Przewidywany czas czytania to 4 minuty.
Przewidywany czas czytania to 4 minuty.Osiemnastego listopada na Netflixie pojawiła się brazylijska komedia romantyczna o tytule „Miłość bez miary”. Jest to inspiracja francuskim filmem „Facet na miarę”. Czy nowa netflixowa produkcja, to dobry pomysł na wieczór?
Nie jeżdżę na rowerze, bo nie dosięgam do pedałów…
Główną bohaterką komedii romantycznej jest atrakcyjna prawniczka Ivana, która właśnie jest w trakcie rozwodu. Pewnego dnia gubi swój telefon, ale na szczęście odnajduje go pewien mężczyzna. Ricardo nagrywa się na sekretarkę dzwoniąc pod domowy numer. Rozmowa przebiega w miłej atmosferze. Prawniczka umawia się ze znalazcą na spotkanie w kawiarni, aby odzyskać telefon. Kiedy pojawia się w niej, w czerwonej sukience i w szpilkach wypatruje mężczyzny, z którym tak miło jej się rozmawiało. Szuka kogoś w zasięgu swojego wzroku, jednak musi spojrzeć w dół. Mężczyzna, z którym się umówiła jest bardzo niskiego wzrostu.
Miłość bez miary – Niezbyt wyszukane poczucie humoru
Cały film jest bardzo przewidywalny. Z początku nasza bohaterka jest zaskoczona niskorosłym mężczyzną, lecz w miarę spędzania czasu z nim, dość szybko się w nim zakochuje. Imponuje jej jego zawód, bowiem Ricardo jest kardiologiem i przypada mu operować samego papieża.
Ścieżka dźwiękowa jest całkiem przyjemna. Słyszymy na niej kilka znanych klasyków do potańczenia i nie tylko. Jednak film niezbyt śmieszy. Chyba że bawią Was dość stereotypowe żarty związane ze wzrostem czy z wyglądem.
Miłość bez miary – Luźna propozycja na wieczór?
Sam film nie jest zły i wcale nie musicie się źle bawić oglądając go. To dość przeciętna produkcja, o której nawet ze względu na głównych bohaterów, nie będziecie długo pamiętać. Jeśli szukacie czegoś lekkiego i niewymagającego na weekendowy wieczór i nie czujecie jeszcze świątecznego klimatu, by na taki film się decydować, to możecie wybrać właśnie „Miłość bez miary”.
[wp-review]
