Przewidywany czas czytania to 3 minuty.
Narciarstwo to przyjemne zajęcie. Tak samo snowboarding, chociaż tego jeszcze nie próbowałem. A gdyby tak zjeżdżać z piaszczystej wydmy, odkrywając przy tym nowe, tajemnicze miejsca? Brzmi abstrakcyjnie, ale Alto’s Odyssey daje nam taką możliwość.
Alto’s Odyssey – sandboarding wyczynowy
Jest to prosta gra z gatunku endless runner. Fabuły tu nie znajdziemy, poza szczątkowymi opisami postaci. Tytułowy Alto jest prostym pasterzem lam, który wyrusza w podróż. No i to tyle.
Naszym zadaniem jest poprowadzenie go przez tajemniczy i niebezpieczny świat. Robimy to za pomocą jednego palca. Jedno tapnięcie – protagonista skacze, dwa – robi backflipa. Proste, prawda?
No właśnie nie, łatwo się wszystkiego nauczyć, ale opanowanie mechaniki do perfekcji jest praktycznie niemożliwe. Prędzej czy później spadniemy w przepaść lub rozbijemy się na kamieniu. Szkopuł w tym, by dojechać (dośliznąć?) jak najdalej.
Fizyka jest dla fizyków
Na szczęście za zdobytą walutę możemy zwiększyć swoje szanse. Dość szybko zyskujemy dostęp do nowej deski, dzięki której pojedziemy nawet po boku wielkiej skały. Są też inne powerupy, jak magnes przyciągający pieniądze oraz kwiat lotosu, który przebija każdą przeszkodę. Z czasem dostaniemy kontrolę nad innymi postaciami, mającymi przydatne umiejętności i swoje minusy.
Gdzie kaktus rośnie na pustyni
Gra budzi skojarzenia z wydanym w 2012 „Journey”. Minimalistyczna oprawa nadaje klimatu, a tło cały czas się zmienia. Pogoda zaskakuje i razem z cyklem dobowym daje niesamowity efekt. Zachód słońca i burza piaskowa to niezłe przeżycie.
Moim zdaniem, najlepszym elementem jest jednak udźwiękowieniem. Relaksująca muzyka ogromnie zwiększa imersję, przez co nieraz zdarzyło mi się odpłynąć i odstresować, a jest to rzadkie zjawisko. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to zlewanie się przeszkód z tłem, kiedy na pustyni zapadnie noc, ale da się przymknąć na to oko.
Alto’s Odyssey jest solidnie wykonaną produkcją, w sam raz do ogrania podczas wolnej chwili. Zachęcam do zapoznania się z tytułem, by poczuć to na własnej skórze. Stopy piachu pod kilem!