timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Niektórzy podczas świąt lubią oglądać klasyki, Kevin sam w domu, Kevin sam w Nowym Jorku, Szklana Pułapka… Inni wolą świąteczne produkcje hollywoodzkie, Holiday, To właśnie miłość, Opowieść wigilijna Muppetów, Elf… A inni animacje Miasteczko Halloween, Klaus, Grinch… (o czym więcej już niedługo).

Jest jeszcze jeden, bardzo popularny gatunek filmów świątecznych, czyli komedie romantyczne (mniej lub bardziej budżetowe). W Polsce każdego roku dostajemy co najmniej jedną taką produkcję do obejrzenia na dużych ekranach (seria Listy do M. etc.), a jak to wygląda na platformach streamingowych?
Do dyspozycji mamy wiele różnych serwisów: Netflix, Amazon Prime, Apple Tv… A na nich jeszcze więcej różnych rom-comów. Skąd wiedzieć, który będzie idealny na świąteczny wieczór? Cóż, ja mam jedną propozycję.


„Święta jak zwykle” to prawie niczym niewyróżniająca się nowa produkcja Netflixa. Napisałam prawie, ponieważ to, co przykuło moją uwagę to nordycka uroda i ubiór głównej bohaterki widocznej na zdjęciu promocyjnym. Jako że sama studiowałam skandynawistykę, ten szczegół pobudził moją ciekawość. Zrodziło się pytanie: czy to naprawdę jest film świąteczny o tradycjach Skandynawów?

Film oglądałam w języku oryginalnym — angielskim z polskimi napisami. Warto tu zaznaczyć, że akcja filmu rozgrywa się w Norwegii i w momencie, gdy rozmowę prowadzą autochtoni, odbywa się ona po norwesku.

O czym tak właściwie jest film „Święta jak zwykle”?

Thea Evjen zaskakuje swoją norweską rodzinę, wprowadzając do ich życia nowego chłopaka z Indii. Teraz musi wprowadzić go w świąteczne klimaty Bożego Narodzenia. Jednak, aby skomponować kolorowe bollywoodzkie nastroje z zimową scenerią Norwegii, konieczne będzie nieco elastyczne podejście do wielowiekowych tradycji.

Zderzenie Kultur: Norweska i Hinduska

Więc rzeczywiście, film głównie koncentruje się na norweskich tradycjach świątecznych.
Jednak tu zachodzi wyraźne zderzenie dwóch kontrastowych kultur: norweskiej i hinduskiej.
A są to dwie bardzo mocne skrajności. Dlaczego?

Norwedzy są z reguły cisi, cenią spokój ducha oraz przestrzeń osobistą. Kuchnia norweska wyróżnia się prostotą, surowością i lokalnymi składnikami. Cenią sobie naturalne skarby, korzystając z morza, lasów i gór.
Natomiast kultura Hindusów jest głęboko zakorzeniona w wartościach rodziny, gdzie wielopokoleniowe życie rodzinne jest centralne. Kuchnia hinduska charakteryzuje się różnorodnością i bogactwem smaków, wykorzystując aromatyczne przyprawy, warzywa i ryż, które stanowią integralną część codziennego życia.

Wyjątkowe wyzwanie w wersji Świątecznej

Święta jak zwykle - Gameby.pl

Połączenie tych dwóch kultur wymaga nie tylko wielkich chęci, ale i otwartości z obydwu stron. W filmie objawia się ta różnica przede wszystkim podczas scen posiłków świątecznych oraz tradycyjnych strojów.
Tak jak wspomniałam, film jednak skupia się bardziej na norweskich tradycji (ku mojej uciesze). Czasami przeplata odniesienia do kultury Indii. Cała fabuła polega na próbie dostosowania się Jashana (narzeczonego Thei, która to ten fakt stara się zataić przed resztą rodziny) do zupełnie innego niż rodzimego klimatu.

Przypominając sobie, jak się czułam, kiedy poznawałam zwariowane tradycje Skandynawów (np.: tańczenie wokół choinki), doskonale rozumiałam co czuje Jashan.

Nie zdradzając nic więcej z fabuły, dodam, że jest to film z sekcji „Feel-good movie”: jest pełen optymistycznego nastroju, ma elementy humorystyczne, które dobrze wykorzystują groteskową różnicę między główną parą bohaterów, a przede wszystkim *SPOILER ALERT* ma szczęśliwe zakończenie. (I czy to jest do końca, aż tak duży spoiler? W końcu to film świąteczny!)

Oceniając realizację i gra aktorska

Święta jak zwykle - GameBy.pl

Film jest nakręcony poprawie. Nie ma żadnych wyjątkowych lub wyróżniających się zabiegów artystycznych. „Święta jak zwykle” nie stara się odbiegać od ustalonych i sprawdzonych metod, ale to nie oznacza, że film wygląda źle. Cała odpowiedzialność za pozytywny odbiór produkcji, spoczywa na grze aktorskiej, a ci nie zawiedli.

Aktorzy grający Theę oraz Jashana (czyli Ida Ursin-Holm oraz Kanan Gill) bezproblemowo kreują parę narzeczonych z dwóch krańców świata. Ich gra ciała, mimika i sposób mówienia idealnie oddaje uczucia, jakie im towarzyszą. To samo można powiedzieć o aktorach wcielających się w resztę członków rodziny Thei. Nie pojawia się tutaj uczucie, że są to osoby, które tylko odgrywają daną rolę, a rzeczywiście rodzina mierząca się z niecodzienną sytuacją. Według mnie najlepiej wypadła Marit Andreassen (która odgrywa mamę Thei) oraz Kanan Gill (odgrywający Jashana). Było po nich widać emocje takie jak skrępowanie czy zmieszanie, ale było też widać powolne otwieranie się na drugą osobę.

Ponadto bardzo doceniam, jak szczerze kultura norweska została przedstawiona. Jest ona dosyć specyficzna i relatywnie mało znana, dlatego cieszy mnie fakt, że jest tutaj obecna i dobrze ukazana.

„Święta jak zwykle” – Dla miłośników świątecznego kina

Święta jak zwykle - Gameby.pl

Podsumowując, „Święta jak zwykle” to nieodzowna pozycja dla miłośników świątecznych komedii romantycznych, zwłaszcza dla tych, którzy cenią poznanie tradycji i kultury innych państw. Choć film nie zaskakuje wyjątkową realizacją czy fabułą, doskonale sprawdzi się na wspólny seans z rodziną lub partnerem/partnerką, zwłaszcza w towarzystwie grzańca i pysznego piernika. Jeśli szarość za oknem przytłacza, „Święta jak zwykle” przeniosą Was w malowniczą, białą Norwegię, dlatego polecam mieć pod ręką ciepły kocyk, by jeszcze bardziej zanurzyć się w świąteczny klimat.

I z tym Was zostawiam. Wesołych Świąt!

Obejrzyj w serwisie Netflix!

 

O redaktorze

Studentka Filologii Angielskiej. Miłośniczka mitologii nordyckiej oraz słowiańskiej. Lubi szeroko pojętą popkulturę, a w wolnych chwilach słucha videoesejów, głównie o tematyce filmowej i serialowej.

Wszystkie artykuły