wybrany gracz rozpoczynający rzuca kostką i losuje strefę, w której rywale umieszczą swojego dinozaura. Uwaga! Nakaz z kostki nie dotyczy gracza rzucającego. Kolejnym etapem w turze jest wybór ze swojej miski figurkę dinozaura i schowanie jej w ręku. Kiedy każdy swój wybór dokona, jest on ujawniany i każdy umieszcza swoje dinozaury na planszy. Rzucający gdzie chce, a pozostali w sferze wyznaczonej przez kostkę.

Po co umieszczamy dinozaury? Dla punktów. Każda sfera punktuje inaczej. W jednej punkty dostajemy za kolekcję identycznych dinozaurów, w innej za 3 jakiekolwiek dinozaury, a jeszcze w innym miejscu za pary czy samotnika. Możemy też w jednej sferze oszacować, który dinozaur będzie rządził na naszej planszy i w grze, a jeśli zdarzy się tak, że nie da się umieścić dinozaura, możemy go dla dodatkowego punktu umieścić w rzece.

Po umieszczeniu dinozaura, miseczki wraz z zawartością zmieniają właściciela o jedno oczko a kostka i palma pierwszeństwa, a raczej swobody, przekazywana jest kolejnemu z graczy. Uwaga! Kiedy miseczki staną się puste, jesteśmy na półmetku gry i uzupełniamy znów 6 figurkami i kontynuujemy grę. Po kolejnym wyczyszczeniu misek kończymy grę, liczymy punkty z każdej strefy i najbogatszy w punkty wygrywa.

Ocena

Wizualnie i estetycznie jest bomba. Może temat dinozaurów lekko wpięty na siłę, ale taki chwyt działa na najmłodszych. Meeple są naprawdę kolorowe i uroczę, a ci, co mają problemy z rozróżnieniem barw… każdy pionek ma inny kształt. Plansza i symbolika jest czytelna, więc po kilku rozgrywkach instrukcja nie jest potrzebna. Wielki plus za dwustronną planszę i instrukcję, która nie leje wody.

Na pudełku Draftozaura 16 pieczątek z nagrodami i wyróżnieniami. Są ku temu powody. Draftozaur to gra bardzo prosta w zasadach, czynności są przyjemne i odbywają się bardzo sprawnie. Gra pozwala najmłodszym zgarnąć zwycięstwo, nawet bez dawania forów. Dlaczego? Losowość daje każdemu równe szanse, ale ona nie jest irytująca. Zwykle rzut kostką pokazuje ci gdzie i co musisz zrobić. Draftozur daje ci sferę, gdzie wybrany jeden z wylosowanych pionków umieszczasz w jedną z 3 stref chociażby.

Gwiazdami tej gry są urocze dinozaury, ale największą atrakcją jest draft. Dinusiowy draft daje możliwości lekkiej negatywnej interakcji. Zniechęca ten draft do budowania strategii, a zachęca do wykorzystywania tego, co jest tu i teraz. Może na początku mamy szwedzki stół, zwłaszcza gracz aktywny, który nie musi słuchać się kostki. Z tury na turę miseczka jest uboższa w figurki, a plansza daje coraz mniej możliwości. Spokojnie, gra lubi wam dawać drugie szanse i ponownie uzupełnić miseczkę dinozaurami i może ten stegozaur, który brakuje nam do skompletowania jednej ze stref.

Narzekać nie zamierzam. Ciesze się, że ta gra doczekuje się dodatków i pewnie to, co mnie i innym graczom brakuje i co byśmy widzieli w tym tytule, to zapewne doczekamy się rozszerzenia, czy dodatku ratunkowego. Cieszmy się, że podstawa daje rozgrywkę na dwie pory roku.

Na koniec

Draftozaur to prosta i przyjemna gra logiczna gdzie najmłodsi i najstarsi mogą się świetnie bawić w draft na planszach wielu szans i różnorodnej punktacji. Wszystko to w miłym dla oka wydaniu i grze losowych, ale równych szans dla każdego. Szykujcie się na niepowtarzalne rozgrywki a jak wam jeden wariant nie podpasuje, to weźcie drugi. Jak i tu będzie wam mało, zainwestujcie w dodatki. Warto zainteresować się tym tytułem.

 

Życzymy Miłego Grania!
[wp-review]
O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły