timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Niecierpliwie czekaliśmy okrągły rok na kolejny sezon serialu o przygodach genialnego detektywa Sherlocka Holmesa oraz jego pomocnika doktora Watsona. Piętnastego stycznia wyemitowano trzeci, ostatni odcinek. Tak, rok nerwowych oczekiwań, by obejrzeć trzy półtoragodzinne odcinki. Usiadłam przed telewizorem z mieszanymi uczuciami, niepewna tego, co zobaczę. W strachu, czy Sherlock pozostanie Sherlockiem. Najpierw pojawił się skrót ostatniego odcinka, wdrażając mnie w sytuację. Potem na ekranie wyświetliła się plansza tytułowa, usłyszałam znajomy motyw dźwiękowy. I wtedy poczułam, że nie muszę się obawiać.

Sherlock 4

Na wypadek, gdyby ktoś jeszcze nie słyszał o serialu lub jego głównym bohaterze, został on oparty na charakterze wykreowanym przez Arthura Conana Doyle’a. Chociaż akcja książki toczy się w dziewiętnastym wieku, twórcy zabawili się konwencją, przenosząc ją do współczesnego Londynu. Mogłoby się to wydawać ryzykownym posunięciem: przecież zagadkę kryminalną o wiele łatwiej rozwiązać ze smartphone’em, to nie może być tak ekscytujące jak w wiktoriańskiej Anglii, gdzie nie mieli (o zgrozo) internetu. Scenarzyści zadbali jednak również o to, by całość była zgrabna i harmonijna, zacierając wrażenie, jakoby główny bohater nie pasował do czasów, w których żyje. Z powodzeniem wykorzystuje zdobycze techniki, by rozwikłać nawet najbardziej skomplikowane sprawy. Tak przynajmniej było przez trzy sezony.

Sherlock 4 - GameBy.pl

Sherlock dla wielu fanów pozostaje na ekranie, nieduży odsetek czytał książkę. Ja zrobiłam to długo przed sięgnięciem po pierwszy odcinek. Zakochałam się w detektywie do tego stopnia, że „Psa Baskerville’ów” przeczytałam dwa razy. Tym większy był mój strach przed obejrzeniem produkcji. Sprawdziła się tu jednak reguła: im więcej twórcy dosypują do ekranizacji od siebie, tym lepiej. Zachwycona dotychczasowym wyglądem produkcji oraz zaskoczona zakończeniem trzeciego sezonu, trwałam przez rok w napięciu. I wtedy nadszedł dzień premiery a ja doznałam wstrząsu.

Twórcy odeszli parę kroków od dotychczasowej idei. Nie wykorzystywali kolejnych zagadek kryminalnych stworzonych przez Doyle’a. Skupili się bardziej na życiu Sherlocka. Poznajemy tu tajemniczą przeszłość bohatera, mroczną teraźniejszość i zaglądamy w przyszłość. Początkowo miałam wrażenie, że oglądam zupełnie inny serial, jednak patrząc z perspektywy mam wrażenie, że poprzednie sezony właśnie do tego dążyły: do wyprowadzenia detektywa z zamkniętego w sobie geniusza do emocjonalnej, pełnej sprzeczności postaci. Właśnie do tego sprowadzają się trzy najnowsze odcinki serii.

Sherlock 4 - GameBy.pl

Oczywiście Sherlock wciąż zachwyca grą aktorów, tutaj wspinającą się na wyżyny warsztatu ze względu na emocjonalne zabarwienie fabuły. Między bohaterami jest ciągła interakcja, nadająca autentyczności akcji. Zdjęcia zachwycają tak jak w poprzednich sezonach: bliskie ujęcia, krajobrazy, rzuty z perspektywy. Nie są tylko miłe w odbiorze, ale nadają charakteru obrazowi. To samo tyczy się nastrojowej muzyki, zwłaszcza skrzypcowej. Efekty audiowizualne poruszają wrażliwość w najbardziej dramatycznych momentach. Miałam ciarki, a parokrotnie byłam bliska łez. Scenariusz był emocjonalny, ale bez tego wszystkiego nie wywołałby zamierzonego efektu.

Wciąż obecne są także efekty specjalne, towarzyszące myśleniu Sherlocka, dodające oryginalności projektowi. Mimo emocjonalnego wydźwięku obrazu, twórcy nie zapomnieli o humorze i sarkazmie. Chociaż osią historii jest główny bohater, ciągle posługuje się on dedukcją, by rozwiązywać zagadki obecne w nim samym. Sezon czwarty to wszystko, co urzekło w serialu fanów i więcej.

Sherlock 4 - GameBy.pl

Czy czekamy na piąty sezon? Na pewno mamy nadzieję, że taki się pojawi, jednak twórcy nic nie obiecują. Wszystkie wypowiedzi są dwuznaczne, lecz wciąż lepsze to, niż kategoryczne „nie”. Martin Freeman, wcielający się w doktora Watsona, polecił fanom obejrzeć coś innego. Chyba rzeczywiście pozostaje tylko zastosowanie się do polecenia, a jeśli kolejny sezon się pojawi, będziemy mile zaskoczeni.

[wp-review]
O redaktorze

Artystka, spędzająca czas na tworzeniu i szukaniu swojej głowy, czym często doprowadza innych do białej gorączki a jedynym, który ją wtedy rozumie, jest jej pies. Umysł ścisły, skonfliktowany z humanistyczną duszą, z tego powodu często zapomina o minusach w równaniach i sprzątaniu stosów książek ze stolika. Uwielbia zieloną herbatę, zapach starych książek i widok ze swojego okna.

Wszystkie artykuły