timerPrzewidywany czas czytania to 7 minut.

Dla portalu GameBy.pl piszę od ponad dwóch lat, lecz zwykle są to recenzje gier i formatów telewizyjnych. Nigdy Wam nie relacjonowałem konwentu, bo nie miałem odwagi, by na taki konwent pojechać. Mam osobiste i zdrowotne problemy, które mi to uniemożliwiają. Postanowiłem sobie z niektórymi problemami zawalczyć i z obowiązku blogerskiego wybrałem się na Falkon, czyli Lubelski Festiwal Fantastyki.

Dotarłem na Targi Lublin i…

Byłem nieco za wcześnie, bo wszystko zaczęło się rozkładać, ale obsługa poprowadziła mnie do namiotu dla osób medialnych, gości i wystawców, by bezproblemowo dostać wejściówkę, czyli opaskę, kartę do głosowania na Cosplayera i wizytówkę. Potem odebrałem swój pakiet (bardzo dobrze napisany) i zacząłem zwiedzać, to co było otwarte. Otwarty był tylko GamesRoom i punkty gastronomiczne z pysznym jedzonkiem. Udało mi się spotkać wiele wspaniałych ludzi. Ekipę od Blog Na Wolny Czas, czyli Państwa Dziubickich, Melanżownie TV, czyli zwariowany duet recenzentów i oczywiście Pana Michała Solana, który w lublinie zna się na prawie wszystkich planszówkach, jakie świat widział i jest redaktorem w BoardTimes. Spędziliśmy czas na bardzo miłych kilkuminutowych rozmowach. Cube: Factory of Ideas pokazało mi grę Super Gol, która jest fajną losową grą na strategię i genialnie oddaje ducha meczu piłkarskiego.

Zaczęło się o 15:00

Wszystkie atrakcje, jakie oferował nam Falkon rozpoczęły się o 15 i tu chciałbym przeprosić, bo przez te 2 dni nie zdążyłem obskoczyć wszystkiego, a jedynie rzeczy, które mnie interesowały. Dopiero uczę się życia konwentowego i obiecuję kolejne konwenty bardziej obskoczyć. Pierwsze co zrobiłem, to miałem kolejne krótkie spotkanie z ekipą Fox Games i Blackmonk Games. Po kolejnych rozmówkach udałem się na starachowickie retro granie, wziąłem, jak za dzieciaka pada do ręki i zagrałem w Pegasusowego klasyka „Mario„. Wiem już, że nie jestem tym samym dobrym graczem co kiedyś, ale fajnie było popatrzeć i pograć na klasycznych konsolach typu Atari, Commodore, czy PS1. Spróbowałem swoich sił w łamigłówce przygotowanej przez…, zobaczyłem porażające eksperymenty naukowe, przy których bawiłem się jak dziecko i widziałem mnóstwo pięknych stoisk z różnistymi figurkami, poduszkami i japońskimi maskotkami, czy strojami cosplayopodobnymi.

Wróciłem na GamesRoom i trochę pograłem

Chciałem nieco odpocząć, bo nogi mi wchodziły tam, skąd one wychodzą, więc postanowiłem zobaczyć pełny Gamesroom i zagrać w kilka tytułów.

Tomek Międzik, czyli główna szycha w Lucrum Games zaprosił mnie do „Gorączki Podziemnej Nocy”, czyli gry familijnej gdzie za pomocą obu dłoni atakujesz potworów, pokonujesz ich i zdobywasz dodatkowe umiejętności, które mogą ci pomóc. Haczyk w tym, że lewą ręką grasz innym bohaterem, który ma inne umiejętności, a prawą ręką innym, więc bardzo łatwo tu o pomyłkę (`właszcza że ja rzekomo mam obie ręce lewe). Podekscytowała mnie ona i niemiłosiernie wkurzyła. Przyznam, że w 3 etapie zacząłem ogarniać zasady, ale było już za późno na zwycięstwo 🙂

Kolejnym tytułem, w jaki miałem przyjemność zagrać, były Amazonki, czyli mistrzowski filler pełny blefu, dedukcji i ryzyka. Wcielamy się w rolę grabieżcy bądź amazonki i dostając odpowiednią ilość komnat, musimy je podejrzeć i pomieszać byśmy sami nie widzieli, co u nas jest i gdzie. Grabieżcy dbają o to, by zebrać całe złoto ze skarbca, a amazonki dbają o to, by cokolwiek ze złota zostało. Uwaga! Oprócz pustych komnat i komnat ze złotem mamy niebezpieczne pułapki, których skompletowanie kończy grę wszystkich graczy zwycięstwem amazonek. Tak jak kocham imprezówki, tak tutaj kopara mi opadła. Krótkie to, szybkie to i takie emocjonujące. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Kolejną grą, jaką miałem przyjemność tłumaczyć, tym razem był liczbowy Quiz rodem z kasyna, czyli Ryzyk Fizyk, gdzie wygrywa ten, co udzielił najbliżej prawidłowej odpowiedzi, oraz ci, co na nią postawili swoje żetony. Gdyby poszukiwali gospodarza do teleturnieju Ryzyk Fizyk, to chętnie zgłoszę się na Casting.

Nauczyłem się także grać w Torres, czyli logiczną hybrydę szachów bez bicia i gier na budowanie domków. W każdej turze mamy do dyspozycji 5 punktów akcji, które możemy wykorzystać do umieszczenia kolejnych poziomów zamku, umieszczenie rycerzy, bądź ich przesunięcie, albo na skorzystanie z mocy, która masz na swoich kartach. Punkty zdobywasz za rycerzy, którzy stoją na zamkach. Im zamek większy i szerszy, tym lepiej, bo punkty są iloczynem poziomu, na którym stoi rycerz pomnożone przez ilość pól, które ten zamek zajmuje. Świetna gra z dziwnym kalkulatorem i mózgożernymi zasadami gry. Ja tam po 21:00 trybiłem ledwo, więc przegrałem, ale polubiłem ten tytuł.

Godzina 00:00. Kamilek idzie spać

Opowiem wam teraz o swojej najzabawniejszej przygodzie. Kiedy już widziałem, że wszyscy idą się pakować, a ja już nie mam czego szukać, poszedłem szukać szkoły noclegowej. Zrobiłem kilka okrążonek, pytałem kilku ludzi i zrezygnowany swoją orientacją w terenie, spojrzałem na mapkę, do informatora i nią się kierowałem, oczywiście nadal pytając ludzi. Dowiedziałem się, że idę w nie w tym kierunku i musiałem zawrócić. Zabawne? Mam cos lepszego. Po spotkaniu ekipy wybawienia, która szła do tego samego celu, dotarłem na miejsce i szukałem miejsca do spania. Oczywiście znalazłem i uwaga! Zanim wam powiem, to pochwale się swoim bagażem. Wziąłem ze sobą 50zł, aparat, telefon, portfel z dokumentami i jak to ja, uczący się konwenciarz.: NIE WZIĄŁEM NIC NA NOCLEG, więc moim noclegiem były korytarzowe płytki, a jako poduszkę służyła mi kurtałka typu Katana. Fajne w tym noclegu było to, że kiedy Targi Lublin się wyciszały, to w noclegowni imprezka trwała nadal. Wiem, bo słyszałem śpiewane (dosyć ładne zresztą), rozmowy o grze „Gorączka podziemnej nocy” i inne dyskusje. Mnie tam hałas nie przeszkadzał, bo ja potrafię zasnąć w każdych warunkach, więc zasnąłem ok. godziny 3 w nocy, a obudziłem się o 5:00. O dziwo wyspałem się (nie ma to jak adrenalinka i endorfiny).

Zaczynamy sobotni podbój Falkonu

Na teren targów wybrałem się ok. godziny 6:00 i dotarłem tam w ciągu 30 minut. Czekałem znudzony, na godzinę 9:00, by znowu się bawić. Przez ten czas napiłem się czekolady z automatu, pomogłem rozłożyć się ekipie Lucrum Games, znalazłem swój pakiecik i kilkukrotnie pokazywałem ekipie Falkonu opaskę (Tak Falkon traktował media :D). Minęła 9:00, rozpoczęło się to wszystko i bardzo byłem podekscytowany tym, że miałem za zadanie tłumaczyć zasady gier wydawnictwa Portal. Problem w tym, że nie znałem tych gier wcześniej i cały ten trening z grami Portalu zaczęliśmy od spontanicznego turnieju gry w Na sprzedaż, gdzie po dość kłopotliwej grze pełnej pomyłek dotarłem do finału, a w finale zająłem 3 miejsce, bo rywale ogłuszyli mnie swoją taktyką i pomimo prostoty zasad, wciągnąłem się w ich pułapki. Wygrałem na szczęście karciankę Spiskowcy i zacząłem szkolenie wstępne.

Trening rozpocząłem od rewelacyjnego jak dla mnie Push Your Lucka, czyli Diamenty, gdzie ruszając z obozowiska, znajdowaliśmy diamenty i wszystko, co musieliśmy zrobić to zdecydować: Grasz dalej i ryzykujesz, czy może rezygnujesz i uciekasz, zabierając ze sobą diamenty. W czym tkwi ryzyko? Podczas wędrówki pełnej diamentów możemy natknąć się na 5 rodzajów pułapek i jeśli na jedną z nich trafimy, to gramy dalej z żółtą kartką w myślach, bo ponowne spotkanie tej samej pułapki na swojej drodze skutkuje utratą wszystkich niezapisanych klejnotów. Bardzo mi się ta gra spodobała i chciałem ją tłumaczyć innym, ale wtedy się dowiedziałem, że ekipa na tłumaczenia już jest, więc nie będę potrzebny… Smuteczek.

Zdjęcie użytkownika Portal.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo w spokoju (i w poczuciu bycia niepotrzebnym) nauczyłem się grać w BloodBorne, którego fanem na pewno nie zostanę. Za pomocą kart pokonujemy wspólnie potworów, które nas atakują swoimi regułami i swoją mocą. My mamy do dyspozycji ciekawą amunicję i ciekawe koła ratunkowe, które mogą nam pomóc i przeszkodzić rywalom. Do wygrania mamy punkty i ryzykowne tętnienie, które możemy zapisać, bądź stracić. Fajna, lekko pogmatwana gra, która jeszcze mojego serca nie podbiła.

Polowanie na Cosplayerów

Miałem okazje oddać swój głos na jednego z 32 cosplayerów, więc by oddać głos szczerze i uczciwie, zacząłem polowanko. Kolejną rzeczą, która spowodowała zainteresowanie Cosplayem, była dość kontrowersyjna zmiana zasad, która pozbawiła Cosplayerów odgrywania scenek na scenie, więc wszystko, co Cosplayerzy mieli do roboty, to wmieszanie się w tłum i prezentować swój kostium na całym terytorium budynku Targów Lublin. Przyznam, że Cosplayerzy pomimo tego, że Organizatorzy poszli na łatwiznę, bądź celowo pozbawili tego najbardziej ekscytującego punktu programu (Podniosło to poprzeczkę, przyznaję) włożyli w swoją robotę całe serce, cały profesjonalizm i całą swoją pasję.

Gdybym oceniał tylko po wyglądzie, to cholerka miałbym trudne zadanie, bo każdy cosplay mi się podobał. Pomyślałem sobie, że porozmawiam sobie z nimi i nakarmię swoją ciekawość i może zrozumiem ten fenomen Cosplayu. Zacząłem kolejną turę podbijania do „przebierańców”, by popytać się ich o kilka rzeczy. Pytałem „Czym jest dla nich Cosplay”, „Jak zareagowali na zmianę zasad” i inne pytania, których wcześniej sobie nie przygotowałem, więc spontanicznie z serca i z ciekawości, te pytania zadawałem. Okazuje się, że Konkurs był dla nich sprawą drugorzędną, że pomimo niekorzystnych dla nich zasad, bawią się świetnie. Zadziwiające jest to, że ci ludzie robią to z pasji, bo większość z nich na tym nie zarabia, więc podziw dla nich miałem jeszcze większy. Piękne jest to, że zadając im pytania nieumyślnie odwróciłem wizytówkę i moi rozmówcy nie widzieli, że rozmawiają z redaktorem, a jakoś rozmawiało mi się jak równy z równym. Poszedłem do Press Roomu i zacząłem się zastanawiać nad tym na kogo zagłosować i nad tym, jak oni to robią, że mają odwagę na to, by się przebierać i mają gdzieś, to co mówią o nich inni. Postanowiłem zrobić właśnie 3 rundkę do cosplayerów i chyba znam tą receptę na to, co powiedzą inni.

Drodzy Cosplayerzy! Kiedy pierwszy raz o was usłyszałem, to uznałem was za „Wieczne dzieci”, potem zdalnie oglądając Maskaradę Pyrkonową, byłem Pełny podziwu dla waszego profesjonalizmu. Teraz będąc z wami i z wami rozmawiając, widzę w was najlepszych moich kumpli i przyjaciół. Dziękuje za ciepło i akceptację, jaką mnie obdarzyliście oraz za pouczające rozmowy.

Pomagałem, „Na krzywy ryj”

O co chodzi? Ok. 16:00 zauważyłem, że Ekipa Blackmonk Games była zajęta, a ktoś zainteresował się pustym stanowiskiem z grą „Rosyjska Ruletka: Mistrzostwa świata„. Postanowiłem, że pomogę i przez pewien czas wepchłem się na to stanowisko i tłumaczyłem zasady tej świetnej gry. Bardzo spodobało mi się to zajęcie i postanowiłem troszkę dłużej tu pobyć. Tłumaczenie zasad jest fajne i ekscytujące, ale złapać klienta na haczyk jest nieco trudniej. To było bardzo ekscytujące zajęcie i chyba się ogłoszę jako ktoś od prowadzenia i tłumaczenia gier. Potrzebny mi będzie tylko dojazd, wyżywienie, nocleg, parę groszy i cierpliwość do mojej choroby lokomocyjnej (Lokomotiv mi pomógł celująco).

Na koniec, czyli podziękowania i trochę prawdy

Falkon opuściłem w sobotę ok. 19:00 w poczuciu, że wszystko wiedziałem i wszystkiego się dowiedziałem. Wychodząc, zalałem się łzami, bo… Czas wam się do czegoś przyznać. Jestem człowiekiem, który bał się ludzi, spojrzeń, gadania i tego, „co ludzie powiedzą”. Od Falkonu wykręcałem się na wszystkie możliwe sposoby, bo strach wziął górę. Nic tak nie zniszczyło mojego życia, jak właśnie to uczucie. Rodzice, słuchając moich wykrętów, zapakowali mnie w samochód i zawieźli. Nie sądziłem, że spotkam się z takim ciepłem, otwartością, akceptacją. Ta radość ludzi, których znam z internetowych pogawędek, na mój widok mnie zaskoczyła. Dawno nie czułem się tak fajnie. Spędziłem 2 dni z zajebistymi ludźmi, którzy byli dla mnie jak, kumple, koledzy, przyjaciele. Ja zobaczyłem siebie z najlepszych stron. Wiem, że umiem rozmawiać z ludźmi, żyć wśród nich i dla nich pracować. Pomagało mi się fantastycznie, bo uwielbiam pomagać. Już nie boje się ludzi, a to „Co ludzie powiedzą?” Cosplayerzy mi poradzili jak sobie z tym radzić. W końcu wiem, że robię to, co kocham i robię to dobrze.

Tym wszystkim, którzy mnie oprowadzili, uspokajali moją paniczną naturę, rozmawiali ze mną, zagrali w grę, po prostu bawili się ze mną świetnie, cholernie dziękuje. Dziękuje także rodzicom, redakcji GameBy.pl za to, że dzięki nim przełamałem wiele swoich barier i ograniczeń. Dziękuje ekipie Portalu, że pokazali mi tak dobre gry (szkoda, że nie mogłem wam pomóc), ekipie Lucrum Games dziękuję za stan gorączki i fenomenalne Amazonki. Dziubickim (Blog na wolny czas) oraz Solanowi (BoardTimes) dziękuje za granie w Egmontowe gry i za ciekawe rozmowy. Blackmonkowi dziękuje za możliwość pomocy na ich stanowisku (było bosko i polubiłem takie tłumaczenie gier). Dziękuje Red Chaos CosplayMatrix Imagine, Jokerowi i masie innych cosplayerów za miło spędzony czas na zdjęciach i rozmowach. Starachowickie Retro Granie też zasługuje na moje „dziękuję”, bo poczułem w ręku czasy mojego dzieciństwa, a grałem tylko w Mario. Ekipie wolontariuszy, pracownikom i całej ekipie dziękuje za opiekę, dobrze prowadzony GamesRoom i ogarnianie tego całego bałaganu.

Drodzy czytelnicy, przepraszam, że nie oceniam, ale nie mam żadnej skali porównawczej, bo to był mój pierwszy raz i gwarantuję wam, że nie ostatni. Spodobało mi się i chcę pójść za ciosem i kolejne konwenty odwiedzać i dać wam z tego lepsze relacje. Ekipo Falkonu! Dobra Robota

Galeria

Oto wszystkie zdjęcia, jakie udało mi się podczas Falkonu zrobić. Przepraszam nieumyślnie sfotografowanych, oraz tych, którym zdjęcie zrobiłem nieco niewyraźne.

Nierozmowni jacyś byli ci cosplayerzy

Kopara mi tu opadła: Klocki lego PZPN z niewidomym trenerem Nawałką

Moje pierwsze zdjęcie u Cosplayerów. Tyszka byłby ze mnie dumny

Tu mamy cosplay Gienka Loski i Kazimiery z Najsłabszego ogniwa (Chyba to oni)

Miała wyjść mi kostka. Prawie mi wyszło.

Takiego Batmana, to bym ogladał

Żałować, że nie jestem złodziejem. Ukradłbym (nawet gdyby, karali za to śmiercią)

Planszówki to przeżytek, Planszówki, to dziecinada… Czyżby?

Za ten prototyp trzymam kciuki najmocniej.

Nigdy nie zrozumiem fanów filmu Star Wars, ale przebrania mieli profesjonalne.

Gdybym mógł oddać 2 głosy…

Trochę Cosplayu

Moje Marzonka: Joker, Harley Quinn i moje zdjęcie z nimi.

Z nimi, to chyba rozmawiałem najdłużej. Zaskoczyć pytaniami Red Chaos Cosplay, to tylko ja potrafię.

 

Detrminacja niektórych Cosplayerów była godna podziwu.

Takie tam, przy toalecie 🙂

O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły