timerPrzewidywany czas czytania to 2 minuty.

Dobra, może nie jestem tatusiem ani specjalnie starym, ani specjalnie doświadczonym, ale za to miałem zaszczyt (wątpliwy może, ale jednak) usłyszeć z ust swojego dziecka „Tata! Twój ruch!” w nieco zmienionej formie (berbeć jeszcze „r” nie wymawia). Po za tym, to fajny tytuł dla cyklu felietonów o planszówkach.

Z powodu recenzowania planszówek miałem też okazję poobserwować zainteresowanie małego dziecka (według instrukcji trochę za małego) tym, co interesuje jego rodziców. Jakoś więc mnie naszło tak, by porozmyślać o tym nieco więcej i podzielić się takimi fizjolofiami (błąd zamierzony) z wami, Bogu ducha winni czytelnicy.

Obserwując rozwój planszówek również na rodzimym rynku nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że za moich czasów tego nie było. „Za moich czasów to tylko Chińczyk albo Warcaby” cisnęło się na usta. No dobra a Memory? A Zgadnij Kto To? A Superfarmer? A Scrabble? A orkyte wielką sławo-niesławą Monopoly? Wystarczyło pogrzebać trochę w odmętach internetu, żeby przekonać się, że ten pociąg rozpędzał się już od ładnych paru lat, a teraz zasuwa na złamanie karku. Gry karciane, planszowe, logiczne, historyczne, z klimatem takim albo innym. Albo bez klimatu. Integracyjne, familijne… tyle rodzajów się namnożyło, że gdybym chciał powsadzać wszystkie gry do jakichś szufladek pewnie okazałoby się, że co rusz musiałbym wymyślać nową kategorię.

No ale co z tym wrażeniem? No cóż, nie było do końca nieprawdziwe. Ponieważ w porównaniu do tego, co w tej chwili dzieje się na rynku gier, ciężko nie było mi przyznać, że nawet to, co mieliśmy dostępne w cudownych latach dziewięćdziesiątych, to były takie prościutkie mało wymagające gierki. Takie Chińczyki.

Oj smuteczek! – zaraz ktoś powie. A nie! Ja tam się cieszę, że właśnie, teraz kiedy mogę w pełni świadomie recenzować gry nastaje okres największego boomu, jaki był od lat. Mój synek ma okazję żyć w latach ciekawych gier planszowych. Klimatycznych, fajnych, niekiedy naprawdę zabawnych. A walnięty tatuś zapaleniec miał okazję wprowadzić go w świat gier, które da się zabrać na bezludną wyspę.

Gry-IPN-plansza-m

Myślicie, że to koniec na dzisiaj? No to się mylicie! A wy, drodzy czytelnicy? Pamiętacie ze swoich czasów tylko Chińczyka i Monopoly? A może wasi rodzice byli entuzjastami gier bez prądu i mieliście więcej szczęścia? Czy już wam się zdarzyło usłyszeć znamienite zdanie od swoich niecierpliwych dzieci, którym to wcześniej zamęczaliście swoich rodziców? Zapraszam do dyskusji i jak zawsze w imieniu swoim i ekipy GameBy.pl…

Życzymy Miłego Grania!
O redaktorze

Szczęśliwy mąż, dumny ojciec i aspirujący pisarz. Za dnia przeprowadza bestialskie eksperymenty na grach, nocą pisze bestseller (tak przynajmniej sobie wmawia). Z wykształcenia filozof, z zamiłowania fantasta, z duszy buntownik. Koneser gier z treścią i klimatem, zarówno tych "bez prądu", jak i takich, co trochę go potrzebują.

Wszystkie artykuły