timerPrzewidywany czas czytania to 4 minuty.

Na wczorajszej konferencji Apple ogłoszona została nowa platforma streamingu wideo, o której spekulowano już od jakiegoś czasu.

Apple TV Plus to usługa wolna od reklam, dostępna na żądanie zarówno online, jak i offline. Aplikacja ma być wprowadzona na rynek w ponad 100 krajach jesienią tego roku, choć cen jeszcze nie ujawniło.

Na oryginalną treść nadgryzione jabłko ma wydać w tym roku 2 miliardy dolarów. Jest to kwota znacznie mniejsza od tego, co inwestuje główny konkurent – Netflix. Czy w ten sposób Timowi Cookowi uda się zdobyć podium w tej branży? Właśnie o tym dzisiaj pogadamy!

1. Apple ma tylko oryginalne produkcje, Netflix całą bazę

Tak jak zapowiada Apple w TV+ pojawiać się będą wyłącznie nowe oryginalne produkcje. Jak na razie nie ma planów na to, aby udostępniać seriale na licencji lub kilkumiesięczne produkcje Hollywoodzkie.

Nie będzie więc można scrollować pozycji w nieskończoność, do czego zdążyło nas już przyzwyczaić HBO, a tym bardziej Netflix.

Z jednej strony może się to wydawać dobre, ponieważ użytkownik będzie miał do podjęcia mniej decyzji. Co za tym idzie, łatwiej i szybciej będzie mógł zdecydować co oglądać. To akurat jest zmora Netflixa.

Jednak osobiście wydaje mi się, że jest to minus. Pokazał to Showmax — co prawda były tam również filmy i seriale na licencji, ale to właśnie produkcje oryginalne przyciągały widzów przed ekrany.

Ja sam jestem tutaj idealnym przykładem, bo Showmaxa włączałem z dwa/trzy razy w tygodniu, gdy akurat wychodził nowy odcinek np. Rojsta czy Egzorcysty.

Apple TV+ a Netflix - Czym się różnią? 3 kluczowe różnice! - GameBy.pl

A na Netflixa zdarza się wchodzić nawet i kilka razy dziennie, bo zawsze jest jakiś fajny film lub odcinek serialu do obejrzenia.

2. Netflix ma społeczność na całym świecie i jest dostępny na całym świecie

Netflix zdążył już się głęboko zakorzenić w kulturze XXI wieku. Głównie w Stanach i na Zachodzie, aczkolwiek od jakiegoś czasu również w Polsce.

W połowie opisów profili na Tinderze znajduje się fraza Netflix, a kolokwializmu netflix&chill nie trzeba już nikomu tłumaczyć.

Marka stworzona przez Reeda Hastingsa jest bardzo silna. Dla wielu ludzi stanowi wręcz styl życia.

Platformie udało się stworzyć kultowe seriale, będące już ikonami popkultury. House of Cards, Stranger Things, BoJack Horseman i Ozark to tylko niektóre z nich.

Apple TV+ a Netflix - Czym się różnią? 3 kluczowe różnice! - GameBy.pl

Do tego wszystkiego dochodzi genialna komunikacja w mediach społecznościowym. Zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Na Facebooku, Instagramie i Twitterze. Treści te spotykają się z ponadprzeciętnym zaangażowaniem użytkowników.

Możecie skontrować, że Apple ma równie silną markę, jak nie silniejszą. Jest to w 100% racja. Jednak nie jest ona aż tak znacząca w tym segmencie biznesu rozrywkowego.

Przed TV+ jeszcze długa droga, zanim z serwisu streamingowego przemieni się w element lifestylu milionów ludzi.

3. Netflix ma aplikacje na każdej platformie

Kolejną kluczową kwestią jest to, że Netflix jest dostępny na praktycznie każdej możliwej platformie. iOS, Android, XBOX i natywnie na każdym nowym telewizorze. Po prostu wszędzie.

W kwestii Apple na ten moment nie wiemy, czy aplikacja TV+ trafi w ogóle na Windowsa i Androida oraz, czy będzie obsługiwana przez Chrome’a, Edge’a i Firefoxa. Nie mówiąc nawet o Android TV.

Apple TV+ a Netflix - Czym się różnią? 3 kluczowe różnice! - GameBy.pl

To właśnie między innymi dzięki temu Netflix zawdzięcza swój sukces. Apple, aby dorównać liczbą użytkowników Netflixowi, będzie się musiało nieźle nagimnastykować.

Chcesz zasubskrybować? Sprawdź, który pakiet Netflix będzie dla Ciebie najlepszy!

I to już wszystko, co miałem dzisiaj Wam do przekazania. Mogę się mylić lub nie, ale jak widzicie nie, wróżę świetlanej przyszłości temu serwisowi.

Nie sugeruje tutaj również, że serwis ten będzie klapą. To w końcu Apple, wiec usługa z pewnością zdobędzie dużą część rynku. Jednak skończy się to zapewne tak, jak z Apple Music – Spotify cały czas ma najwięcej użytkowników.

Tutaj możecie przeczytać poprzednie felietony z tej serii!