timerPrzewidywany czas czytania to 5 minut.

Zack Snyder to postać znana w świecie filmowym, szczególnie po niedawnych kontrowersjach związanym z filmem Liga Sprawiedliwości. Jego nazwisko z pewnością budzi reakcje zarówno wśród pasjonatów kina, jak i krytyków. Osobiście kojarzyłam Zacka głównie z tym filmem, więc pozytywnie zaskoczyło mnie odkrycie, że był reżyserem produkcji tak różnorodnych, jak Watchmen: Strażnicy czy Legendy Sowiego Królestwa: Strażnicy Ga’Hoole. Jego filmy z uniwersum DC wyeksponowały charakterystyczny styl Snydera i specyficzne zabiegi artystyczne. Nie brakuje jednak osób, które go doceniają, podczas gdy inni dystansują się od jego podejścia.

Przez ostatnie sześć lat Snyder był silnie związany z kinem superbohaterskim, a jego twórczość wywołuje skrajnie zróżnicowane opinie.Teraz po skończeniu swojej przygody z DCU, Snyder podjął się tworzenia własnej sagi filmów science fiction. Jak mu poszło?

Zapewne wielu odbiorców uznaje nadchodzący film „Rebel Moon” za wielki powrót Zacka Snydera na ekrany. Niestety, osobiście nie podzielam tego entuzjazmu. Projekt ten wydaje się być długo przemyślany i zaplanowany przez reżysera. Jednakże po obejrzeniu części pierwszej nie mam jeszcze pozytywnego nastawienia do nadchodzącej, już kwietniowej, części drugiej.

O czym jest Rebel Moon część 1: Dziecko ognia

Po awaryjnym lądowaniu w odległym zakątku wszechświata Kora (Sofia Boutella), nieznajoma o tajemniczej przeszłości, zaczyna nowe życie w osadzie pokojowo nastawionych rolników. Jednak wkrótce staje się ona ich jedyną szansą na przetrwanie, gdy despotyczny Regent Balisarius (Fra Fee) i jego okrutny wysłannik Admirał Noble (Ed Skrein) odkrywają, że rolnicy nieświadomie sprzedali swoje plony Bloodaxe’om — przywódcom zaciekłej grupy buntowników ściganych przez Macierz.

Pragnąc znaleźć grupę wojowników gotowych zaryzykować swoje życie w obronie mieszkańców Veldt, Kora i Gunnar (Michiel Huisman), rolnik o miękkim sercu nieobeznany z realiami wojny, wyruszają w poszukiwaniu Bloodaxe’ów. Po drodze zbierają niewielką drużynę wojowników poszukujących odkupienia. W skład wchodzą Kai (Charlie Hunnam), pilot i najemnik; generał Titus (Djimon Hounsou), legendarny przywódca; Nemesis (Doona Bae), mistrzyni szermierki; Tarak (Staz Nair), jeniec o królewskiej przeszłości oraz Milius (E. Duffy), bojownik ruchu oporu. […] Członkowie nowopowstałej grupy buntowników muszą nawzajem sobie zaufać, by móc stanąć do walki ramię w ramię, nim armie Macierzy raz na zawsze zetrą ich z powierzchni ziemi. (Netflix)

Już z samego opisu dystrybutora zostajemy zaatakowani ilością informacji. Uważam, że, jak już wcześniej wspomniałam, ten film to rodzaj passion project reżysera. To pewnie skłoniło go do udzielenia nam możliwie jak najwięcej szczegółów i informacji już na samym początku. Niestety, nie wyszło to na jego korzyść. Ale o wadach potem.

Co się udało

Trzeba uczciwie przyznać, że film ten jest wyraźnie zrealizowany z imponującym budżetem. Jestem pełna podziwu dla staranności, jaką poświęcono na szczegóły w charakteryzacji i scenografii. Każda postać emanuje wyjątkowością, a zastosowanie licznych efektów praktycznych dodaje produkcji autentyczności. Również miejsca, do których udają się nasi bohaterowie, są niezwykle wyjątkowe i wyróżniające się od siebie nawzajem.

Kolejnym aspektem, który moim zdaniem został doskonale zrealizowany, to ścieżka dźwiękowa. Muzyka doskonale współgra z wydarzeniami na ekranie. Mimo kilku momentów pompatycznych uważam, że idealnie oddaje atmosferę i zgodna jest z wizją reżysera.

Co się nie udało w Rebel Moon

Dużo…

Dystorsja rybiego oka

Pierwszym, co rzuca się w oczy, to niekiedy nieprawidłowe zastosowanie tego efektu. W szczególności w pierwszym akcie, rozmycie obejmuje nie tylko brzegi ekranu, ale także środek oraz postacie, które biorą udział w dialogach. Trudno mi jednoznacznie określić, czy było to celowe działanie, ale jeśli tak, to niejasne jest, jaki był tego cel.

Fabuła

Sama fabuła przypomina bardziej fabułę gry komputerowej, gdzie Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę (Baldur’s Gate). Proces schematycznego poznawania nowych bohaterów i ich rekrutowania, w prawie identyczny sposób, sprawia, że drugi akt filmu staje się po prostu monotonny.
Pomimo dwugodzinnej długości filmu (chociaż krążą plotki o planowanej wersji reżyserskiej), widzowie nie mają wystarczająco dużo czasu, by zżyć się  z 8 bohaterami. To niestety skutkuje tym, że nie jesteśmy tak zaangażowani emocjonalnie w postaci, jak być może powinniśmy być. Kiedy pojawia się scena smutku dotycząca jednego z bohaterów, brakuje nam pełnej relacji, by współdzielić emocje z postaciami filmowymi.

Przedstawienie świata

EKSPOZYCJA. W swoim podejściu do tworzenia świata filmowego Zack Snyder postanowił nie iść w ślady wielkich uniwersów filmowych (jak Gwiezdne Wojny, Marvel). Chciał nam zaoferować ogromny i intrygujący świat w zaledwie dwóch godzinach, podczas gdy innym zajęłoby to co najmniej dwie lub trzy produkcje. Niestety, ta decyzja zmusiła reżysera do zarysowania historii postaci i świata za pomocą bezpośrednich dialogów. Brakuje tutaj przestrzeni dla widza, aby samodzielnie wyciągnąć wnioski. Zack, niestety, nie pozostawił nam miejsca na snucie teorii czy rozważań. Bezpośrednio poprzez postacie objaśnia nam, o co chodzi w tym świecie i dlaczego wygląda on tak, a nie inaczej.
Jest jedna taka scena (bez wchodzenia w spoilery), że rzeczywiście nie wiadomo dlaczego pewna decyzja została podjęta. Przypomina mi to bardziej Nie wiadomo dlaczego Palpatine powrócił, a niżeli uwarunkowany i przemyślany zabieg. Mam nadzieję, że się jednak mylę i kolejne części dadzą nam zaskakującą odpowiedź.

Styl?

Wyrazisty jest tutaj również styl Zacka, czyli duża ilość slow motion, ale czy to wada, sądzę, że zależy od widza.

Kobiety jako silne i niezależne bohaterki a Hollywood

W filmie pojawia się również powszechny problem związany z kreacją silnych i niezależnych bohaterek w produkcjach Hollywood.

Widoczne są wyraźne trudności w stworzeniu takich postaci. Mam jednak wrażenie, że twórcy nie do końca zdają sobie sprawę, że kobiety nie chcą widzieć kolejnej niezniszczalnej kobiety. Takiej, która sama potrafi zniszczyć armię przeciwników oraz nie potrzebuje mężczyzny, bo jest taka silna i niezależna… Taka właśnie jest główna bohaterka — Kora. Oglądając Rebel Moon, miałam wrażenie, że Sofia Boutella powtarza swoją rolę z Kingsmanów. Jej historię życiową (przedstawioną w formie krótkiego montażu i głosu z offu) próbuje się przedstawić tak, abyśmy nagle ją polubili i kibicowali jej na każdym kroku. Niestety, to nie do końca udaje się osiągnąć. Nie twierdzę, że nie da się polubić Kory, a raczej ciężko rozwinąć jakiekolwiek uczucia do tej postaci.

Kiedy kolejna część Rebel Moon ?

Rebel Moon część druga Zadająca Rany jest zaplanowana na kwiecień tego roku, a teaser można już zobaczyć na serwisie youtube:

Podsumowanie

Uważam, że seria Rebel Moon niesie ze sobą ogromny potencjał. Zack Snyder mógłby znacznie lepiej wykorzystać tę koncepcję, gdyby zdecydował się od razu na stworzenie serialu. Zamiast tego wypuszcza film, by następnie prezentować wersję reżyserską. Wydaje się, że reżyser posiada wyraźną wizję i pełen jest kreatywnych pomysłów. Niestety, próbuje przyspieszyć ten proces na tyle, że nie daje nam szansy na pełne zanurzenie się w świecie i związywanie się emocjonalne z bohaterami. Mimo licznych problemów i sceptycznego nastawienia naprawdę chciałbym, aby kolejne odsłony były coraz lepsze. Jednakże, czy ta nadzieja się spełni, przekonamy się dopiero w kwietniu.

 

 

O redaktorze

Studentka Filologii Angielskiej. Miłośniczka mitologii nordyckiej oraz słowiańskiej. Lubi szeroko pojętą popkulturę, a w wolnych chwilach słucha videoesejów, głównie o tematyce filmowej i serialowej.

Wszystkie artykuły