timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

King po raz pierwszy wziął się za pisanie kryminału i trzeba mu przyznać: poszło całkiem nieźle, ale…

Ogólnie rzecz biorąc: sam zamysł historii nie był zły. Brady Hartsfield znany również jako Pan Mercedes, zakochał się w mordowaniu tuż po tym, jak rozjechał kolejkę kilkudziesięciu osób czekających przed zakładem pracy. W jego umyśle powstał kolejny genialny pomysł, który miał być kwintesencją jego szaleństwa, jednak na drodze stanął mu emerytowany policjant – Bill Hodges, który zaczął działać na własną rękę, aby tylko powstrzymać szaleńca przed kolejnym mordem niewinnych.

Pan Mercedes

Wojując już parę lat z powieściami Stephena, muszę przyznać, że byłam mile zaskoczona. Niezwykle szybki rozwój wydarzeń nie tracił tempa, a nawet nabierał go z każdą stroną. Między Billem, a Panem Mercedesem w pewnej chwili wytworzyła się zaskakująca walka charakterów, która dodała jeszcze smaku i podkręciła całą opowieść, trzymając czytelnika w napięciu. Dodatkowo, jest to kolejna książka, w której poznajemy dzieciństwo mordercy. Przesycone patologią i brutalnością, skrywa tajemnicę tak mroczną jak umysł Brady’ego.

Niestety, King nie byłby sobą, gdyby w pewnym momencie po prostu nie przesadził ze swoją wyobraźnią. Historię, która zapowiadała się naprawdę obiecująco Stephen zmiażdżył tuż przed samym końcem. W skrócie: przekoloryzował. Walkę szaleńca ze sprawiedliwością zmienił w opowieść o trójce przyjaciół, walczącej ze złem i wspólnie pokonującej swoje własne demony. Niby fajnie, ale jednak nie do końca. Zepsuło to całe napięcie, a nawet stało się na tyle irytujące, że na jakiś czas musiałam odłożyć tą powieść.

Dużo razy powracając myślami do tej książki zastanawiałam się co popchnęło go do takiego zabiegu. Zdawać by się mogło, że autor dał się ponieść myśląc sobie: „Tak, jeszcze to i jeszcze to, i jeszcze więcej”, ale więcej nie zawsze znaczy lepiej Panie King.

Mimo genialnej treści całej książki było to tak dużym i znaczącym błędem, że ostatnie rozdziały musiałam sobie wręcz wmuszać, aby przebrnąć do końca, przez co naprawdę się zawiodłam, a mój entuzjazm zniknął w jednej sekundzie.

Pomijając to, Pan Mercedes jest dobrą książką i z pewnością spodoba się niejednej osobie. Jednak w tym przypadku można powiedzieć „tylko dobrą”, ponieważ fabuła miała o wiele większy potencjał. Niestety autor go nie wykorzystał i pozwolił, aby z mrocznej i zaskakującej historii został tylko cień tego czym była na rzecz trójki przyjaciół trzymającej się za rączki i wspierającej się emocjonalnie.

[wp-review]
O redaktorze

Miłośniczka kawy, dobrych filmów, książek i komiksów. Wie, że pewnego dnia zostanie pisarką, ale jeszcze nie wie którego. W wolnych chwilach realizuje swoje marzenia w Simsach.

Wszystkie artykuły