timerPrzewidywany czas czytania to 3 minuty.

Ano tak, czytam. I czytałem zanim stało się to modne i zanim cudowne Kinowe Uniwersa zaczynające się na litery D i M zdążyły w ogóle ruszyć kadry wybranych komiksów tworząc swoje superbohaterskie blockbustery. Moja przygoda z komiksami nie zaczęła się jednak na poważnie w czasach przesławnego wydawnictwa TM-Semic. Byłem wtedy – co tu dużo mówić – za mały.

Szczęśliwie w Polsce od kilku ładnych lat pojawiały się ciekawe pozycje, od których można zacząć przygodę z komiksem w ogóle i od których ja zacząłem swoją. Polecane przeze mnie tytuły są zwykle skończonymi albumami lub zamkniętą historią składającą się na kilka zeszytów. Są też (a może przede wszystkim) dowodem na to, że komiks może być poważny, ciekawy, a przede wszystkim – nie dla dzieci.

Batman: Zabójczy Żart (Alan Moore; Brian Bolland)

Komiks uważany jest za jeden z najważniejszych pośród historii o Mrocznym rycerzu,a na pewno mający ogromny wpływ na Człowieka Nietoperza i całą bat-rodzinkę. Mówi się również, że to właśnie przez ten komiks Batgirl stała się Oracle. Czy to prawda czy nie jest to kawał dobrej komiksowej historii pokazującej przede wszystkim, że Joker to nie jakiś tam śmieszek, a Batman to nie maszyna do łapania przestępców.

 

Blacksad (Juan Díaz Canales; Juanjo Guarnido)

Czarny kryminał w komiksowym i nieco artystycznym wydaniu. Jednak niech nie zwiodą was słodkie zwierzątka, to bardzo dorosły komiks, a antropomorfizm jest tutaj świetnym pretekstem do podkreślenia, a nawet wyśmiania pewnych ludzkich cech oraz stereotypów. Artyzm z kolei najlepiej widać w kolejnych zeszytach w których dominują inne barwy. Sam John Blacksad natomiast i jego historie nieraz osadzone są w konkretnych realiach historycznych. I tak łebski detektyw rozwiązuje zagadkę śmierci ukochanej, by w następnym zeszycie zetrzeć się z nazistami a w kolejnym wdać się w romans z sympatyzującą z amerykańskimi komunistami pisarką i wmieszać się w tak zwane Drugie Polowanie na Czarownice.

 

Zabójca (Alexis „Mantz” Nolent; Luc Jacamon)

W mieszkaniu siedzi sobie spokojny nerd w lenonkach z wąsikiem pod nosem i papierosem w ręku. Typ tak zwyczajny, że chciałoby mu się dać dziecko do popilnowania. No może gdyby nie karabin snajperski leżący tuż obok niego. Ale – jak sam twierdzi – tak właśnie trzeba. Zabójca musi być niepozorny, nie może wyróżniać się z tłumu. Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się co siedzi w głowie zabójcy na zlecenie to z tego komiksu dostaniecie naprawdę ciekawe wyobrażenie myśli takiego zawodowca. Przede wszystkim dowiecie się, że to praca, jak każda inna, ale też bardzo ciężka.

Batman: Azyl Arkham (Grant Morrison; Dave McKean)

Komiks będący swoistym prequelem Zabójczego Żartu. Ukazujący historię, jak Bruce Wayne ostatecznie stał się Batmanem. Zadający nie tylko pytania o poczytalność batmana, ale również pytający, gdzie tak naprawdę znajduje się azyl dla szaleńców. Czy jest nim zakład Arkham, czy może jednak miasto Gotham?

Ale co to? Parzysta liczba? Nie ma numeru jeden? To nie ranking? Ano nie. Sami zdecydujcie, który komiks najbardziej przypadł wam do gustu. Sami ułóżcie swój ranking. Ja nie potrafię. Każdy z tych komiksów mocno się na mnie odbił i każdy wpłynął w jakiś sposób. Każdy też, moim nieskromnym zdaniem, ma świetną historię i ciekawe kadry, na których można zawiesić oko na dłużej.

A jak już ułożycie swój ranking, to dajcie znać w komentarzach.

Do napisania!

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

O redaktorze

Szczęśliwy mąż, dumny ojciec i aspirujący pisarz. Za dnia przeprowadza bestialskie eksperymenty na grach, nocą pisze bestseller (tak przynajmniej sobie wmawia). Z wykształcenia filozof, z zamiłowania fantasta, z duszy buntownik. Koneser gier z treścią i klimatem, zarówno tych "bez prądu", jak i takich, co trochę go potrzebują.

Wszystkie artykuły