timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Czas na mój kolejny wywiadzik z serii „Wilcza gadka”. Cieszy mnie to, że ją lubicie i zasypujecie moją skrzynkę INNE. Tym razem spełnię swoje jedno z marzeń. Porozmawiam z Iloną Felicjańską, która słynie z tytułu Vice Miss Polonia 1993. Jest także autorką takich książek jak „Wszystkie odcienie czerni”, „Znalazłam klucz do szczęścia”, „Jak być niezniszczalną”. Zasługi i sukcesy jedno, ale media przedstawiają ją jako najpopularniejszą alkoholiczkę RP, zapominając przykładowo o założeniu fundacji „Niezapominajka”. Fakt! Ilona Felicjańska na taki wizerunek sobie zapracowała, ale dla mnie jej problem alkoholowy jest historią. Godne podziwu jest to, że popełniła błąd, potrafiła się do niego przyznać przed sobą, oraz znalazła czas, siły i energię, by ten błąd skutecznie naprawić w taki sposób, by do niego nie powrócić. Dla mnie takie osoby są żyjącymi autorytetami. Dlaczego? Ja błędy naprawiam, usprawiedliwiając się „Nie jest tak ze mną źle”, „Inni są gorsi, więc to oni powinni się poprawić, NIE JA”. To jest nieskuteczne, gdyż tego problemu (Stworzonego na własne życzenie) się nie pozbywam, lecz oswajam się z nim i żyje dalej. To jest wygodne, ale też i złe.

Zapraszam do rozmowy


Czy Pamięta Pani swój pierwszy kieliszek? Czym był spowodowany?

Nie pamiętam. Jestem pokoleniem dzieci, które wychowały się przy stolach z butelką alkoholu. Nie było świąt czy spotkań rodzinnych bez niego. Ten alkohol po prostu był wszechobecny. Nie pamiętam, czy było to podczas jednej z imprez, czy z przyjaciółmi na imprezie, ale nie ma to znaczenia. Człowiek koduje się obserwując. Świat obserwowany staje się prawdą i rzeczywistością. Powiela to później w swoim życiu, staje się to normą…

Obiła mi się o uszy, opinia, że skuteczne wyjście z uzależnienia potrzebuje odbicia się od dna. Co było dla Pani takim „dnem”?

Nie jest konieczne odbicie się od dna, aby przestać pić, ale tylko osoba uzależniona wie jak ciężko odstawić alkohol, narkotyki, jedzenie, to co jest naszą zależnością, to co daje nam pozorne poczucie szczęścia. Dlatego ciągle wracamy do uzależnienia, myśląc, że tym razem, będzie naprawdę dobrze… nie jest i nie będzie, jeśli nie nauczymy się naprawdę żyć bez używek, szczęśliwie. Jest to możliwe, sprawdziłam to na sobie. Ja upadłam, bardzo mocno. Może jest tak, że im niżej upadniemy, tym mocniej możemy się odbić? Nie chcę jednak generalizować, każdy ma swoją indywidualną drogę.

Jak wyglądał Pani przebieg wyjścia z alkoholizmu?

Klasyczna państwowa terapia grupowa, uważam ją za jedną z lepszych rzeczy, jaka mnie spotkała. Grupa daje siłę. Państwowa terapia jest za darmo, a terapia jest dobra wtedy, kiedy chcemy przestać. Ja chciałam bardzo. Jednocześnie, równolegle terapia indywidualna z cudowną Alicją Szowa. Później dalszy rozwój, bo terapia to początek, tam dostajemy narzędzia jak przestać pić. Aby naprawdę trzeźwieć, trzeba szukać powodów picia i zmieniać je. Ja zmieniam się od 6 lat. Nie mam obecnie poczucia bycia uzależnioną, zmieniłam całkowicie jakość swojego życia. Nie piję nie dlatego, że się boje, że mi nie wolno. Nie piję, bo nie chce zatruwać swojego organizmu, szanuję siebie, innych i wszystko dookoła. Życie jest cudowne!

Co Pani straciła przez alkohol?

Nic. Teraz wiem, że w efekcie tylko zyskałam. Zyskałam siebie, prawdziwą. Zyskałam świadomość, czym naprawdę jest życie. Wykonałam mozolną i niełatwą prace, ale dzisiaj, patrząc na przeszłość, nie zmieniłabym nic, dlatego też niczego nie żałuję…

Wyszła Pani z alkoholizmu, spotyka się Pani z ludźmi, pisze książki, odnosi Pani wiele sukcesów, lecz zamiast się z nich cieszyć, stygmatyzuje się Pani słowami „Jestem alkoholiczką i zostanę nią do końca życia”. Dlaczego?

Już tego nie robię. Wszystko jest procesem. Wszystko jest prawdą, w którą uwierzymy. Kiedyś w to uwierzyłam i myślę, że wtedy było to ważne i potrzebne, ale najważniejsze w życiu, o czym nikt nam nie mówi, jest szukanie własnej prawdy, szukanie tego, kim jestem i po co. Najważniejszym zadaniem każdego jest stworzenie siebie na nowo. Nie, nie jestem uzależniona i nie będę nią do końca życia, byłam i wyszłam z uzależnienia. Nie piję, bo nie chcę. Tak jak nie jem mięsa z szacunku do swojego ciała, bo to antybiotyki, hormony i cierpienie zwierząt. Alkohol jest trucizną, gdyby chciano obecnie wprowadzić go do sprzedaży, nie dopuszczono by go, nie przeszedłby testów…

Czy nie boi się Pani powrotu do nałogu?

Nie boję. Moje życie nareszcie jest pełne szczęścia i miłości, bez alkoholu. Pamiętam, jakie było z nim. Po co mam do niego wracać?

Organizacje, fundacje i nasi rządzący od lat walczą z plagą alkoholizmu i niestety to jest walka z wiatrakami. W czym tkwi problem? Co Pani zdaniem trzeba zrobić, by Polacy nie nadużywali alkoholu?

Organizacjom nie zależy na walce z plagą alkoholizmu, czerpią korzyści z tego nadal. Co robić? Dawać realne i dotykalne przykłady wartości życia bez alkoholu, robię to. Szukam innych, którzy chcieliby mi w tym pomóc.


Pani Ilonie Felicjańskiej dziękuje za ciekawą rozmowę i przepraszam za dość osobiste pytania. Nie jestem wykształconym dziennikarzem, a tylko blogerem, któremu pozwolono tutaj na swobodę w pisaniu. Zwykle jak robię wywiad, to pilnuję się 2 własnych zasad 1. Nie dociskam rozmówcy do ściany i 2. Nie zadaję tych pytań, na które sam nie chciałbym odpowiadać (tutaj niestety popłynąłem i jest mi za to wstyd). Jeszcze raz składam w ręce Pani Ilony serdeczne podziękowania i przeprosiny, a Was wszystkich zapraszam do wycieczki po naszym portalu. Dajemy z siebie wszystko, by było tu ciekawie 🙂

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!

Zdjęcie wyróżniające pochodzi ze strony Plejada.pl

O redaktorze

Miłośnik gier planszowych, który czasami zmienia się w animatora, czasami w recenzenta, a od niedawna pokazuje swoje Jokerowe oblicze.

Wszystkie artykuły