timerPrzewidywany czas czytania to 3 minuty.

Polskie seriale przebyły długą drogę, by znaleźć się w miejscu, w którym są teraz. Na pewno nie było łatwo. Oto krótka historia, jak od Klanu zaczęliśmy produkować dobre, polskie pozycje.

Ciężkie początki

Przez wiele lat wśród polskich seriali mogliśmy znaleźć tylko taśmowce o absurdalnej liczbie odcinków, emitowane na Polsacie czy TVN.

Nie ma osoby, która nie znałaby M jak Miłość, Na Wspólnej czy Klanu. Nie można nazwać tych produkcji dobrymi, mimo grona fanów, zwłaszcza w starszym wieku. Wiadomo, znajdą się też pozycje lepsze, bądź takie, które mimo niskiego poziomu zdobyły serce wielu widzów. Jednak jest ich zaledwie garstka.

Świat paradokumentów

Kolejną, osobną kategorią seriali, które zajmują miejsce w repertuarze polskich stacji telewizyjnych są paradokumenty. Szkoła, Ukryta Prawda, Trudne Sprawy – kto z nas nie obejrzał chociaż jednego odcinka tych produkcji? Różnica pomiędzy nimi a wielosezonowcami jest zasadnicza. Mało jest osób, które biorą te pierwsze na poważnie.

Te drugie natomiast ogląda od lat spore grono osób – i absolutnie nie chcę tu bojkotować nikogo, kto włącza zamiast Netflixa Na wspólnej. Postawmy jednak sprawę jasno. To nie są dobre seriale, a znajdziemy dużo lepsze pozycje nagrane w naszym kraju.

Alternatywy dla polskich „telenoweli”

Od paru lat możemy obserwować pozytywną zmianę. Pojawia się coraz więcej lepszych pozycji, dostępnych na Netflixie, HBO, czy TVN-ie. Jednym z najstarszych pozytywnie ocenianych seriali jest Wataha. Produkcja dostępna jest na wielu platformach – choć zadebiutowała na HBO, to obejrzymy ją też na rodzimym Playerze czy Ipli, a także na Polsacie.

Później pojawił się pierwszy polski Netflix Original, 1983, który mimo mieszanych recenzji był krokiem milowym w stronę lepszej polskiej sceny serialowej. Na TVN zadebiutowała także Chyłka. Oprócz wiadomych aspektów – lepszej gry aktorskiej, dopracowanej fabuły, zdjęć i soundtracku, od telewizyjnych seriali różni je jeszcze jedna rzecz. Ilość odcinków tych produkcji nie jest liczona w setkach, ale zamiast tego włożono w nie wiele pracy. Ten segment wciąż się rozwija – dopiero co na Netflixie pojawiły się Znaki i W głębi lasu.

Wniosek jest prosty – jesteśmy na dobrej drodze ku lepszym polskim serialom. Chcąc obejrzeć produkcje osadzoną w naszym kraju, nie musimy szukać daleko, a liczba pozycji z miesiąca na miesiąc powiększa się. Jeśli szukacie czegoś dla siebie, koniecznie obejrzyjcie wyżej wymienione.

O redaktorze

Interesowałam się pisaniem od kiedy pamiętam, choć przez pasję do fizyki i ekologii studiuję Energetykę. Oprócz tego fascynuję się też kawą specialty oraz podróżowaniem autostopem w oryginalne miejsca.

Wszystkie artykuły