timerPrzewidywany czas czytania to 6 minuty.

Oceniając iKnow powiedziałem wam,że marzę o tym by być gospodarzem teleturnieju. Fajnie jest kibicować uczestnikom, zadawać im pytania i cieszyć się z ich sukcesów oraz wielkich wygranych. Nie zawsze jest tak złoto, bo zdarzają się wielcy przegrani, których trzeba pocieszyć. Dla mnie idealny gospodarz teleturnieju powinien poprowadzić tak grę, by widzom dać chleba i igrzysk, a uczestnika wprowadzić w taki trans, który spowoduje u niego uczucie gry w grę planszową, a nie grę o wielkie pieniądze oglądaną przez setki tysięcy osób w stdiu i przed telewizorami. Ikonami prowadzenia teleturniejów w Polsce to Krzysztof Ibisz, Wojciech Pijanowski, czy Tadeusz Sznuk. Ze świata to zapewne Pat Sajak, Alex Tebek, oraz Drew Carey. Dziś porozmawiam z kimś, kto rozpoczął karierę gospodarza teleturnieju. Czas porozmawiać z Marcinem Ramsem, prowadzącym teleturniej „Rodzina wie lepiej”.


Jak to się stało, że został Pan gospodarzem teleturnieju?

Dostałem zaproszenie na casting. Pojechałem i się spodobałem. Miałem szczęście po prostu.

Twarz dziennikarstwa sportowego i aktor z filmu „Szczur” gospodarzem teleturnieju. Czy to nie jest przypadkiem skok na głęboką wodę?

Woda to głęboka, owszem. Doświadczenia zdobyte w szkole teatralnej i w redakcji sportowej bardzo się przydają i pomagają utrzymać się na powierzchni.

Co Panu podoba się w pracy prowadzącego teleturniej?

To ekscytujące zadanie. Spotykam ludzi, którzy pięknie się różną i mogę towarzyszyć im w emocjonujących chwilach.

Za co można polubić rodzina wie lepiej?

Edukacja, rozrywka i widoczne gołym okiem emocje. To krótka, ale treściwa charakterystyka tego teleturnieju.

Czy spotkał Pan ekipę, która zapadła Panu w pamięci?

Byli żywiołowi studenci, była rodzina z Pomorza, która ucierpiała w wyniku nawałnic. Obie drużyny wygrały:)


Niespodzianka: Kolejny wywiad. Tym razem z szefową Redakcji Rodzina wie lepiej Agnieszką Grabarską

Jakim gospodarzem jest Pan Marcin Rams?

Marcin Rams ma to, co powinien mieć prowadzący taki teleturniej. Słucha uczestników, zagrzewa ich do gry, w odpowiednim momencie pozwala sobie na żarty, w innym jest bardzo stonowany. Bardzo szybko polubił się z taką formą programu, a przecież jak wiemy, nigdy nie miał do czynienia z prowadzeniem teleturnieju.

Podczas pracy z nim, czuć siłę i warsztat dziennikarza sportowego – prowadzi grającą drużynę jak dobry trener – wie, kiedy pochwalić, ale też potrafi pogonić do działania.

Kiedy schodzi z planu i jest pomiędzy nagraniami kolejnych odcinków – wycisza się. Zapytałam się kiedyś go, czy to stres? Odpowiedział, że oszczędza energię. Ma taki fajny zen w sobie. Można się do niego przysiąść i na chwilę się wyciszyć przy nim, z nim. Jest to bardzo surrealistyczne biorąc pod uwagę gwar na planie zdjęciowym. Wchodzi się w tego jego bańkę ciszy.

Oczywiście – na hasło akcja – znowu jest wulkanem energii.

 Dlaczego warto oglądać teleturniej „Rodzina wie lepiej”?

Odpowiedź w zasadzie trzeba zacząć od pytania – a dlaczego warto oglądać telewizję? Przecież tak wiele osób deklaruje, że już tego nie robi, że jest to niemodne. Tak wiele osób woli pochłonąć cały sezon ulubionego serialu poświęcając mu parę dni, oglądając na przykład w komputerze samemu. Młodsze pokolenia decydują się na śledzenie kanałów na YouTube. Część osób bojkotuje telewizję, bo według nich nie ma nic już do zaoferowania.

W zasadzie z każdym można tak samo się zgodzić jak i nie zgodzić. Mają prawo do wyboru swojej formy spędzania czasu, rozrywki.

Gdyby kiedyś ich coś nie zniechęciło, albo gdyby coś wyjątkowo zachęciło, nie trzeba by było przekonywać, dlaczego warto oglądać teleturniej np. „Rodzina wie lepiej”.

Dla mnie teleturniej „Rodzina wie lepiej” jest jak niedzielny obiad z rodziną, coś co czasem ciężko przetłumaczyć z angielskiego na polski, a lubię ten zwrot „quality time”.

Ten „quality time” z „Rodzina wie lepiej” – mam nadzieję, to czas spędzony z rodziną, ze znajomymi – wspólnie. To równoległe sprawdzanie swojej wiedzy, chłonięcie emocji uczestników. To zadawanie sobie w głowie pytań, z kim ja bym wystąpił, kto mnie zna najlepiej, a kogo ja znam wystarczająco dobrze. Komu ufam?

A komu Pan ufa, Panie redaktorze? Fajnie zrobić sobie taki rachunek, powiedzmy sumienia.

„Rodzina wie lepiej” – ma oczywiście pewne elementy wspólne z innymi teleturniejami – pytanie, odpowiedź, nagroda.

Ale ma też coś bardzo wyjątkowego, czego nie widzę w innych teleturniejach.

Jest fajną formą gry zespołowej (Marcin byłby dumny ze sportowego sformułowania), pokazuje jak ważne jest poznanie drugiej osoby – czy to jest rodzina, czy znajomi – to nam niestety umyka na co dzień. Jest terapią dla widza – myślę, że wiele osób ma refleksję typu – ale ci uczestnicy mają fajną paczkę znajomych, ale ładnie się wspierają, ale są fantastyczną rodziną.  Lubimy ten zwrot i nie boimy się go często używać w programie.  Porównują swoją rodziną, swoją grupę znajomych – zapewne czasem to porównanie wypada dość gorzko. Oby to było punktem wyjścia, do poprawiania relacji z bliskimi, do budowania tak silnych więzi, z jakimi przychodzą do nas uczestnicy.

Mam nadzieję, że od poniedziałku do soboty godz. 18:30 z „Rodzina wie lepiej” to jest też dla widza ten „niedzielny” obiad z rodziną – ciepły, pozytywny, wspólny, ale też pełen emocji, ekscytacji i radości.

Pytanie retoryczne – to jak przekonać tych do oglądania, co już obrazili się na telewizję?

Co musi mieć w sobie człowiek by zostac gospodarzem teleturniejów?

Najważniejsza jest osobowość, charyzma, kontaktowość, dykcja. Często odpowiednia prezencja – co jest dość subiektywne, ale ogólne kanony obowiązują.


Zarówno Pani Agnieszce jak i Panu Marcinowi dziękuje za pouczające wywiady. Was zapraszam do poszerzania widowni tego pozornie łatwego teleturnieju pełnego zaufania i trudnych decyzji „Rodzina wie lepiej”. Dla mnie to udany teleturniej rodzinny, który jest dobry i jest misyjny. A może wasza paczka jest tak zgrana, że chcecie to sprawdzić i zmierzyć wasze zaufanie w złotówkach? Moze chcecie zobaczyć jak działa ta cała kabina, sprawdzić komfort fotela, czy też przekonać się o tym, czy Pan Marcin Rams na żywo jest tak samo przystojny i zabawny jak Pan Rams z telewizorka. Zbierzcie swoją ekipę i wyślijcie swoje zgłoszenie na [email protected]. Kto wie, może Wasza drużyna powalczy u Marcina Ramsa o 40.000zł i uzyska tytuł „Fantastycznej drużyny”

Kilka uwag

Po recenzji teleturnieju dostałem kilka gorzkich słów krytyki, choć krytyka to łagodnie powiedziane, bo POCHWALIŁEM COKOLWIEK POCHODZĄCE Z TVP. Dostało mi się wyzwisk, których nie będe cytował. Drodzy Państwo! Dla mnie telewizja to seriale, filmy i rozrywka. Wiadomości i publicystyki nie ogladam, bo wiadomości dostarcza mi internet, a publicystyka zeszła do Poziomu show Pana Jerrego Springera i ciężko mi ją ogladać, bo nic się nie dowiesz, bo Pan A ora Pana B I NA TYM TE DEBATY POLEGAJĄ. Gdybym  ogladał telewizję przez pryzmat moich upodobań politycznych, to dawno telewizor byłby wyrzucony na złom.

O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły