timerPrzewidywany czas czytania to 7 minut.

Z tego, co widziałem, jeśli chodzi o statystyki, pierwszy felieton w formie wywiadu całkiem Wam się spodobał. Czas więc na powtórkę z rozrywki.

Przed Wami rozmowa z kolejnym redakcyjnym kolegą. I to znowu nie byle jakim. Niesamowicie twórczy, kreatywny człowiek, którego jestem olbrzymim fanem, a właściwie fanem jego nietuzinkowej działalności artystycznej tak jak również jego sposobu bycia.

Bardzo cieszy mnie możliwość przeprowadzenia tego wywiadu. Obaj jesteśmy artystami, jedziemy wbrew pozorom na tym samym wózku, łączy nas tworzenie. Właśnie o tworzeniu, a także o innych aspektach z tym związanych pogadamy dzisiaj z Bartoszem Dołotko!

1. Siekszy: Bartoszu, musimy zacząć od pytania-klasyki. Skąd tyle nietuzinkowych pomysłów w Twojej głowie? Skąd czerpiesz inspiracje? Jak radzisz sobie z ciężkimi momentami, kiedy nic do głowy nie chce przyjść? Masz w ogóle takie momenty?

Bartosz: Przede wszystkim dzięki za zaproszenie do rozmowy. Jeśli chodzi o źródło inspiracji – u mnie jest to coś na wzór zasobu, który rośnie w miarę czytania, oglądania filmów itp., a maleje adekwatnie do ilości zapisanych słów. Same pomysły rodzą się na podstawie doświadczeń czy refleksji, ale motywacja do ich zmaterializowania pojawia się przy okazji obejrzenia dobrego filmu czy przesłuchania dobrego albumu, to moje główne źródła inspiracji, jeśli chodzi o sposób przekazania zamysłu.

O karierze pisarza w wywiadzie z Bartoszem Dołotko - #SiekszyKmini

Co do kryzysu – każdy, kto stara się udzielać artystycznie, chyba kiedyś się z nim zmierzył. Ja nie przeżywam go w sferze pomysłów – mam ich pełno. Gorzej jest z zamienieniem ich w tekst. Gdy nie mogę się wziąć do pisania, to oglądam jakiś mądry film jak np. Blade Runner 2049, słucham depresyjnej muzyki w stylu Radiohead lub czytam Gombrowicza.

2. W takim razie, w jaki sposób oddzielasz te złote pomysły, o tych gorszych, wiesz o co mi chodzi, z metali nieszlachetnych?

To może zabrzmieć nieco arogancko, ale rzadko trafiają się pomysły, z których rezygnuję. Nawet jeśli coś wydaje się już po skończeniu tekstu średnie, to pracuję wokół tego konkretnego elementu na tyle długo, aż będzie znośny. Można powiedzieć, że rzadko kiedy trafiają się metale nieszlachetne, tylko, o zgrozo, diamenty wymagające oszlifowania.

3. Jak dalece losy bohaterów Twoich opowiadań są oparte o Twoje własne doświadczenia, a w jakim stopniu to praca Twojej zajebistej wyobraźni? Może czerpiesz z doświadczeń ludzi wokół Ciebie?

Wszystko, o czym piszę, jest oparte na moich doświadczeniach i refleksjach. Jak można się domyślać, nie są one odzwierciedlone w stu procentach, lecz przepuszczone przez swoisty filtr mojego groteskowego podejścia do życia. Każdy tekst zawiera w sobie jakiś mój problem lub doświadczenie, z którymi radzę sobie dzięki absurdowi.

4. Jeden z aspektów, którym mnie, jako Twojego czytelnika, kupiłeś, jest Twoje poczucie humoru. Szlifowałeś jakoś tę, nazwijmy to literacką manierę, czy jest to odbicie Twojego humoru, jakim raczysz znajomych i rodzinę na co dzień?

Miło to słyszeć, choć jest to tak naprawdę efekt uboczny mojego stylu. On jest akurat wyuczony, więc wydaje mi się, że humor też jest poniekąd wypracowany po kilku latach pisania. Choć wiadomo, jest w nim pewnie jakaś cząstka codziennego podejścia, którym męczę moich bliskich.

O karierze pisarza w wywiadzie z Bartoszem Dołotko - #SiekszyKmini

5. Zaraziłeś mnie ostatnio ideą rewolucji. Serio, długo siedziało to w mojej głowie. Skąd pomysł na takie zakończenie historii?

Słowem wstępu — tematem historii jest odkrywanie sensu swojego istnienia. Bliska mi jest i fascynuje mnie filozofia Alberta Camus, tzw. absurdyzm. W skrócie – istnienie to przypadek, nie ma porządku, wszyscy umrzemy.

Doszedłem do wniosku, że jeśli chciałoby się odkryć sens swojego istnienia, trzeba mu go najpierw nadać, a jeśli żyjemy w świecie bez sensu, trzeba ten bezsens znieść. Stąd rewolucja – nadanie rzeczywistości nowego kształtu i znaczenia przez bunt wobec jej absurdalności.

6. Zamierzasz w swoją twórczość częściej wplatać to, co realnie teraz dzieje się na świecie? Mówię o sytuacji politycznej i takich tam. Moim zdaniem, umiejętnie wykorzystany kontekst, może zrobić sporą robotę.

Jasne, że można, chociaż nie lubię się bawić w takie klimaty. Poza tym nie czuję się komfortowo w poruszaniu problemów, które nie dotyczą mnie bezpośrednio, ciężej jest mi się wczuć z taką dokładnością w daną sytuację, więc chyba nie będę wchodził na grząski, przynajmniej dla mnie, grunt.

7. A masz może czasem takie uczucie, z jakim zmaga się wielu artystów, że skoro już piszesz, to musisz ludziom coś przekazać, coś im uświadomić, może nawrócić? Wiesz, taka misja, w pewnym okresie mówiono na to mesjanizm.

Staram się nie czuć zbytnio jak jakaś wybitna jednostka, chociaż czasami pojawia się myśl, że mógłbym pokazać ludziom „prawdę” o tym, jak funkcjonuje świat, przynajmniej według mnie. Obecnie jednak chcę, żeby mnie czytali. W zbawcę będę się bawił później.

8. Pogadajmy o Twoim warsztacie pisarskim. No i kolejny klasyk. Komputer, telefon, tablet, czy klasycznie długopis i papier? ?

Pomysły – telefon. Tekst – laptop.

9. Skąd taki wybór, odczuwasz jakieś różnice, w Twoich odczuciach? Jaki to ma wpływ na pisanie według Ciebie?

Przed laptopem łatwiej mi się myśli, płynniej wyraża myśli. Nie wiem, z czego to wynika, tak po prostu jest, odkryłem to, gdy zacząłem pisać regularnie.

10. A jak z Twoją autokrytyką? Jesteś z tych, co zawsze wymagają od siebie jeszcze więcej, i są ciągle niezadowoleni, czy może na odwrót, uważasz się za geniusza? W razie czego, kto pomaga Ci obiektywnie ocenić Twoje prace?

Szczerze nienawidzę prawie wszystkich moich prac, z kilkoma wyjątkami. Zawsze czuję, że mogłem coś przekazać lepiej, coś dodać, coś podrasować. Mam problem z tym, że często porównuję się do legendarnych nazwisk, przez co czuję się beztalenciem. Gdzie w tym momencie życia był Mrożek? Co by zrobił Joyce? Czemu nie piszę jak Kafka?

Jest to jednak dla mnie motywacja, żeby kiedyś im dorównać. Moje teksty przed publikacją zazwyczaj ocenia wąskie grono: moja ukochana dziewczyna, moi rodzice i bliscy przyjaciele. Moja dziewczyna musi się ze mną męczyć szczególnie.

Nienawidzę, jak sugeruje mi się zmiany w tekstach, a mimo to ona zawsze swoje opinie zaczyna od uwag. Przy czym wierzy w moje umiejętności i talent o wiele bardziej niż ja, więc mimo częstych niesnasek odnośnie do mojego podejścia i niepewności, jest najcudowniejszym wsparciem, jakie mam.

O karierze pisarza w wywiadzie z Bartoszem Dołotko - #SiekszyKmini

11. Planujesz sprawdzać się w innych gatunkach literackich i formach? Jeśli tak, to w jakich?

Tak właściwie to mam na koncie kilkanaście wierszy, które można przeczytać w mojej szufladzie (lub za prośbą na messengerze). Na razie jednak skupiam się na tym, co mi najwyraźniej wychodzi, na prozie.

12. To na zakończenie. Szykują się jakieś większe projekty? Jakaś książka, powieść, zbiór opowiadań? Czy jednak zostajesz przy krótkich, luźnych formach?

Planuję zebranie już opublikowanych opowiadań, dodanie kilku nowych i walczyć o wydanie ich jako zbioru. Zbiór wierszy już krąży po skrzynkach mailowych wydawnictw, ale tutaj nie mam wielkich nadziei. No i pracuję nad jednym spektaklem, ale to jeszcze daleka droga.

Przede wszystkim chcę odwiedzić Konsulat Kultury 4 października przy okazji Teatrzyku Bezwstydnego i przeczytać kilka tekstów. Zapraszam i do przyjścia, i do czytania kolejnych tekstów.

Dziękuje za rozmowę, jedno z największych marzeń spełnione! Mam nadzieję, na jakieś jeszcze wspólne projekty w przyszłości. Cytując klasyka – „Nagramy coś, wierzę!”

Dzięki wielkie!

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Raper, producent, autor tekstów. Miłośnik mediów społecznościowych, dobrej muzyki i filmów oraz szczerych tekstów. Zapalony Instagramer. Wykonawca hip-hopu alternatywnego.

Wszystkie artykuły