timer
Przewidywany czas czytania to 2 minuty.

Splendor, czyli wielokrotnie nagradzana i nominowana do wielkich nagród gra familijna, która dla mnie jest grą ekonomiczną, dla innych grą logiczną. Ogólnie ten tytuł możemy znaleźć w kategoriach gry familijnej. Proste zasady, rozgrywka zmuszająca do myślenia i planowania i to coś. To jest jedna z tych gier, gdzie może początki nie są zbyt zachwycające, tak kiedy ten silniczek się rozkręci… no dobra, na recenzję przyjdzie czas. Splendor niczym kultowe produkcje filmowe i telewizyjne postanowił powrócić. Tym razem motywem popularnej gry, jest jeszcze bardziej popularny MARVEL. Rekrutujmy bohaterów i powalczmy o Rękawicę Thanosa w grze „Splendor Marvel

Splendor: Marvel - GameBy.pl

Splendor Marvel — Skrót zasad

By przygotować grę, trzeba z potasowanych kart zrobić pole gry, czyli z każdego stosu wyłożyć po cztery karty. Oprócz kart bohaterów trzeba też przygotować żetony kryształów, żetony T.A.R.C.Z.Y. (Jokery) I nowość: żetony czasu. Rozkładający grę musi też wylosować lokacje i przygotować rękawicę Thanosa. Rynek mamy zrobiony, czas zacząć grę.

Losowo wybrany pierwszy uczestnik może wykonać jedną z 4 akcji. Może wziąć 3 żetony o RÓŻNYCH barwach, 2 żetony JEDNEGO koloru, o ile stos ma więcej niż 4 sztuki kryształów. Tak jak w klasycznym Splendorze, uczestnik ma prawo zarezerwować sobie kartę, wziąć ją i pobrać żeton T.A.R.C.Z.Y., który potrafi zastąpić w rekrutacji bohatera dowolny żeton. Chyba najlepsza zabawa jest we wcześniej wspomnianej rekrutacji bohaterów. Uwaga! Jeżeli macie odpowiednią ilość żetonów, by zakupić kartę podczas swojej kolejki, po prostu ją opłacacie, bierzecie i uzupełniacie miejsce po zrekrutowaniu kolejną kartą. Każda zdobyta karta pozwala kolejne karty kupić taniej o jedną jednostkę koloru, którą reprezentuje. Proste! Kupiliście bohatera czerwonego typu, kolejną kartę możecie kupić o jeden czerwony żeton mniej.

Powtórzę: w ciągu swojej akcji możecie ALBO pobrać 3 żetony różnych barw, ALBO 2 żetony jednego koloru (Stos >/= 4 sztuki), ALBO zarezerwować jedną z kart i pobrać jokera, ALBO zrekrutować bohatera opłacając jego cenę i cieszyć się drobnym bonusem, jaką ona daję. Przy droższych kartach możecie cieszyć się dodatkowo punktami i innymi symbolami.

Jest ciekawiej, jest trudniej

Celem gry „Splendor MARVEL” jest zdobycie rękawicy Thanosa, lecz wymagania, jakie ten kafelek ma, do najprostszych nie należą. Po pierwsze 16 punktów (Splendor wymagał 15). Punkty możecie zdobyć: rekrutując bohaterów, zdobywając lokację, o ile ilość kart wymaganych kolorów spełnia wymagania i tu kolejna nowość, którą lubię. Na części z kart bohaterów znajdują się symbole Avengers. Jeżeli wasze karty mają co najmniej niż 3 symbole „A”, wtedy możecie pobrać żeton gwarantujący 3 punkty. Gwarantujący? Cały wist w tym, ze łatwo ten kafelek zdobyć, ale jeszcze łatwiej go stracić. Wystarczy, że jeden z rywali pokona cię w ilości tych symboli i twój kafelek, twoje 3 punkty są jego.

 

Kolejnym wymogiem jest żeton czasu. Karty poziomu trzeciego, czyli te najbardziej wartościowe i najdroższe do kupna mają symbol żetonu czasu. Proste, wystarczy kupić jedną z takich kart, by zielony żeton był twój. Nieważne jak dalej potoczy się gra, jesteś właścicielem żetonu czasu. Jego nie da się stracić i jest jednym z gwarantów twojego zwycięstwa. Kolejnym wymogiem jest co najmniej jedna karta bonusu każdego z kolorów. Tu jest złośliwość, bo jeżeli byłbyś w sytuacji, gdzie masz 17 punktów, zielony żeton i 4 barwy bonusów, nie możesz nazwać się zwycięzcą. Kto spełni wszystkie wymogi, powoli kończy grę i może nazwać się zwycięzcą, o ile ktoś w ostatniej kolejce nie przebije jego wyniku.

Splendor MARVEL – Ocena

Zajmę się wyglądem i pozwólcie, że najpierw pochwalę za jakość. Cieszy mnie wypraska, która jest porządna i wszystko ma tu swoje miejsce. Na jakość materiałów też nie mogę narzekać, mamy mocniejsze żetony i całkiem udane karty. Mogą one być lepsze, wystarczy je pokoszulkować. Neutralnym aspektem według mnie jest szata graficzna. Wiem! Jak robisz coś z półki komiksowej, to pochwal się komiksowymi grafikami. Ok, kreską komiksową się graficy pochwalili, ale u testujących budziła ona rozmaite opinie. Byli i zachwyceni i ci trochę mniej. Jeżeli mogę się przyczepić do czegoś, to przyczepię się do zbyt małej ikonografii, która powoduje u osób z lekkimi wadami wzroku, kłopoty z czytelnością kart. Niektórzy musieli się nachylać, by przeczytać.

 

Rozgrywkę mógłbym porównać do telewizyjnych comebacków. Obiecano nam powrót legendy w odświeżonym wyglądzie, no i w zasadach troszkę namieszano, by nie zanudzić klasyką. Tak jak w telewizjach comebacki są udane, choć mieszanie w regułach nie zawsze wychodzi na dobre, tak Splendor dał sobie z tym radę. Odnowić legendę, to jedno, ale ją odświeżyć na miarę nowoczesności, to trudniejsza para kaloszy. Najpierw moje zachwyty.

Niby klasyk, a coś nowego.

Ta gra daje mi wszystko to, za co kocham Splendor, czyli zabawę w kolekcjonowanie żetonów, które mogę sobie potrzymać, a jak przyjdzie odpowiedni moment, to zainwestować je dla dobrej karty. Tak jak pisałem Splendor Marvel, to ekonomiczna gra familijna. Tu trzeba być spostrzegawczym, by dobrą okazję znaleźć. Tu trzeba też pogłówkować, by z tych najlepszych okazji skorzystać, oraz też być złośliwym, by rywalom dobre karty odebrać z „Rynku”. Kolejną z zalet tej gry jest budowanie silniczka, które buduje emocje. Im dłużej grasz, tym masz więcej bonusów i coraz ciekawszą sytuację do wykorzystania.

Pomówmy o tym, czy nowości zepsuły grę, czy ją naprawiły. Pierwsza z nich: żeton Avengersów. Oj, poprawiło ten tytuł. Niby tytuł opierał się na zasadzie „Każdy sobie rzepkę…”, a złośliwi możemy być tylko w rynku, tak teraz walka o żeton dodała do negatywnej interakcji i bycia wrednym. Ten symbol po stole wędruje i wędruje, a walka o niego jest zacięta. Głównie w sytuacjach, gdy właściciel tego kafelka jest bliski zwycięstwa.

 

Żeby nie było, że tylko zachwalam…

Żeton czasu i nowe warunki zwycięstwa. Tu mam mieszane uczucia. Mam wrażenie, że te nowe wymogi i ograniczenia poszły w kierunku klimatu, aniżeli strategii. Grając w Splendor, miałeś pełną swobodę, gdyż liczyły się tylko punkty, a jak je zdobędziesz, to jest to tylko twoja inwencja twórcza. Ta edycja nieco to zadanie utrudniła i chcę, byś pokazał, czy zasługujesz na miano Thanosa rozgrywki. Warunki są trudniejsze, bo nie dość, że musisz zdobyć 16 punktów, to w ciągu swojej rozgrywki musisz skompletować niczym w „Super Farmer” karty każdego koloru i chociaż jedna z nich musi być tego najtrudniejszego 3 poziomu. Jakoś zielony żeton czasu trzeba zdobyć. Są tacy, którym te odświeżone wymogi pasują i się podobają. Są też i tacy, którym obostrzenia i ograniczenia nie pasują, bo wolą większą swobodę. Ja tam wolę być w tej zadowolonej grupie.

Jako neutral u mnie pójdzie klimat. Mamy grę w uniwersum marvela, z bohaterami komiksów. Szczerze powiem, że nie spodziewałem się tego, że tam jest tyle postaci. Cosplayerzy mogliby korzystać z tych talii dla planowania swoich kolejnych wcieleń. Niby jest tam Marvel, ale podczas gry tego Marvela nie czuję. Raczej to uniwersum traktuję jako tło.

Ponarzekać? Chyba już wcześniej ponarzekałem nieco na ograniczenia w warunkach zwycięstwa i kontrowersyjną czytelnością kart. Chyba wystarczy.

Na koniec

Splendor Marvel, to udana wielki powrót znanej gry planszowej. Fani Splendoru dostają wszystko, za co można pokochać ten tytuł. Dostaną nawet więcej i ciesze się, że te zmiany nie są rewolucją a po prostu udanym odświeżeniem rozgrywki. Bardzo dobre, bardzo ładne i jeżeli macie wśród swoich kumpli fanów Marvela, to poradźcie im, lub lepiej… kupcie ten tytuł. Na 90% mu się spodoba. 🙂

Życzymy Miłego Grania!
[wp-review]
O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły