timer
Przewidywany czas czytania to 2 minuty.

Abstrakcyjne gry logiczne podbijają świat. Wystarczy zrobić grę o pięknym wyglądzie, prostymi zasadami i mózgożerną mechaniką, by taka Sagrada, Azul, czy Calico zbierało świetne recenzje i sporo chwalipostów w social mediach. Coraz więcej jest tytułów, które mają być proste, ładne i przyjemne. Do gry w podbicie tego rynku gier niedawno wkroczył Filip Głowacz. Znane nazwisko w świecie gier Planszowych. Twórca gier planszowych, gruba ryba w wydawnictwie „Board and Dice” (Bez obrazy) i bardzo w porzo człowiek. Czas zobaczyć jego najnowszy tytuł. Zagrajmy w grę wydawnictwa Board and Dice „Kamienna Mandala” której polską edycję wydał niedawno Lucrum Games

Kamienna Mandala — Skrót zasad

Przygotowanie gry jest bardzo proste. Każdy z graczy otrzymuje swoją planszetkę, kartę pomocy, 2 ukryte karty celu i krążek do oznaczania swojej punktacji. Głównego bohatera gry umieszczamy na środku i w odpowiednich miejscach tworzymy 24 stosy po 4 losowo wylosowane żetony z woreczka każda. W Pustych miejscach umieszczamy artystów, a w pobliżu umieszczamy planszę czasu.

Możemy rozpocząć grę. Losowo wybrany pierwszy uczestnik gry podnosi jednego z artystów i przestawia go na jedno z pustych pól. Kolejną rzeczą, jaką musi zrobić to pobrać żetony, lecz musi się trzymać pewnych obostrzeń. Musi wziąć jedynie takie żetony, które zgadzają się ze wzorem podniesionego artysty i tylko takie, które nie sąsiadują z innym pionkiem artysty (chodzi o te kamienie, które się znajdują pomiędzy jednym artystą a drugim). Wzięte kamienie ustawiamy w stos i umieszczamy na jednym z pięciu miejsc na naszej planszy. Po zakończeniu tych czynności oddajemy kolejkę kolejnemu z graczy.

Gramy dalej!

W kolejnych swoich turach uczestnik może swoją kolejkę poświęcić nie na zdobywaniu kamieni, ale na zdobywaniu punktów i też może sobie wybrać, czy punktujemy jedynie kamienie a może jednak stosy. Za kamienie punktacja jest prosta, po prostu pozbywamy się kamieni z wierzch stosu, czy stosów i za każdy krążek dostajemy 1 punkt. Z punktami za stosy sprawa jest trudniejsza, ale więcej punktów do zdobycia jest. Jeżeli jesteśmy w sytuacji, gdzie na wierzchu co najmniej 2 stosów są żetony o identycznym kolorze, mamy prawo się tych kamieni pozbyć i te stosy zapunktować. Każde pole, na którym są wieżyczki, liczymy punkty inaczej. Jeden daje punkty za różnorodność w wielkości stosów na naszej planszy. Inne stosy punktują za wielkość, gdzie niekoniecznie im wyżej, tym lepiej. Moim ulubionym polem jest punktowanie za stos o różnorodnych barwach. Im więcej kolorów ma twoja wieża, tym więcej punktów jest warta.

Odrzucane kamienie umieszczamy na planszy czasu, która ma dodatkowe bonusy i pokazuje, ile jeszcze nam zostało do końca gry. Im więcej kamieni, tym szybciej gra zmierza ku końcowi. Jeżeli trasa kamieni na planszy czasu osiągnie pole 2 łapek dla dwóch graczy (3 łapek, na 3 i 4, na 4 uczestników) gra się kończy, jest rozgrywana ostatnia runda i następuje finalne podsumowanie. Pamiętaliście o kartach celów? Z dwójki, jaką dostaliście, wybieracie jedną i jeżeli wypełniliście wymogi celu, to honorowani jesteście bonusem w wysokości odpowiedniej ilości punktów. Najbogatszy w punkty wygrywa.

Kamienna Mandala – Ocena

Co do warstwy estetycznej i walorów jakościowych mam niestety mieszane uczucia. Okładka jest jedną z najlepszych, jakie widziałem, ale to, co w środku i zachwyciło, jak też rozczarowało. Rozumiem, że rządzący tu siwy kolor daje do klimatu, bo przecież gramy w coś o tematyce i stylistyce kamiennej, ale mnie ten kolor nie zachwycił. Cieszyć się z różnobarwnych kamieni, które tę nielubianą siwiznę ratują, a nawet rozwijają ja do atutu estetycznego. Bardzo dobrze pomyślane z trasami punktacji i czytelnością gry. Jakość komponentów? Tu mam klopsa z tym. Większość rzeczy jest zrobiona na naprawdę dobrym poziomie, choć liczę, że jak się pojawi dodruk, to radziłbym wydawcom popracować nad grubością planszy i planszetek, oraz piękniej ustylizować worek.

Kamienna mandala - GameBy.pl

Zajmijmy się mięskiem tej gry, czyli rozgrywką. Okazuje się, że Polacy też umią w abstrakty logiczne. Kamienna mandala to gra, która ma pomysł, ma „To cos co kocham” i ma jeszcze ogrom potencjału. Zainteresowałem się tym tytułem, by zobaczyć czy pasuję pod profil ludzi, dla których piszę te recenzje, czyli miłośnicy gier o niskim progu wejścia (Czytaj: wieczni amatorzy). Powiem wam szczerze: pasuje i to idealnie.

Co można polubić w „Kamienna Mandala”?

Po pierwsze pomysł. Znów mamy do czynienia z tytułem, który jest piękny i ma proste zasady, lecz ta prostota zasad ma w sobie kilka pułapek. Mnie jako animatorowi gier planszowych bardzo łatwo wyjaśnić zasady gry. Muszę uświadomić uczestników, że mają do podjęcia w swojej turze jedną z kilku dostępnych decyzji. Podnosisz, czy punktujesz? Jak podnosisz to gdzie? Jeśli jednak punktujesz, to czy punktujesz stosy, czy kamienie? Tyle z zasad. Oczywiście musisz wspomnieć o obostrzeniach (kocham to słowo), dotyczących jakie kamienie możesz wziąć, a jakich nie, jak punktować i co znaczą te symbole na naszej planszy.

Czy ta gra jest szybka? Naszemu gronu testerskiemu zabiera ok. 40 minut. Z technicznych spraw jeszcze chcę poruszyć kwestię regrywalności, która jest, bo ten tytuł pasuje do każdej  grupy osób. Zarówno gra na 2 osoby wygląda świetnie, jak i bitwa 4 umysłów. Tu nie ma takiego „Im więcej osób, tym lepsza gra”. Czeka was tu setki niepowtarzalnych rozgrywek, bo jeszcze się nie zdarzyło, że dwa razy weszliśmy do tej samej rozgrywki. Mogę nawet stwierdzić, że pełne ogranie gry jest tu niemożliwe. Czy jest losowość? Jest, ale jedynie w fazie przygotowania do gry, gdzie losowo umieszczamy 96 kamieni i rozdajemy sobie karty celów. Tyle z losowości! Cała gra nie jest loterią, tylko strategiczno-logicznym abstraktem mającym „To coś!”

Polak potrafi.

Czas o tym czymś pomówić. Kamienna Mandala potrafi wciągnąć. Dlaczego? Po pierwsze prostota zasad wielokrotnie tu wspominana, a po drugie ta prostota jest mózgożerną pułapką i gra na podejmowanie właściwych decyzji. Specjalnie mówię o decyzjach, gdyż ta logiczna zabawa nie wybacza błędów i zmarnowanych okazji, czy myślenia „A to zrobię za kilka tur”. Można sobie nieco poplanować, ale pamiętaj, że nie grasz sam i ktoś twój rozległy plan może swoja akcja zniszczyć.

Zaskoczyła mnie tu obecna negatywna interakcja. Zaskoczyła mnie, bo może cała gra opiera się na grze do własnej bramki/ własnej planszy tak batalia o najlepsze kąski odbywa się na planszy ze stosami i atystami. Tu twój ruch może wzbogacić cię o piękny stos i kamienie pożądane przez przeciwnika. Ten ruch potrafi też zablokować dostęp do kamieni, na które poluje rywal. Tu trzeba być złośliwym. Kolejną cechą, jaką u uczestnika jest wymagana w tej grze, to wykorzystywanie okazji, jakie oferuje ci gra. Jesteś liderem? Dbaj o to, by gra się zakończyła jak najszybciej, układając kamienie na osi czasu. Widzisz okazje na kamień, który w punktacji da ci tylko 4 punkty za najniższy stos? Weź go i w kolejnej turze go zapunktuj. Okazji w tej grze do wykorzystywania jest sporo. Pomyśleć, że ta gra opiera się na turze, gdzie do podjęcia masz jedną, ale złożoną decyzję, gdzie wybrany wariant ma kolejny dylemat do pokonania, a każdy wybór swoje konsekwencje.

Coś jeszcze?

Ta Kamienna Mandala ma też coś z imprezówki. Chodzi mi o karty celów, które jeżeli uczestnik o nich nie zapomni, pozwalają mu rozegrać grę po swojemu. Chodzi o to, że gracz może grać na gościa, któremu nie zależy na dużej ilości punktów za jednym haustem, tylko kilkoma punktami metoda małych kroków. On wie, że jak dobrze zagra, to na koniec gry może zainkasować solidny bonus za brak kamieni na własnej planszy. Ten patent też służy mojej kochanej negatywnej interakcji, bo widząc przykładowo, że rywal pozbywa się określonych żetonów, aby się tylko pozbyć, to ja mając lepszą sytuację, mogę zadbać, że on celu nie zdąży dokonać. Mogę na przykład ułożyć kamienie swoje na końcu osi czasu i dodatkowe punkty mu przepadną z powodu końca gry.

Napisałem, że ta gra ma potencjał. Ktoś by mógł stwierdzić „Aha! Czyli ona nie jest skończona.”. Ona jest skończona, ona jest genialna, a potencjał, to ona ma na kolejne części, dodatki, warianty gry. Gdybym miał porównać potencjał tego tytułu, to porównałbym ją do Sagrady czy Azula, która może się pochwalić gamą dodatków i nowych edycji. Chciałbym, by Kamienna mandala była gra nagradzana i bardzo popularną, bo wtedy twórcy dostana motywację do nowych plansz, kart, żetonów, czy nowych edycji typu „Mandala Stones Deluxe/junior/ekspert, czy Party”.

Na koniec

Kamienna Mandala to bardzo dobra gra i mówię to jako fan gier dla amatorów, miłośnik abstraktów logicznych, człowiek z estetyka artysty i Patriota. Okazuje się, że Polak potrafi zrobić grę, która jest piękna, posiada proste zasady. Jest ona nietypowym, ale przyjemnym mózgożerem dla każdego, kto lubi proste gry na myślenie, planowanie, gdzie miłośnicy negatywnej interakcji tez znajdą cos dla siebie. Polecam i gratuluję autorowi, oraz wydawnictwom, którą tę grę wydały. Może wróżbita nie jestem, ale czeka ten tytuł piękna przyszłość… Jak będzie inaczej możecie mnie nazywać Sasinem planszówek. 🙂

Życzymy Miłego Grania!
[wp-review]
O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły