timerPrzewidywany czas czytania to 3 minuty.

Niektóre filmy są po prostu frustrujące – mają świetną obsadę i interesującą fabułę, jednakże te elementy nie współgrają ze sobą tak, że tworzą coś robiącego ogromne wrażenie. Tak też, niestety, jest w przypadku filmu reżyserii Oza Perkinsa pod tytułem ,,Zło we mnie”.

Film, w którym zagrały Emma Roberts, Kiernan Shipka oraz Lucy Boyton jest opowieścią o dwóch studentkach przebywających w prywatnej szkole katolickiej w czasie zimowej przerwy. Grane przez Shipke i Boyton, kolejno Kat i Rose, chodzą do dwóch zupełnie różnych klas, nie są koleżankami i utknęły w szkole z zupełnie dwóch różnych powodów, jednak zmuszone zostają do spędzania razem czasu ze względu na okoliczności. Widzowie mogą oglądać, jak dziewczęta czekają na odebranie ze szkoły, a wydarzenia wokół nich zdają się być coraz bardziej mroczne i niepokojące. Naturalnie wszystko okraszone jest opowieściami o rytuałach, jakie odbywały się w szkole, i w które publiczność powinna się uważnie wsłuchać.Wtedy pojawia się Joan (Roberts), która nie uczęszcza do szkoły, ale podróżuje w jej kierunku w celu widzom nie znanym.

Perkins skonstruował film w taki sposób, że podróż Joan powinna być najważniejszym elementem fabuły i zawierać najwięcej niespodzianek, które szokowałyby widza. Niestety w rzeczywistości tak nie jest. Zamiast tego umniejsza całości dzieła, wyciąga widza z głównego wątku tajemniczej historii szkoły i sprawia, że film ma więcej wad niż zalet. Naturalnie, prawie w pełni pusta szkoła sprawia, że atmosfera filmu jest przerażająca, jednakże nie nasyci to widza głodnego strachu. Publiczność nigdy nie jest w stanie dobrze wyczuć, jak miejsce jest zorganizowane – zarówno fizycznie jak i administracyjnie, a więc choć w poszczególnych kadrach budynki lub kilka postaci jest widocznych nigdy nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak mieszczą się ze sobą w systemie większych rzeczy.

Zło we mnie - Gameby.pl

Wiele w filmie Perkins’a pozostaje niejasne. Reżyser chowa przed publicznością dużo istotnych faktów tak długo, jak tylko może. W filmie wiele sekretów również jest obsesyjnie chowanych przed publicznością, jednak niefortunnie można je odgadnąć bez największego wysiłku. Problem narasta, kiedy uświadamiamy sobie, że ,,Zło we mnie” nie ma dla nas nic więcej do zaoferowania, poza tymi właśnie „ukrytymi” faktami. Niestety są one niezwykle oczywiste, a logika i głębszy sens odchodzą na drugi plan. Frustrujący jest fakt, że niewyraźne głosy i złowieszcze dialogi nie dają nam wiele więcej do rzeczenia. Zdecydowanie film daje poczucie fantastycznej backstory zbudowanej dookoła głównego wątku, jednak dopóki żaden fakt nie wychodzi na jaw, widzowie sami muszą zdecydować czy takowa istnieje, czy też nie.

Jasne jest, że Perkins ma dryg do wywoływania przerażającego poczucia u widza – puste hale, opuszczone budynki, pogłos zła, piece w piwnicy, dziwne sny, ciemność i przerażające głosy; niestety ,,Zło we mnie” nigdy nie wykracza poza te podstawowe elementy (z wyjątkiem dużej ilości krwi). W konsekwencji tego horrorowe basici stają się przeszkodą w budowaniu napięcia.

Zło we mnie - Gameby.pl

Jeśli ktokolwiek poszukuje nieprzyjemnego dla oka filmu grozy, ,,Zło we mnie” idealnie wpisuje się w ten kanon. Jednakże pomimo tego, że film posiada wszystkie niezbędne aspekty do stworzenia tego dyskomfortu, ma on fantastycznie zarysowaną historię w tle. Oz Perkins stara się ukryć łagodny charakter filmu za pomocą skoków między lokalizacjami, niestety to nie wystarczy.

[wp-review]

Obejrzyj w serwisie Netflix!

O redaktorze

Młoda, aspirująca redaktorka, blogerka i miłośniczka szeroko pojętego samorozwoju. Wolny czas poświęca na tworzenie muzyki i czytanie literatury psychologicznej. Interesuje się webdesignerstwem, nowinkami technologicznymi i fantastyką. Zakochana w grach RPG oraz Indie.

Wszystkie artykuły