Przewidywany czas czytania to 3 minuty.
Wiosna za oknem i szkoda marnować tego czasu na siedzenie w domu. Kiedyś pisałem o najpopularniejszych grach podwórkowych. Jest ich wiele, od Chłopka, do najpopularniejszego Badmintona, czyli odbijania rakietkami lotek piórkowych. Ja natomiast wam przedstawię nietypową grę w kręgle. Czas poznać moje zdanie na temat gry outdoorowej Molkky.
W skrzyneczce Molkky
- 12 kręgli
- zbijak
- instrukcja
Przygotowania i zasady
By zagrać w Molkky, należy 12 ponumerowanych kręgli ułożyć we wskazanym przez instrukcję szyku, ustalić miejsce rzucania (3-4m od pachołków) oraz wyznaczyć tego, kto zaczyna i kto po kim rzuca.
Cała gra polega na strąceniu za pomocą wałkowego zbijaka kręgli i zdobywaniu za strącone pachołki punktów. Za strąconego kręgla uważamy coś, co po zbiciu się położyło. Punktacja jest nietypowa:
- strącony 1 kręgiel – ilość punktów przypisana do kręgla
- strącone kilka kręgli – ilość punktów = ilość strąconych kręgli
Po kolejce gracza następuje ponowne ustawianie kręgli, zgodnie z regułą”gdzie pachołek wyląduje – tam zostaje”.
Ilość punktów gwarantująca zwycięstwo wynosi równe 50, a jego przekroczenie cofa wynik gracza do 25 punktów, lecz gra toczy się nadal i nie ma się czym martwić.
By jeszcze bardziej podkręcić atmosferę gry, twórcy dodali zasadę dotyczącą missów, czyli skuch, pudeł czy jak to tam sie nazywa. 3 skuchy z rzędu eliminują uczestnika z gry.
Ocena, czyli gra, giereczka, gierkunia
Odnośnie do efektu „pierwszego oka”. Gra wygląda naprawdę ładnie, a wykonanie Molkky jest solidne. Po pierwszych testach zbijak się pobrudził, lecz ja tego za zarzut nie uważam.
Rozgrywka jest naprawdę wciągająca, a ta nietypowa punktacja, czy możliwość eliminacji lub kara za przekroczenie 50, czyni tę grę emocjonującą. Wygrana w Molkky cieszy, a powrót do 25 punktów potrafi nieźle sfrustrować. Tak jak denerwuję rzut sfinalizowany hasłem „So close”. Zabawa jest naprawdę przednia. Zwłaszcza że odbywa się ona na świeżym powietrzu, więc mózg się karmi, zdrowy styl życia i inne pozytywy.
Tak półżartem napiszę o swoich spostrzeżeniach. Im dłużej w to gram, tym widzę nowe style na rzucanie zbijakiem. Widziałem rzucanie à la Magda Gessler. Spodobało mi się rzucanie „Na pokemona” czy „Zenek Martyniuk throw” (Rączki w górę). Zabawne także jest to, że polska instrukcja tej gry jest na samym końcu książeczki.
Zarzutów na chwilę obecną nie mam. Jestem pod wielkim wrażeniem tej mega frajdowatej gry outdoorowej. Drzewo na Molkky nie zostało zmarnowane.
Na koniec
Molkky jest najlepszą grą outdoorową i polecam ją wszelkim maniakom takich gier oraz każdemu, kto chcę spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Emocje i zabawa gwarantowane. Jeżeli byłyby mistrzostwa Polski w Molkky, to chętnie wezmę udział. Kocham tę grę i polecam.