timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Wystarczyło 52 kart w 4 kolorach, by zrobić z nich pełną gamę pasjansów i gier. Klasyczna talia kart przyniosła nam takie gry jak Poker, wojna, kierki, oszust, czy moje ulubione KUKU na bicia. Są tacy, którzy potrafią wróżyć z kart, a są też i tacy co z kartami robią różne wspaniałe iluzje bądź budowle. Piszę wam o tym, bo w tym roku Fabryka kart „Trefl” w Krakowie świętuje swoje 70 urodziny. Czas przybliżyć ich historię.

Dawno, Dawno Temu

Trzymając w ręku wachlarzyk kart, mało kto zastanawia się nad ich wyglądem i pochodzeniem, a kryje się tu tak wiele intrygujących opowieści, które pięknie mogłyby urozmaicić lekcje o dawnej Europie. Na przykład niewiele osób wie, że karty były niegdyś najpopularniejszą rozrywką w Polsce. Namiętnie grywał w nie Zygmunt I Stary, a szczerze nie znosił Stanisław August Poniatowski. Rozgrzewały emocje w klasztorze i na uniwersytecie, na królewskim dworze i w karczmie. Na nic były kościelne zakazy i potępiające kazania – niegdyś grała w nie cała Polska!

Kartownicy, czyli wytwórcy kart, najpierw pojawili się w Krakowie. To właśnie z dawnej stolicy pochodzą najstarsze znane polskie karty, datowane na 1499 rok.

Ciekawostką jest, że początkowo polska talia wzorowana była na niemieckiej, a ta wyglądała zupełnie inaczej niż dzisiejsze, klasyczne karty. Przede wszystkim było ich tylko 32 lub 36, a zamiast damy i waleta, miały wyżnika i niżnika czyli rycerza i giermka. Zamiast pucharów, maczug, mieczy i róż znanych z pierwszych europejskich talii włosko-hiszpańskich, występowały na nich dąb – Eiche, liść – Blatt, serce – Herzen i dzwonki – Schellen. Ten model przetrwał do dziś – gra się nim w skata (Śląsk, Kaszuby i Niemcy).

Karty były w Polsce szalenie popularne. Grali wszyscy – król i jego dworzanie, żacy, mieszczanie, duchowieństwo i chłopi. O kartach mówiło się wtedy, że są „pisane”, co znaczyło malowane, zdobione kolorowym wzorem, nie grało się w nie, lecz „grawało”, a zamiast tasować „kartowało”.

Oprócz Zygmunta Starego, karciane rozrywki cenił też Zygmunt III Waza, Henryk Walezy i Jan III Sobieski. Najwięcej (i z największą szkodą dla kieszeni) grywano za Sasów. W XVIII wieku panowała w Polsce moda na wszystko co francuskie, także karty. Rycerz ustąpił miejsca damie, niżnik zmienił się w waleta, a cała talia mocno przytyła – zamiast 32 kart, liczyła już 52. Żołędzie zmieniły się w trefle, wino w piki, bunie i dzwonki w kara, a serca w kiery.

Czasy się zmieniały, powstawały nowe gry, ulepszano technikę produkcji, a karciana moda trwała pod Wawelem nieprzerwanie.

Początki Fabryki

W 1947 roku powołana została do życia Krakowska Fabryka Kart do Gry, która szybko stała się potentatem produkcji kart w Polsce. Rok później, zarządzeniem ministerialnym, zmieniono jej nazwę na Krakowskie Zakłady Wyrobów Papierowych. Przez większość czasów PRL-u karty do gry na terenie Polski produkowano tylko w Krakowie. Firma ściśle współpracowała z artystami z Akademii Sztuk Pięknych, co dało efekt w postaci oryginalnych, pięknych projektów, często nawiązujących do polskiej tradycji.

Wśród najsłynniejszych talii tamtego początkowego okresu warto wspomnieć przede wszystkim prace Janusza Benedyktowicza (1947 r.) i Jolanty Górskiej (1948/1949 r.). W późniejszych latach pojawiły się treści ściśle nawiązujące do ludowego malarstwa polskiego, np. projekt prof. Franciszka Bunscha (1962-1964 r.), ukazujący regionalne stroje z różnych części kraju.

Także według projektu prof. Franciszka Bunscha w 1963 roku powstała znana i używana do dziś talia do skata. Wzór i historia tych kart sięgają dawnej Polski, gdy zamiast damy i waleta w użyciu były wyżnik i niżnik.

W 1965 roku profesor Akademii Sztuk Pięknych, Leon Urbański, zaprojektował renesansową talię „Coopexim”. To dziś najbardziej poszukiwany przez kolekcjonerów tytuł spośród wszystkich polskich kart. Joker projektu prof. Urbańskiego został włączony w skład jubileuszowej talii wydanej przez International Playing Card Society.

Znalezione obrazy dla zapytania trefl karty

Wśród wybitnych polskich grafików współpracujących z Krakowską Fabryką byli także prof. Jan Szancenbach, autor pełnej wzorów i barw talii „Witrażowej” (1970-1975 r.), Anna Gaber, która stworzyła piękną, renesansową talię „Bridge” (1976 r.) oraz Maria Orłowska-Gabryś, jedna z najsłynniejszych polskich ilustratorek książek, która wyczarowała takie artystyczne perełki jak karty „Starościanka”, „Barok”, „Kasztelańskie” i „Jagiellońskie”.

Nowe rozdanie, nowe wyzwania

W latach 90. zmieniła się sytuacja polityczna Polski. Dla Fabryki był to dynamiczny i pracowity okres, zapadła wtedy decyzja o prywatyzacji. Jesienią 1997 roku powołane zostały Krakowskie Zakłady Wyrobów Papierowych Trefl-Kraków Sp. z o.o. Z ogromnym bagażem doświadczeń firma zaczęła realizować nowe pomysły i inwestycje, otworzyła się na europejski rynek, zwiększyła asortyment produktów o gry dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Powstała w związku z tym nowa linia wydawnicza – Trefl Joker Line. W 2014 roku w Niepołomicach działalność rozpoczęła nowoczesna fabryka kart, znak rozwoju i modernizacji firmy.

Krakowska fabryka ceniona jest za wysoką jakość tworzonych produktów, specjalistyczną wiedzę, a także otwartość i umiejętność korzystania z nowych rozwiązań technologicznych. Mamy nadzieję, że nasze talie i gry zarażają wszystkich pasją grania.

Porozmawiałem z Katarzyną Czerewko, kierownikiem działu marketingu Fabryki Kart Trefl Kraków.

Co takiego jest w klasycznej talii kart, ze pomimo wielkiej popularności gier karcianych, to właściwie nadal wyjmujemy te klasyczne karty i gramy przykładowo w 1000?

Ponieważ wszyscy je znamy od dziecka. Karty z naszej Fabryki od 1947 roku zagościły bodaj w większości polskich domów. Wrażenie robią liczby – wyprodukowaliśmy dotychczas (ostrożnie licząc) miliard talii! Karty do gry to rozrywka popularna od pokoleń. A do tego daje wiele możliwości, przecież jedna talia to dziesiątki pomysłów na zabawę dla ludzi w różnym wieku. Można grać z babcią w tysiąca, z dziećmi w wojnę czy remika, ze znajomymi w brydża lub pokera.

Dlaczego i jak doszło do stworzenia Trefl Joker line?

Trefl Joker Line jest marką gier Fabryki Kart Trefl-Kraków. Stawiamy w głównej mierze na gry karciane. Nasza firma specjalizuje się w kartach – produkuje je od 70 lat. Zatem gry, w których esencją rozgrywki są karty stały się naszym naturalnym wyborem. Mówiąc trochę banalnie – wydajemy te gry, w które nam się fajnie gra, które sprawiają nam frajdę. Dzięki temu wierzymy, że spodobają się też innym. To najczęściej gry imprezowe oraz te na pograniczu gier rodzinnych i zaawansowanych, fillery, które sprawdzą się w różnych sytuacjach. Ale są też typowe gry dla dzieci (i będzie ich w naszej ofercie coraz więcej).

Z której gry karcianej jesteście najbardziej dumni i dlaczego?

Najpierw z polskiej edycji „Boss Monstera”. Wydanie tej gry było dość odważnym dla nas krokiem. Nietypowa gra, która niekoniecznie pasowała do reszty naszej oferty. Pierwszy nakład rozszedł się „na pniu”. Gracze niecierpliwie czekają na dodatki. Gra dostała dwa lata pod rząd nagrodę Pixel Award. To szalony tytuł, który przewrotnie podchodzi do tematu starych gier wideo, garściami czerpie z popkultury i jest znakomicie narysowany. Całości smaku dodało świetne polskie tłumaczenie, które jest zasługą Marka Mydla i Piotrka Stankiewicza.
Powodem do dumy są też piękne polskie projekty, które właśnie wychodzą na światło dzienne: „Big Fat Burger” i „Rzutem do mety” – gry, które projektowaliśmy od zera, a które naprawdę cieszą oko. Cieszymy się z „Kryptosa” – jego nowe, odświeżone wydanie wyszło po prostu fajnie. „Kieszonkowy Bystrzak” to natomiast nasz hit sprzedażowy, bestseller – zatem też jest się czym chwalić.

Ostatnio „szalejecie” z oryginalnymi taliami kart typu Grafitti. Czy w tej kwestii nadal nas będziecie zaskakiwać?

Najważniejsze są dla nas – i zawsze były – klasyczne talie brydżowe i pokerowe. Seria „Excellent”, w ramach której ukazały się karty „Graffiti”,  jest dla nas zabawą na pograniczu sztuki – limitowane edycje będą się pojawiały w naszej ofercie. Wymagają jednak sporo pracy – naszej i artystów. Dlatego nie stanowią filaru oferty Fabryki Kart. I stąd też właśnie będziemy nimi od czasu do czasu „zaskakiwać”. W tym roku z okazji 70-lecia naszej firmy ogłosiliśmy konkurs dla studentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na nowe spojrzenie na talię brydżową. Powstało kilkadziesiąt fantastycznych projektów, z których kilka będziemy chcieli pokazać graczom. Zatem w 2018 roku należy się spodziewać takiego artystycznego zaskoczenia.

Jakie macie Pany na przyszłość?

Planujemy budować ofertę gier i kart dla małych dzieci. W toku są prace nad 7 tytułami. Pokażemy je na początku 2018 roku jako nową serię. W przyszłym roku planujemy czwarty dodatek do Boss Monstera. Wkrótce premierę będzie miała familijna gra w kości „Rzutem do mety” oraz karciana „Gra o Tort”. W 2018 roku wprowadzimy 16-18 nowych tytułów.

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły