timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Obserwując ten cały świat recenzencki, zauważyłem, że komentatorzy zarzucają nam bycie planszówkowymi prostytutkami lub pupilkami wydawnictw, ponieważ recenzujemy te planszówki i większość z tych recenzji jest pozytywna. Takie zarzucanie nam, że my jedyne co robimy, uważając siebie za recenzentów, to lizanie tyłków tym, co te gry wydają. Komentowanie takie mnie kiedyś tam denerwowało, ale zostałem do nich przyzwyczajony. Dziś wam postaram się objaśnić moje pozytywne podejście do gier.

bb3a4bc157f2

Po co marnować czas…

Moja jedna z zasad życiowych brzmi: skoro masz możliwość wyboru, wybierz to, co najlepsze. Szkoda marnować życia na kiepskie rzeczy. Dlatego staram się wybierać te gry do recenzji, które mnie intrygują pomysłem w taki sposób, że mam pragnienie przetestowania tej gry na własnej skórze. Często pomagają mi w tym inne blogi. Po prostu jak czytam lub oglądam daną recenzję, to mam chęć przetestowania gry i wyrażenie na temat niej WŁASNEJ opinii.

635917038311632174-371695616_best_Time_-_good.305184206_std

Zdarzyło mi się głaskać gry

O co chodzi z tym moim „Głaskaniem gier”? Znacie z własnych szkolnych lat sytuacje, w której nauczyciele postawili uczniowi ocenę zawyżoną, sądząc, że to jest „na zachętę”. Będąc z wami szczery, zdarzyło mi się kilka gier zbyt wysoko ocenić. Głównie były to gry, których pomysł był dobry, a jego realizacja nie była zbyt… z realizacją było koszmarnie po prostu. Zdarzało mi się także odwrotnie zawyżać oceny grom, których realizacja była bardzo dobra, a pomysł był oklepany jak niemiecki Passat (ech, to poczucie humoru).

75351_articlefeature

Recenzuje gry, bo…

Głównie te moje recenzje są lub chciałbym, żeby były takim katalogiem pokazującym Wam jak zmieniły się planszówki. Uświadomić Wam, że planszówki to nie tylko talia 54 kart, szachy, chińczyk i monopoly. Dziś wydawnictwa prześcigają się w coraz to wymyślniejszych pomysłach, a każde z nich robi naprawdę dobrą robotę dla świata planszówkowego, ciągle nas zaskakując.

Pozytywnie oceniam grę, która…

Najważniejszym elementem gry, który podlega mojej ocenie, jest pomysł. Jeżeli on jest niezwykły lub znany, ale tuningowany na dzisiejsze czasy, to mogę taką grę pochwalić. Zaskakujący pomysł lub własna interpretacja znanej gry planszowej. To jest to, z czym często się spotykam oceniając gry. Do dziś dnia mnie dziw bierze jak z nudnego Monopoly zrobiono świetną karciankę lub co musiał mieć autor gry Tempo w swoich zapewne żółtych papierach, że takie imprezowe cudo wymyślił 🙂

Zdarza mi się zagrać w coś kiepskiego

Kiedy spotykam się z grą, która mnie rozczarowuję, to żeby nie marnować swojego czasu na pisanie niepochlebnej recenzji, piszę do wydawnictwa. Pisząc maila, opisuję zaistniałą sytuację i pytam się ich, czy zgadzają się na zredagowanie kiepsko ocenionej recenzji. Najlepsze jest, to, że ani razu nie otrzymałem decyzji odmownej i spokojnie mogłem kiepski tytuł zrecenzować własnym sercem.

rozpadajacy-znak-budynek-sie-batmana

Trochę podsumowań

Czytając ten artykuł, niektórzy z was mogą sądzić, że próbuje sobie wybielić ten sprzedajny tyłek. Wcale tak nie jest. Ja po prostu mam dość słuchania tego, że my recenzujemy na plus to, co dostajemy, by dostawać jeszcze więcej. Z tego, co widzę, to konkurencja między wydawnictwami jest tak ostra, że my planszówkowicze jesteśmy karmieni coraz to lepszymi grami z coraz to dziwniejszymi pomysłami na zabawę. Ja natomiast staram się sprawdzić czy dobra gra, jest naprawdę dobrą grą. Nie czuję się wcale wyrocznią, ale fajnie jest polecać to, co najlepsze.

O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły