Przewidywany czas czytania to 4 minuty.
Przy wrześniowo-październikowym wysypie komedii i animacji, tym razem przyszła pora na film nieco poważniejszy. Bazuje on bowiem na prawdziwych zdarzeniach sprzed siedmiu lat, a dokładniej zamachach terrorystycznych w Oslo i na wyspie Utøya.
Przy okazji jest to jeden z niewielu filmów akcji, który szczerze mi się podobał, a gustuję raczej w innych gatunkach. 22 Lipca opowiada także o procesie terrorysty i skutkach zamachu, przez które życie wielu ludzi zmieniło się nie do poznania.
Cisza przed burzą – 22 lipca
Akcja filmu rozpoczyna się dosyć niewinnie, bo od przyjazdu grupy młodzieży na norweską wyspę Utøya, znajdującą się parę kilometrów od stolicy. Wszyscy uczestnicy z radością zadomawiają się w letniskowych domkach, a opiekunowie dbają o to, aby nikt się nie nudził.
Na wyspie, wśród kilkuset osób znajduje się również Viljar Hanssen, zazwyczaj mieszkający 2000 kilometrów od Oslo. Razem z bratem i najlepszymi przyjaciółmi spędza końcówkę wakacji.
Tymczasem w jednej z dzielnic stolicy, w małym mieszkaniu kończy swoją pracę Anders Breivik. Dokładnie rzecz ujmując, pisze ostatnie strony swojego manifestu. Niby skrobanie na komputerze nie jest niczym groźnym, ale może się to przerodzić w coś znacznie gorszego.
Biegnij ile sił w nogach
W trakcie filmu dowiadujemy się, że Breivik jest członkiem tajnej grupy zwanej templariuszami. Są to osoby, walczące o rasowo czystą Europę, nienawidzące imigrantów, czy osób innej rasy. Jednocześnie są oni święcie przekonani, że tylko oni mogą zmienić świat, pozbawiając odmiennych ludzi praw do mieszkania w Norwegii.
Grupa rozrastała się od 2002 roku, a mimo to tylko nieliczni o niej słyszeli. W końcu nadchodzi tytułowy 22 lipca. Breivik powoli przygotowuje się do wykonania swojej misji. Rankiem w policyjnym mundurze zajeżdża furgonetką pod kancelarię premiera, po czym spokojnie wysiada i kieruje się do innego samochodu.
Zanim ochroniarz zdąży sprawdzić podejrzane auto, Brevik jest już w drodze na wyspę, a van wybucha z ogromną siłą, niszcząc budynek nawet na najwyższych piętrach. O wszystkim prędko dowiaduje się rząd, ale niewiele mogą zrobić.
Czy kiedyś znów będzie dobrze?
22 lipca obfituje w niesamowitą akcję i to trzeba mu przyznać, ale z biegiem wydarzeń można się zorientować, że to nie ona jest najważniejsza. W filmie bardzo istotną rolę pełnią przeżycia ofiar, jak i samego terrorysty już po zamachu.
Bardzo dobrze widać tu dwie skrajności, czyli niewinną młodzież, skrzywdzoną niemalże na całe życie oraz Breivika, który w procesie sądowym widzi szansę na propagowanie swojej ideologii, tym samym sprawia wrażenie, jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy ze szkód jakie wyrządził.
Stawia żądania premierowi, grożąc kolejnym zamachem oraz nie przejmuje się wizją spędzenia reszty życia w więzieniu. Viljar wścieka się i szczerze nienawidzi zamachowca oraz obwinia go za zrujnowanie mu życia. 22 lipca nie obfituje raczej w eksplozje, pościgi, czy inne wodotryski, ale wykonanie stoi na dobrym poziomie, choć brakuje na przykład ciekawszych ujęć. Film może być trudny dla osób o bardzo słabych nerwach, ale prawdą jest, że pobudza do refleksji i otwiera oczy na wiele spraw.
[wp-review]